reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

reklama
Dziewczyny bedzie dobrze ... bo przeciez kiedys i dla nas musi zaswiecic słonko....

Ja zaczełam wychodzic troche do ludzi...ale szczerze mowiac przed kazdym wyjsciem z domu ogarnia mnie strach.... najchetniej przelezałabym całe moje zycie w łozku tulac ciuszki KArolka..:( niestety maz mi na to nie pozwala i cały czas cos wymysla tak zebym nie była sama ....i zebym zaduzo nie myslała..ahh no i zaczełam szukac pracy.. bo maz mowi ze w domu zwariuje bo ja ciagle czytam na necie i wkrecam sobie rozne rzeczy a to ze lekarze cos zle zrobili a to ze ja moze zrobiłam cos nie tak i tak wkoło...
 
Ostatnia edycja:
Nie samolubna, tylko strasznie dotknieta przez los. Dobrze, ze wyszlas. Trzeba walczyc z demonami. Wiem, ze trudno bo to nie tak powinno byc. Czasu, czasu, czasu... Zeby tak sie dalo przyspieszyc, co?
Wiesz, wczoraj rozmawialam z kolezanka, ktora skonczyla poloznictwo w Polsce. To jak traktuja kobiety w takich sytuacjach w Polsce jest normalnie nie zgodne z prawami czlowieka... Az boje sie pomyslec o byciu w naszej sytuacji w Polsce... Makabra...

Rozumiem Cie.Ja tez mam ciezkie dni i czasem sama nie wiem co mam myslec.Wczoraj w Kosciele Ksiadz powiedzial,ze Bog zsyla na nas cierpienie zeby przyblizyc nas do innych,zeby wyjsc spoza wlasnego domku z kart i zobaczyc,ze sa inni ludzie wokol nas,ze powinno liczyc sie dla nas to co wokolo i bardziej powinnismy zwracac uwage na cierpiacych wokol nas ludzi:wiecie co----ja juz sama czaem nie wiem co myslec,dlaczego niby inni dostaja wiecej dobrego a inni wiecej cierpienia,niepojmuje tego.Jedyne to co modle sie ,zeby Bog mial nas w swojej opiece,o nic wiecej nie potrafie sie teraz modlic,bo czuje ze moje prosby i tak nie sa wysluchiwane,cala ciaze modlilam sie o to zeby nasze dziecko przyszlo na swiat zdrowe i w termini,a wzamian Bog nam je zabral,przez 18 tygodni trwala nasza radosc...czy za malo sie modlilam...sama juz nie wiem...Moja psycholog zadala mi ostatnio pytanie czy ja uwazam ,ze Bog chce zeby te zle zeczy sie dzialy,czy ja naprawde uwazam ze to jest jego wola>?(dodam ze ona jest innej wiary-nie wiem jakiej-ale powiedziala ze wierzy w Boga i w religie).
Wiec sama nie wiem jak wytlumaczyc te wszystkie zle rzeczy ktore dzieja sie na ziemi,czy Bog naprawde chce zeby one sie dzialy,czy chce zeby ludzie cierpieli i co chce przez to im pokazac?Dziewczyny napiszcie jak wy To widzicie?Czy mozecie powiedziec,ze stalysiec sie lepsze po tym jak stracilyscie swoje Aniolki?Ja sie zmienilam,napewno,ale czy jestem lepsza?-chyba nie.Jestem napewno wrazliwsza na czyjes cierpienie-ale przeciez jak ide ulicami nowego jorku i co krok siedzi tam bezdomny,albo kobiety w ciazy samotne,opuszczone itp,to nie wiem co myslec,czesto daje im $ ale przecez zeby pomoc kazdemu kogo napotkam na swojej drodze musialbym oddac cala swoja dniowke....a i tak nie wiemy ktorzy sa naprawde potrzebujacy...nie chce zabrzmiec bezlitosni,nie zrozumcie mnie zle....czasem mysle czy powinnam oddac tej samotnej matce z ulicy wszystkie rzeczy ktore czekaja w szafkac na moje dzieci...sama nie wiem...
Wpadlam teraz w szal kupowania dzieciecych ubranek,dla chlopca dla dzewczynki-wszystkie rozmiary-wszystko co mi sie podoba-i szafki juz pekaja w szfach..czy to chore?

