reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lutowe mamy 2021 [emoji7]

No właśnie to jest najgorsze w żłobkach.. dobrze, że wyszliście z tego i już jesteście w domu. U nas odpukać zdrowa. Ale to siedzimy w domu, za bardzo z nikim kontaktu nie mamy. Na dwór obowiązkowo wychodzimy, chyba że pizga złem, to nie. 🤣
U mnie też młody zdrowy i to nawet od lipca odpukac ! Chociaż od kilku dni miał katarek, już mu przechodziło a dzisiaj nie wiem co się mu stało, od 4 nad ranem się rzucał po łóżeczku, popłakiwał i krzyczał :nie ! Wzięłam go do łóżka to się rozpłakał i gile aż po pas -.- kupiłam dzisiaj nebu dose i modlę się żeby się to nie rozwinęło 🥶
 
reklama
U mnie też młody zdrowy i to nawet od lipca odpukac ! Chociaż od kilku dni miał katarek, już mu przechodziło a dzisiaj nie wiem co się mu stało, od 4 nad ranem się rzucał po łóżeczku, popłakiwał i krzyczał :nie ! Wzięłam go do łóżka to się rozpłakał i gile aż po pas -.- kupiłam dzisiaj nebu dose i modlę się żeby się to nie rozwinęło 🥶
Teraz to dramat z tym chorowaniem jest. Co przeglądam konta mam, to wstawiają, że teraz z chorowaniem to co chwila coś, kaszel katar i tak w kółko. A o wirusie rsv słyszałam, że teraz krąży.. u mojej siostry syn wymioty i gorączka. Zdrówka dla malego :)
 
Dziś u Czarka w grupie były dwie osoby na 16. Masakra... No a ja sie za bardzo chyba ucieszylam, ze Czaruś zdrowy i wrócił do żłobka, bo dziś wieczorem potknął się o zabawkę i przewrócił. Wyglądało niegroźnie ale niestety utyka na prawą nóżkę. Pokazuje że boli go palec, nic nie spuchło, nic nie jest czerwone, wszystkie stawy się ruszają, pozwala się dotykać - boli tylko jak chodzi. Oby do jutra przeszło...
 
A ja wam powiem, że nie mam już sił na to wszystko co się dzieje, non stop pod górkę. Przeprowadzka to jakaś masakra, po 1 dniu się wyprowadziłam z Czarkiem do rodziców, bo była mysz. Ze wszystkim problem, ciągle coś trzeba reklamować, pył się niesie, bo schody i ściany na górze niezrobione. Nie ma kasy, nie ma czasu dosłownie na nic. Do tego Czarek wciąż chory, jeszcze nie wylizał się z ostatniego kataru, a nagle zaczął mieć dziwny kaszel, głównie wieczorem i rano. Miał iść jutro kontrolnie do lekarki, to teraz już musi iść obowiązkowo, bo dziś gorączka ponad 39. Mimo dzwonienia na 2 telefony pół godziny przed otwarciem rejestracji, pewnie nie będzie numerków i znów trzeba będzie iść bez zapisu i czekać aż wszystkich przyjmie - standard. Do tego czeka nas nierówna i pewnie z góry przegrana walka z właścicielką mieszkania, bo zabrała nam całą kaucję i wymyśla abstrakcyjne kwoty na wszystko i rzeczy, za które te pieniądze nam zabiera. Na sąd kwota za mała, a na odpuszczenie za duża, szczególnie, że baba ewidentnie chce sobie tą kasę przywłaszczyć. Mieszkanie już dawno wystawione gotowe do wynajęcia, a ona mi pisze, że w styczniu będzie malarz, który za pomalowanie 1 ściany weźmie prawie 4tys zł. Do tego ja też chora, od Czarka ostatnio złapałam katar i kaszel, dzisiaj cały dzień mi krew z nosa leci, całe szczęście już zdrowieję, no ale do pracy chodzę cały czas, bo za dużo już za te opieki mi odciągają. A dojazdy tu mam masakryczne, jest tylko jeden autobus i dzień w dzień muszę się prosić, żeby ten cały tłum ludzi się łaskawie przesunął z miejsca na wózek. Mamy w planach kupno auta dla mnie, ale to pewnie za jakiś czas dopiero. W ogóle ostatni miesiąc cały czas praktycznie sama z dzieckiem byłam, bo chłopak najpierw chatę naszą ogarniał, a teraz przed i po pracy wciąż coś załatwia i jeszcze wiecznie miał migreny, bo nie spał, a ja muszę robić z dzieckiem u nogi to co się da załatwić z domu, wcześniej pakowanie i ogarnianie mieszkania. Czarek już przez to wszystko miał fazy na rzucanie wszystkim, szarpanie mnie za włosy i ogólnie zwracanie uwagi, później znów siedział smutny z tetrą i ulubionym pluszakiem i nawet przytulać się nie chciał. Dzisiaj ojciec w końcu wrócił zanim Czarek poszedł spać, to mimo gorączki krzyczał z radości i biegał jak szalony. Jedyne co mnie pociesza to, że od stycznia koniec że żłobkiem, Czaruś będzie z babciami. Zrezygnowaliśmy jak zakomunikowali podwyżkę. Dziecko mi kilka dni w miesiącu do żłobka idzie i jeszcze przez to wciąż się męczy z chorobami, a ja mam jeszcze więcej płacić? Także nadzieja na poprawę dopiero w przyszłym roku. Mi wystarczy, żeby Czaruś był zdrowy to już się wszystko ułoży.
 
