Wczoraj byłam z malutką u rodzinki ok 6 godzin, była bardzo grzeczna, dużo spała. Jak wróciłam do domu to nagle straszny ryk, nie mogłam jej uspokoić. Pomyślałam że może głodna ale minielo 2 godziny więc nie powinna no ale dałam jej. Przy jedzeniu spokój, odbiłam ją i znowu to samo, darła się jakby ją ze skóry obdzierali. Nosz normalnie jakiego ja stresa przeżyłam aż byłam cała czerwona... Była pora spania więc wzięłam ją do sypialni do lozeczka, dalej ryk aż w końcu tak odsapnęła aaaa i poczuła ulgę i zrobiła kupkę. Przebrałam i wszystko minęło, zadowolona poszla spać... Pierwszy raz tak płakała, co prawda ma lekki problem z kupką bo jak robi to się pręży ale wczoraj tego nie robiła i nie wiedziałam o co chodzi... Trwało to z 20 minut a dla mnie było wiecznością, dziewczyny których dzieci mają kolkę wielkie pokłony... Jakby to trwało dłużej to bym chyba osiwiała