Nie wiem czy mogę tu pisać bo to jednak wątek dla staraczek
wiele dziewczyn się jednak stara długo, nie ma dzieci itd. więc tylko jednorazowo.
Jak masz facebooka to jest bardzo fajna grupa założona już kilka lat temu przez położną Magdalenę Hul - NATURALNIE PO CESARCE Grupa Wparcia, oprócz tego P. Magdalena napisała też książkę z wydawnictwem Natuli "Cesarskie cięcie i poród po cięciu cesarskim". Ogólnie PTGiP zaleca by po pierwszym cc odbyła się próba porodu siłami natury jeżeli po między porodami minęło 18 miesięcy. Oczywiście zakładając, że są do tego warunki czyli np. nie ma dużej masy płodu (powyżej 4500g), blizna nie ma ubytków itd. Kiedyś się bliznę mierzyło - teraz się tego nie robi, bo rozchodzą się różne i trzeba zobaczyć po prostu jak ta blizna pracuje skurczach. Ja na zewnątrz mam super, w środku gorzej niestety, a "pracowała" pięknie. Przyjmuje się też, że jeżeli pierwsze cc nie wynikało z problemów w I fazie porodu to jest duża szansa na udany vbac. Ja miałam cc z powodu strachu i lęku w który wprowadziła mnie rodzina, było przed terminem na żądanie. Tak więc w drugiej ciąży 4lata po pierwszej nie było nawet wskazań do kolejnego cc. Ale ja cc zniosłam kiepsko (co prawda wtedy też był inne procedury niż teraz np. pionizacja dopiero po 12h) - bardzo długo nie byłam wstanie zajmować się własnym dzieckiem, miałam problemy z karmieniem i ogólnie czułam się taka okradziona z tego porodu. Do dzisiaj mam różne problemy, syn także - ale to nie ten wątek. W każdym razie dla mnie było jasne - że spróbować muszę. Wybrałam szpital w którym wiedziałam, że porodu nie przeciągną, że wiedzą iż w vbac nie powinno się np. używać oksytocyny, a jak już to w maleńkich dawkach, że będę miała fajną położną która pozwoli mi na aktywny poród, gdzie będę miała dostęp do znieczulenia i nie natną mnie rutynowo. Do porodu przygotowywałam siebie, ale też i męża który się takich rzeczy nie boi, nie brzydzi i był mega wsparciem. W szpitalu nikt mnie nie zmuszał, zachęcali, ale delikatnie. Dziecko oszacowali na 3600g i powiedzieli, że to mój max. Dali mi 6h od wejścia do szpitala. W porodzie bardzo duży udział miał nawet sam ordynator, co chwilę przychodził pytał jak się czuję, że zawsze mogę się wycofać, że sala operacyjna czeka. Mnie to bardzo uspokajało. Pierwszą część spędziłam w wodzie, potem zdecydowałam się na znieczulenie. Urodziłam w te 6h, bez nacięcia i pęknięcia, dziecko miało 3100g. Ja wiem, że dużo mam po cc się oburzy - ale sama jestem po cc i urodzenie sobie samemu tego dziecka to dla mnie było coś magicznego, zdecydowanie nie porównywalne z przyłożeniem dziecka na 5 sekund do policzka. No i to co było dla mnie najważniejsze po 2h skin to skin właściwie mogłabym iść do domu