A ja wam powiem, że nie mam już sił na to wszystko co się dzieje, non stop pod górkę. Przeprowadzka to jakaś masakra, po 1 dniu się wyprowadziłam z Czarkiem do rodziców, bo była mysz. Ze wszystkim problem, ciągle coś trzeba reklamować, pył się niesie, bo schody i ściany na górze niezrobione. Nie ma kasy, nie ma czasu dosłownie na nic. Do tego Czarek wciąż chory, jeszcze nie wylizał się z ostatniego kataru, a nagle zaczął mieć dziwny kaszel, głównie wieczorem i rano. Miał iść jutro kontrolnie do lekarki, to teraz już musi iść obowiązkowo, bo dziś gorączka ponad 39. Mimo dzwonienia na 2 telefony pół godziny przed otwarciem rejestracji, pewnie nie będzie numerków i znów trzeba będzie iść bez zapisu i czekać aż wszystkich przyjmie - standard. Do tego czeka nas nierówna i pewnie z góry przegrana walka z właścicielką mieszkania, bo zabrała nam całą kaucję i wymyśla abstrakcyjne kwoty na wszystko i rzeczy, za które te pieniądze nam zabiera. Na sąd kwota za mała, a na odpuszczenie za duża, szczególnie, że baba ewidentnie chce sobie tą kasę przywłaszczyć. Mieszkanie już dawno wystawione gotowe do wynajęcia, a ona mi pisze, że w styczniu będzie malarz, który za pomalowanie 1 ściany weźmie prawie 4tys zł. Do tego ja też chora, od Czarka ostatnio złapałam katar i kaszel, dzisiaj cały dzień mi krew z nosa leci, całe szczęście już zdrowieję, no ale do pracy chodzę cały czas, bo za dużo już za te opieki mi odciągają. A dojazdy tu mam masakryczne, jest tylko jeden autobus i dzień w dzień muszę się prosić, żeby ten cały tłum ludzi się łaskawie przesunął z miejsca na wózek. Mamy w planach kupno auta dla mnie, ale to pewnie za jakiś czas dopiero. W ogóle ostatni miesiąc cały czas praktycznie sama z dzieckiem byłam, bo chłopak najpierw chatę naszą ogarniał, a teraz przed i po pracy wciąż coś załatwia i jeszcze wiecznie miał migreny, bo nie spał, a ja muszę robić z dzieckiem u nogi to co się da załatwić z domu, wcześniej pakowanie i ogarnianie mieszkania. Czarek już przez to wszystko miał fazy na rzucanie wszystkim, szarpanie mnie za włosy i ogólnie zwracanie uwagi, później znów siedział smutny z tetrą i ulubionym pluszakiem i nawet przytulać się nie chciał. Dzisiaj ojciec w końcu wrócił zanim Czarek poszedł spać, to mimo gorączki krzyczał z radości i biegał jak szalony. Jedyne co mnie pociesza to, że od stycznia koniec że żłobkiem, Czaruś będzie z babciami. Zrezygnowaliśmy jak zakomunikowali podwyżkę. Dziecko mi kilka dni w miesiącu do żłobka idzie i jeszcze przez to wciąż się męczy z chorobami, a ja mam jeszcze więcej płacić? Także nadzieja na poprawę dopiero w przyszłym roku. Mi wystarczy, żeby Czaruś był zdrowy to już się wszystko ułoży.
Współczuję Ci bardzo. Ciężki macie czas i ogromna próba dla Was. A robiliście zdjęcia może mieszkania w jakim stanie go opuszczaliście? Sama bym się wyprowadziłam, gdybym miała mysz, bo nienawidzę.. zdrówka dla Was. Ale wierzę, że jeszcze trochę i sytuacja się poprawi u Was.
 
