Cześć Dziewczyny!
Długo, nawet bardzo długo nie było mnie na forum....
Co u mnie....od listopada mieszkamy w końcu razem i chłopcy znów mają tatę na co dzień:-). Mąż dostał służbowe mieszkanie w Swarzędzu, ma stąd blisko do pracy- jedzie około 0,5h omijając koszmarne korki, w których musiałby stać gdybyśmy mieszkali w Poznaniu.
Mieszkanko przytulne, do 3 piętra też się przyzwyczailiśmy jedynie pokój chłopców mógłby być odrobinę większy...
Udało mi się znaleźć miejsce dla Piotrusia w przedszkolu publicznym, ktoś w roku szkolnym przeprowadził się i dzięki temu było jedno miejsce w grupie pięciolatków:-). Do przedszkola mamy wyjątkowo blisko, wystarczy przejść przez drogę i już jest się na miejscu
.
Niestety prawdopodobnie długotrwały stres odbił się na naszym zdrowiu. Chłopcy mają obniżoną odporność, często łapią róże infekcje- przede wszystkim Piotruś:-( Nawet M, który bardzo rzadko choruje był dwukrotnie na antybiotykach. Dodatkowo u Piotrusia nastąpiło nasilenie różnego rodzaju lęków i natręctw...:-(np bardzo często myje ręce i ciągle ma nieuzasadniony lęk przed pożarem...
Za to ja od pewnego czasu mam bardzo wysokie tętno, w spoczynku czasem nawet ponad 100
Robiłam echo, ekg wysiłkowe i wszystko jest ok. Teraz czekam na wyniki poziomu elektrolitów i TSh by wykluczyć problemy z tarczycą. Jeśli i te badania wyjdą ok to wychodzi na to, że jest to na tle nerwowym...
Teraz, kiedy po roku mieszkamy wreszcie razem, zamiast cieszyć się sobą to biegamy po lekarzach... Śmieję się, że M powinien wystąpić z wnioskiem do wojska o odszkodowanie na pokrycie choćby wizyt lekarskich, badań i leków.
Tyle u nas..
Zytka, Cloe - bardzo, bardzo dziękuję za
pamięć!:-)
Mysza - dziękuję za urodzinowe życzenia dla moich chłopaków:-)
Pozdrawiam cieplutko!