reklama
dawna cloe
Mamy lutowe'08
- Dołączył(a)
- 16 Czerwiec 2007
- Postów
- 1 580
Mysza to ty młoda d....jesteś mnie stuknie 33 wisenka ;-)tego lata
Ania 31 na wrzesień powiadasz...
Ania 31 na wrzesień powiadasz...
przyszlirodzice
Matka Wariatka;]
ja tu chyba najmlodsza w kwietniu dopiero cwierc wieku;p a w kuchni to wsio zrobie odkad tylko pamietam trezba bylo sobie jakos radzic jak mama pracowala i na dobre mi to wyszlo bo przynajmniej wszystko ugotuje ;] pamietam moje pierwsze kotlety mielone bez jajka ktore nakladalismy lyzka hehehe ale czlowiek uczy sie na bledach;p
Minesota
Fan(ka)
ja tu chyba najmlodsza w kwietniu dopiero cwierc wieku;p a w kuchni to wsio zrobie odkad tylko pamietam trezba bylo sobie jakos radzic jak mama pracowala i na dobre mi to wyszlo bo przynajmniej wszystko ugotuje ;] pamietam moje pierwsze kotlety mielone bez jajka ktore nakladalismy lyzka hehehe ale czlowiek uczy sie na bledach;p
Ania_PR - ja od pierogów uciekałam Bo nie lubię się w cieście babrać Ale znalazłam przepis W którym ciasto za mnie wyrabia maszyna do pieczenia chleba
Pozdrawiam
przyszlirodzice
Matka Wariatka;]
mysza ty leniu hih;p;pja narobilam pierogow jak bylam w ciazy i chcialam namrozic surowe i mi sie wszystko skleilo i musialam wyrzucic i tylko sie narobilam jak glupia
dawna cloe
Mamy lutowe'08
- Dołączył(a)
- 16 Czerwiec 2007
- Postów
- 1 580
Przyszlirodzice dam ci dobrą radę jak mrozić pierogi Najpierw poukładaj je na tacy i włóż do zamrażalnika a gdy zamarzną na kamień możesz wszystkie wsypać do torebki. Nic się nie poklei gwarantuję Gdy chcesz je ugotować,nie rozmrażaj, wrzuć do wrzątku prosto z zamrażalnika i często mieszaj bo lubią przywierać Tak samo można mrozić świeże owoce ,jeśli nie chce się mieć jednej wielkiej bryły
Mysza ja do takiej roboty mam robota kuchennego Niestety robot nie wyrobi mi ciasta na kluski śląskie i przez to wychodzą mi beznadziejne
Mysza ja do takiej roboty mam robota kuchennego Niestety robot nie wyrobi mi ciasta na kluski śląskie i przez to wychodzą mi beznadziejne
przyszlirodzice
Matka Wariatka;]
cloe- probowalam tak tylko za krutko sie przymrozily i sie posklejaly
Cześć dziewczyny! :-)
Ostatnio pisałam w grudniu, a to dla tego, że bardzo dużo się u nas działo.
Przede wszystkim początkiem roku pierwsze urodzinki Martynki. Przyjęcie dla chrzestnych i dziadków w domu, a dla pozostałych cioć i wujków wspólne przyjęcie Michałka i Martynki „na kulkach”.
No i mamy od stycznia nianię – panią Ewę. Jesteśmy nią zachwyceni – jest super, złota kobieta!
W połowie stycznia rozchorował nam się Michałek.:-( Dostał gorączki (39,2°C). We wtorek nasza pediatra stwierdziła początki anginy. Dostał antybiotyk. Następnego dnia dostał strasznej biegunki i wymioty - jelitówka. W czwartek przestał chodzić, mówić, i nadal gorączkował. Wezwaliśmy naszą lekarkę na wizytę domową, no i niestety… skierowanie do szpitala z podejrzeniem o zapalenie płuc. Tak chorego Michałka jeszcze nie widziałam… ledwo żywy. O 21:00 Adam pojechał z nim na izbę przyjęć, a ja się kompletnie rozkleiłam.
I co tu dużo mówić dziewczyny… było ciężko, bardzo ciężko.
Martynka dostałam w tym samym czasie zapalenia oskrzeli. A wiecie, jak to jest z chorym rocznym dzieckiem, które ma gorączkę i jest całe obolałe. Nic jej nie pasowało, była strasznie marudna, nie chciała spać, a ledwo patrzyła na oczy. Razem z Adamem dyżurowaliśmy na zmianę w szpitalu przy Michałku. Nie wiem, gdzie było gorzej… w domu z jęczącą, gorączkującą Martynką, czy w szpitalu na krześle.
Na dodatek tego ja mocno się pochorowałam. Stres, brak snu i wszystkie te choroby dookoła sprawiły, że dopadła mnie grypa. Rano w szpitalu wstałam cała spuchnięta na buzi i obolała… ale co tam ja…
Po 6 dniach nas wypisali, ale to dla tego, że chłopczyk (3-miesięczny z domu dziecka!) dostał ospy! Cały pokój wypisali „na doleczenie w domu”. Michaś dostawał jeszcze przez dwa dni zastrzyki. Po badaniach moczu, wyszła mu zbyt wysoka bilirubina i zaczął robić na białe kupy – oznaki żółtaczki! Przez te kroplówki i wszystkie leki, rozwalili mu wątrobę!
W każdym razie po tygodniu wątroba doszła do siebie i dzieci „wyzdrowiały”. Ja przez dłuuugi czas nie mogłam dojść do zdrowia, mimo to wróciłam do pracy. Po dwóch tygodniach L-4 trzeba było. No i wyczekiwaliśmy ospy.