Współczuję Ci bardzo. Ciężki macie czas i ogromna próba dla Was. A robiliście zdjęcia może mieszkania w jakim stanie go opuszczaliście? Sama bym się wyprowadziłam, gdybym miała mysz, bo nienawidzę.. zdrówka dla Was. Ale wierzę, że jeszcze trochę i sytuacja się poprawi u Was.
Tak, jakieś zdjęcia mam, ale raz, że było ciemno, więc są niewyraźne, a dwa nie widać tam detali, których czepiała się ta baba. Myszy już na szczęście nie ma, ale strach pozostał, nawet jak chłopak wjeżdża do garażu to pilnuję, żeby tam nic nie wlazło, nigdzie drzwi nie mamy, to potem lata to po całym domu. Dla mnie straszne, że mogła łazić po zabawkach i łóżeczku Czarka. A przed chwilą pierwszy tłusty pająk, oczywiście jestem sama z Czarkiem i zauważyłam go tylko dlatego, że Czaruś go dotknął paluszkiem, więc musiałam sama zabić a to mnie przeraża 😨 Chyba jednak mieszkanie w domu i to jeszcze na wsi nie dla mnie 😭🙈
 
Tak, jakieś zdjęcia mam, ale raz, że było ciemno, więc są niewyraźne, a dwa nie widać tam detali, których czepiała się ta baba. Myszy już na szczęście nie ma, ale strach pozostał, nawet jak chłopak wjeżdża do garażu to pilnuję, żeby tam nic nie wlazło, nigdzie drzwi nie mamy, to potem lata to po całym domu. Dla mnie straszne, że mogła łazić po zabawkach i łóżeczku Czarka. A przed chwilą pierwszy tłusty pająk, oczywiście jestem sama z Czarkiem i zauważyłam go tylko dlatego, że Czaruś go dotknął paluszkiem, więc musiałam sama zabić a to mnie przeraża 😨 Chyba jednak mieszkanie w domu i to jeszcze na wsi nie dla mnie 😭🙈
Też jestem taka panikara.. niby wiem, że to się mnie bardziej boi, to jednak i tak mnie to nie przekonuje.. kurcze,to masakarę macie z tą właścicielką.. no to są uroki wsi, jak mieszkałam z rodzicami, to zawsze to samo pilnowałam 😅
 
Też jestem taka panikara.. niby wiem, że to się mnie bardziej boi, to jednak i tak mnie to nie przekonuje.. kurcze,to masakarę macie z tą właścicielką.. no to są uroki wsi, jak mieszkałam z rodzicami, to zawsze to samo pilnowałam 😅
Z właścicielką to mam nadzieję, że do końca roku definitywnie zakończymy znajomość, chyba że skończy się w sądzie. A z wsią trzeba walczyć 😅 Już mamy tyle priorytetów do kupienia, że trzeba wybrać najpriorytety, po drodze jeszcze 2 latka Czarusia, a ceny w lokalach są zatrważające.
 
Z właścicielką to mam nadzieję, że do końca roku definitywnie zakończymy znajomość, chyba że skończy się w sądzie. A z wsią trzeba walczyć 😅 Już mamy tyle priorytetów do kupienia, że trzeba wybrać najpriorytety, po drodze jeszcze 2 latka Czarusia, a ceny w lokalach są zatrważające.
Mam nadzieję, że z właścicielką się wyjaśni na Waszą korzyść. Haha tak z wsią trzeba walczyć 😅 my na 2 latka na spokojnie jeszcze, poczekamy na następne urodziny. 😉
 
reklama
U nas pecha ciąg dalszy... Czaruś najprawdopodobniej ma bostonkę. Jak był u lekarza w piątek to jeszcze nie było wysypki, więc była diagnoza przeziębienie z mocno czerwonym gardłem, a wczoraj w nocy temperatura 39,9, całą noc płakał, dziś podobnie i cały dzień nie odklejał się ode mnie. W żłobku tydzień przed powrotem Czarka była bostonka, teraz tylko czekać aż my złapiemy. Chłopak już ma jakieś dziwne objawy żołądkowe, co podobno też może być objawem. Do końca miesiąca już Czarka do tej wylęgarni chorób nie wyślę na pewno, szczególnie, że po świętach już mają zamknięte, czyli można powiedzieć, że zapłaciłam 1650zł za 4 dni opieki i bostonkę w gratisie.
 
Do góry