Wracajac do tematu,jak traktowane sa matki ktore poronily-nie moge uwierzyc czasem jak tak sie moze dziac-zwlaszcza w pl.Ja mieszkam w ny i szczerze powiem,ze to ze nie wpadlam w depresje zawdzieczam ludziom ktorzy mnie otaczaja,opieka zdrowotna,nawet ludzie ktorzy mnie otaczaja.Podam przyklad,polacy,nawet bliscy czesto przemilcza,zwykle udaja ze nic sie nie stalo-ja nie wymagam kondolencji(niektorzy nawet nie zdaja sobie sprawy-ze dziecko ktore nosilam w lonie jest na cmentarzu,ze mialo pogrzeb)nie wiem co tac ludzie mysla-ze co sie stal z cialkiem takiego dziecka?nie wiem czy to brak edukacji>?czy brak wyobrazni?
Amerykanie podchodza do tego troche inaczej.Podam przyklad o ktorym wspomnialam.bylam ostatnio na babyshower u pewnej amerykanki-pracuje dla jej tesciowej i poprosila mnie zebym pomogla jej zrobic te imprezk-jeszcze jak bylam w ciazy,gdy stracilam dziecko powiedziala ze jesli nie czuje sie na silach onaz zrozumie,(mialysmy termin obie na pazdziernik) kiedy przyszlam na jej babyshower ona pierwsze co to powitala mnie i powiedziala ze slyszala co sie stalo ze mysli o mnie i wspolczuje i ma mnie w swoich mdlitwach-szczerosc i umiejetnosc rozmawiania o rzeczach trudnych to to co doceniam u amerykanow-dla nich nie ma tematow tabu-i wiecie-mimo ze ona ma swoja dzidzie w brzuszku i lada moment ja urodzi-ja nie czulam zazdrosci i zawisci-ja czulam te zrozumienie ktore plynelo od niej i czulam ze mimo ze ona ma swoja kruszynke to mimo to rozumie mnie i zyczy mi dobrze.Kiedy stracilam pierwsz ciaze-prawie rok temu-kolezanka ktora byla w ciazy w tym samym czasie-zigorowala moja srate-kiedy siedziala obok i podniecala sie swojim brzuszkiem w mojej obecnosci zaraz po mojej stracie nawet nie umiala zrozumiec ze moze mi byc przykro w takiej sytuacji,kiedy siedzi w moim domu i glaszcze sie po brzuchu...ale jak widac sa rozni ludzie i roznie na to patrza....ale wazne jest miec w poblizu kogos kto zrozumie i wesprze
Dzieczyny,ja wierze ze bedzie dobrze....musimy wierzyc
 
betulka7 kiedy będzie normalnie??? Unikam jeszcze spotkań z sąsiadami bo boję się ,żeby zaraz któryś nie zapytał o dziecko:(
Monila ja też całe dnie przed netem ale mi to pomaga popłaczę sobie z Wami i czytając wasze historie potem zajrzę do moich Lipcówek i cichutku czytam o ich maleństwach i narzekaniach na zmęczenie i im zazdroszczę.
Dziś było dobrze moja położna zakazała mi myśleć o tym "co by było gdyby" ale jak wiem,że niuńka była zdrowa to jestem wściekła,że nie zrobiłam cc -gdybym wiedziała moja niunia by żyła;(((
 
