reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

lutowe mamy 2019

na kiedy termin??


  • Wszystkich głosujących
    101
Spokojnie, dasz sobie radę. Ja też mialam takie obawy i nadal mam bo teraz to już w ogóle będzie kocioł z czwórką. Kiedyś nie było takich cudów,udogodnień ,szumimisiótw itp i babki świetnie sobie radziły,Pewnie,że będzie ciężko, dziwnie,inaczej na początku ale kochana- cycki w górę, bo jak nie my to kto da sobie lepiej radę/ Babki są niezastopione :)
 
reklama
Jechałam od razu. Ja miałam o tyle fajnie, że u mnie zaczęło się odejściem wód. A wtedy nie mogą odmówić przyjęcia w szpitalu. Jak jest duży tłok to czasem odsyłają pacjentki do innych szpitali. Zrób sobie na wszelki wypadek listę miejsc, gdzie w razie czego będziesz jechać jako drugi i trzeci wybór.
U mnie jak przyjechałam na ip to było pusto. Od razu mnie obsłużyli. Ale bywałam w ciąży kilka razy na ip i widziałam jak babeczki z bólami czekały na swoją kolejkę.
Dzięki Juti. Zastanawiam się czy na przełomie stycznia i lutego będzie na tych porodówkach duże obciążenie. :) Jak znam siebie to pojadę po pierwszym mocnym skuczu, bo nie będę potrafiła ocenić sytuacji. No chyba, że położna będzie na bieżąco doradzać. :)
 
Ja teraz zupełnie nie wiem co i jak - jestem bardzo zielona przy tej ciąży. Zdałam się na lekarza i nawet nie mam siły czytać w sieci informacji, bo u każdego jest trochę inaczej. Czytam trochę mame ginekolog, ale tylko tematy dotyczące mojego zaawansowania ciąży. Nie czytam opisów porodów (i z tego samego powodu opinii o szpitalach), żeby się nie denerwować. Paradoksalnie najbardziej boję się opiki nad noworodkiem (obie babcie mam na szczęście blisko :)). Nie biorę dzieci z rodziny na ręce, bo nie wiem jak, mam jakiś opór. Własne będę musiała.
 
Ja rodzilam 25 lutego i nie było wolnych sal :( skurcze delikatne ale regularne dostalam 24 lutego, w piatek i po ktg kazali mi jechać do domu, wziąć nospe, prysznic i iść spać . W druga noc skurcze były coraz silniejsze i tak z soboty na niedziele o godz 20 (!) przez cc urodzilam;)
Wszystko przychodzi z automatu. Moj mąż do dzisiaj mówi że on był w szoku jak pewnie obchodzilam sie z dzieckiem, gdzie ja robilam to zupelnie z niewiedzą.
I po szkole rodzenia mąż stwierdzil ze jednak chce byc przy porodzie;)
Pięknie wspomina sie czas od momentu pojawienia sie malucha w szpitalu :)
 
Ja wszystkie porody wspomonam wspaniałe , właśnie dziś mój pierworodny kończy 8 lat:))) Nie chciałam znieczulenia, kontrolowałam oddech. Skurcze miałam zawsze na 2 tyg przed porodem . Wieczorami takie , że ledwo żyłam. Pierwszego rodziłam od bardzo bolesnych skurczy (19:30) do 22:40. Drugi synuś urodził sie minutę po północy w Nowy Rok (wbiłam na porodówkę w Sylwestra o 21 z rozwarciem 7 cm i stwierdzilam że do północy ani drgnę, i tak parte zaczęły się o 23:45 :D z petardami się rodził, a z córeczką weszłam na izbe przyjęć o 19 ;30 z rozwarciem 8 cm, a o 20:15 była z nami.
Ból jak ból jest , ale mentalnie jestem waleczna, krocze masowalam z epi no do 9 cm. Uważam, że to mega ważne , masaż krocza, nauka oddychania , rozluźniania barków , bioder bo ból jednak potrafi blokować i ktoś obok musi to powtarzać jak mantrę. Pomiędzy skurczami jadłam gorzką czekoladę i piłam herbatkę z miodem:)
 
Ja teraz zupełnie nie wiem co i jak - jestem bardzo zielona przy tej ciąży. Zdałam się na lekarza i nawet nie mam siły czytać w sieci informacji, bo u każdego jest trochę inaczej. Czytam trochę mame ginekolog, ale tylko tematy dotyczące mojego zaawansowania ciąży. Nie czytam opisów porodów (i z tego samego powodu opinii o szpitalach), żeby się nie denerwować. Paradoksalnie najbardziej boję się opiki nad noworodkiem (obie babcie mam na szczęście blisko :)). Nie biorę dzieci z rodziny na ręce, bo nie wiem jak, mam jakiś opór. Własne będę musiała.


Ja też ciągle zastanawiam się jak sobie poradzę w opiece nad takim kruchym maluchem. Często, kiedy jeździliśmy z mężem do rodziny w której niedawno urodziło się dziecko, od razu niemalże dostawałam kilkutygodniowe dziecko na ręce i szczerze mówiąc czułam jakbym trzymała tykającą bombę. Dosłownie bałam się poruszyć. Także mam nadzieję, że po prostu przy wlasnym dziecku może ma się jakąś większą pewność, że nie zrobi mu się krzywdy :)
 
Ja też ciągle zastanawiam się jak sobie poradzę w opiece nad takim kruchym maluchem. Często, kiedy jeździliśmy z mężem do rodziny w której niedawno urodziło się dziecko, od razu niemalże dostawałam kilkutygodniowe dziecko na ręce i szczerze mówiąc czułam jakbym trzymała tykającą bombę. Dosłownie bałam się poruszyć. Także mam nadzieję, że po prostu przy wlasnym dziecku może ma się jakąś większą pewność, że nie zrobi mu się krzywdy :)
Mam identycznie. Mogę dotykać bobasa jak sobie leży, chwyta moje ręcę - nie ma problemu. Ale dla mnie stać i trzymać dziecko, które tak luźno lata, bo samo nie trzyma pozycji to stres. :) Wierzę w zapewnienia mam, że wszystko jakoś się ułoży i nie będę się bała.
 
reklama
@karolina921, @gaya11, tak sobie właśnie powtarzam, ze miliony kobiet dają radę [emoji846]
@milusia83, aż miło posłuchać takich pozytywnych wspomnień z porodów. Pozowole sobie bliżej rozwiązani podpytać o to co przyniosło chociaż trochę ulgę [emoji846] teraz jest zbyt wcześnie. Zapomnę [emoji846] ta czekolada mnie zaintrygowalas [emoji848][emoji846]
 
Do góry