My wczoraj pojechaliśmy z małym na szpital, bo coraz gorzej kaszlał, dalej miał gorączkę i okropny katar. Do tego był tak słaby że nawet nie dał rady raczkować. Boje się strasznie tego rsv, ale ma ostre zapalenie gardła. Mamy antybiotyk, nebbud do inhalacji, spray na gardło, krople na kaszel i syrop. Jak to Pani doktor powiedziała: leczcie się, bo inaczej zobaczymy się na oddziale. Podziękowałam i uciekłam stamtąd jak tylko wypisała receptę. Poprzednią noc była dramatyczna. Co chwila pobudki z płaczem i kaszlem a od 1:30 do po 3 przerwa w spaniu na płacz. I autentycznie cały ten czas płakał. Nie pomagało noszenie, tulenie, łóżko, łóżeczko, wózek, nawet go do zabawek wzięłam i światło zaświeciłam i nic. Dopiero po 3 zasnął... Ta nic lepsza. Wyrzuciłam męża do salonu żeby się wyspał do pracy a sama się przygotowałam na bezsenną noc. Mały jak zawsze zasypia po 19 tak wczoraj dopiero przez 21 a czas miedzy 20 a 21 spędził na zabawie w łóżeczku. Do północy spał w łóżeczku ładnie, parę razy tylko zakaszlal, a od północy po wypiciu mleka spał ze mną. Co chwila kaszel i płacz ale przez sen a do tego zmieniał nonstop pozycję. W końcu przed 5 spadł mi z łóżka. Nawet nie płakał jakoś strasznie, przytuliłam go i zasnął i spał spokojnie aż do 6:30.