martyynaa81 masz rację z tym,że ludzie boją się takich sytuacji dobry przykład; pisałam z dziewczynami na forum lipcowym a teraz tylko dwie się do mnie odezwały mimo,że jedna z nich napisała o mojej stracie na forum. Mam wrażenie,że one się boją tak jakby śmierć czyjegos dziecka była zarażliwa a mnie cieszy to,że im się udało,że mają swoje dzieciaczki owszem jest mi smutno.
Moja rodzona siostra o której już pisałam (ta której nie było na pogrzebie bo była na wczasach) też wczoraj napisała mi sms ",że jak będę czegos potrzebowała to mam jej dać znać bo ona nie wie co ma robić żebym nie cierpiała,że boi się mnie przytulić ,żeby nie wróciły smutne wspomnienia i że jest jej smutno,że o wielu rzeczach dowiaduje się od innych a nie od własnej siostry""
Czy to Bóg tak chciał....nie wiem. Lubię myśleć,że nie miałam ja na to wpływu ,że nie znaczy to,że jestem jakaś gorsza a jak jest mi bardzo smutno to czytam sobie ten fragment' z Bajki dla Rodziców;
"- Wiem, że to trudne doświadczenie, dla każdej mamy, ale nie bój się, po stokroć im wynagrodzę czas, jaki poświęciły na opłakiwanie ich słoneczek. Ich nagroda jest wielka. Te kobiety są aniołami.'
 
Ja rowniez unikam sasiadow,nie spotykam sie ze znajomymi,nikogo nie zapraszam na "kawe".Rowniez sie boje pytan i pocieszenia...Dlatego trafilam tu,do was,ktore wiedza jak w takiej sytuacji sie zachowac.Niewiem kiedy ten czas nadejdzie,ale mysle,ze w niespodziewanym momencie.A tak jak wspomnialam,nie poddam sie i zycze Tobie MALINKAIZI wiary w siebie.Tule mocno
 
betulka7 w tym forum to jest cudowne,ze nawet jak my się już poddć chcemy to inni nam na to nie pozwalają. Sama miałam problem kiedyś ze sposobem pocieszania mojej siostry po poronieniu ale już wtedy wiedzialam,że jak nie będę o tym z nią rozmawiać,że zapomni wiem,że cały czas o tym myślała dlatego z nią rozmawiałam i tego mi teraz od niej zabrakło. Ja będę płakać mówiąc o tym ale ja musze o tym mówić,koniec kropka.Moja rodzina za to powiększyłą się o kolejne siostry z czego się bardzo cieszę:)
 
dziewczyny ja tez wole popisac tutaj z wami i poczytac na necie niz rozmawiac z ludzmi... a ich wspołczucia mam juz dosc.. jak słysze ze ktos probuje mnie pocieszac to normlanie wpadam w furie bo przeciez to sa tylko słowa ....ktore tak strasznie mnie draznia:( ja tez czasami zagladam do moich sierpniowek... ehh i tak strasznie mi ciezko jest patrzec na ich szczescie..:( zycze im jak najlepiej ale ciezko jest widziec szcesliwe mamusie wiedzac ze ja nigdy nie przytule swojego syneczka:( dziewczyny z sierpniowek sa naprawde cudnymi kobietkami wspieraja mnie jak moga...sa dla mnie wielkim wsparciem.. ciesze sie ze sa i ze mnie nie odrzucaja...:)


tak ostatnio zaczełam mowic mezowi ze mnie tez zycie meczy ...ze chciałabym byc juz po tamtej stronie..z moim syneczkiem kochanym... wiem ze to troche głupie ale idac na cmentarz mysle sobie ze fajnie by było gdyby jakies auto do mnie dobiło ..i wogole ...zeby zniknac z tad...ehh wiem ze sama nie przyłoze reki do mojego znikniecia z tad bo kocham meza i wiem ze zraniłabym go tym bardzo....ehh dziewczyny czemu te zycie takie do dupy;:)(
 
reklama
Ja takze ostatnio Powiedzialam do Pawla,ze powinnam byc Tam na gorze,z naszymi Aniolkami,bo tak do konca niewiem kto sie nimi opiekuje,a ja powinnam to robic...Ale przytulil mnie mocno i powiedzial,ze skoro ja to on tez ale zyjemy i musimy zyc dla Nich,naszych Aniolkow.Polecialy nam lzy...niewiem jakby bylo gdybym go nie miala przy sobie...Najgorsze jest takze dla mnie to,ze nie mogl zobaczyc naszych Coreczek,byl tak daleko...co bardzo go boli.A ja ciagle mu powtarzam,ze nie chcialam go skrzywdzic,a On,ze to nie moja wina,tylko ma taka prace...Oj...zaczynaja mi sie zbierac lzy;-(Pozdrawiam Was Serdecznie
 
Do góry