Pojawiłam się równe dwa tygodnie później. Dzięki Bogu zaszczepiliśmy Michałka latem na ospę. Miał raptem 6 chrostek. Martynkę zaszczepiliśmy po konsultacji z pediatrą i punktem szczepień w dniu gdy chrostki pojawiły się u Michałka. Szczepionka pomogła dostała ospę tydzień temu i ma 3 chrostki. Myślę, że każda z Was, która przeszła ospę u swojego dziecka potwierdzi, że warto było szczepić.
W każdym razie siedzimy bardzo dużo w domu… wiadomo, jak to jest. Na szczęście niania zaproponowała, że zostanie z naszą dwójką w domu, także Michałek wróci do przedszkola dopiero w marcu. Z resztą mam teraz ferie, także nie jest tak źle. Obecnie teściu zabrał Michałka na spacer, a malutka śpi.
Myślę, że to na razie tyle… odpiszę, gdy się tylko trochę zmobilizują i zorganizuję.;-)
Pozdrawiam Was cieplutko!
Ostatnio pisałam w grudniu, a to dla tego, że bardzo dużo się u nas działo.
Przede wszystkim początkiem roku pierwsze urodzinki Martynki. Przyjęcie dla chrzestnych i dziadków w domu, a dla pozostałych cioć i wujków wspólne przyjęcie Michałka i Martynki „na kulkach”.
No i mamy od stycznia nianię – panią Ewę. Jesteśmy nią zachwyceni – jest super, złota kobieta!
W połowie stycznia rozchorował nam się Michałek.:-( Dostał gorączki (39,2°C). We wtorek nasza pediatra stwierdziła początki anginy. Dostał antybiotyk. Następnego dnia dostał strasznej biegunki i wymioty - jelitówka. W czwartek przestał chodzić, mówić, i nadal gorączkował. Wezwaliśmy naszą lekarkę na wizytę domową, no i niestety… skierowanie do szpitala z podejrzeniem o zapalenie płuc. Tak chorego Michałka jeszcze nie widziałam… ledwo żywy. O 21:00 Adam pojechał z nim na izbę przyjęć, a ja się kompletnie rozkleiłam.
I co tu dużo mówić dziewczyny… było ciężko, bardzo ciężko.
Martynka dostałam w tym samym czasie zapalenia oskrzeli. A wiecie, jak to jest z chorym rocznym dzieckiem, które ma gorączkę i jest całe obolałe. Nic jej nie pasowało, była strasznie marudna, nie chciała spać, a ledwo patrzyła na oczy. Razem z Adamem dyżurowaliśmy na zmianę w szpitalu przy Michałku. Nie wiem, gdzie było gorzej… w domu z jęczącą, gorączkującą Martynką, czy w szpitalu na krześle.
Na dodatek tego ja mocno się pochorowałam. Stres, brak snu i wszystkie te choroby dookoła sprawiły, że dopadła mnie grypa. Rano w szpitalu wstałam cała spuchnięta na buzi i obolała… ale co tam ja…
Po 6 dniach nas wypisali, ale to dla tego, że chłopczyk (3-miesięczny z domu dziecka!) dostał ospy! Cały pokój wypisali „na doleczenie w domu”. Michaś dostawał jeszcze przez dwa dni zastrzyki. Po badaniach moczu, wyszła mu zbyt wysoka bilirubina i zaczął robić na białe kupy – oznaki żółtaczki! Przez te kroplówki i wszystkie leki, rozwalili mu wątrobę!
W każdym razie po tygodniu wątroba doszła do siebie i dzieci „wyzdrowiały”. Ja przez dłuuugi czas nie mogłam dojść do zdrowia, mimo to wróciłam do pracy. Po dwóch tygodniach L-4 trzeba było. No i wyczekiwaliśmy ospy.
Pojawiłam się równe dwa tygodnie później. Dzięki Bogu zaszczepiliśmy Michałka latem na ospę. Miał raptem 6 chrostek. Martynkę zaszczepiliśmy po konsultacji z pediatrą i punktem szczepień w dniu gdy chrostki pojawiły się u Michałka. Szczepionka pomogła dostała ospę tydzień temu i ma 3 chrostki. Myślę, że każda z Was, która przeszła ospę u swojego dziecka potwierdzi, że warto było szczepić.
W każdym razie siedzimy bardzo dużo w domu… wiadomo, jak to jest. Na szczęście niania zaproponowała, że zostanie z naszą dwójką w domu, także Michałek wróci do przedszkola dopiero w marcu. Z resztą mam teraz ferie, także nie jest tak źle. Obecnie teściu zabrał Michałka na spacer, a malutka śpi.
Myślę, że to na razie tyle… odpiszę, gdy się tylko trochę zmobilizują i zorganizuję.;-)
Pozdrawiam Was cieplutko!
reklama
Ania31
Mamy lutowe'08
- Dołączył(a)
- 14 Czerwiec 2007
- Postów
- 884
anna ajradużo zdrowi dla ciebie i dzieci
Kube nie zdąrzyłam zaszczepić na ospe i byla tak wysypany ze szkoda pisania nie było miejsca gdzie nie miałby krosty w buzi w uszach w odbycie wszedzie i do tego wysoka goraczka.
Trzymaj sie dzielnie
Kube nie zdąrzyłam zaszczepić na ospe i byla tak wysypany ze szkoda pisania nie było miejsca gdzie nie miałby krosty w buzi w uszach w odbycie wszedzie i do tego wysoka goraczka.
Trzymaj sie dzielnie
Podziel się: