nati87
tęskniąca mama Piotrusia
tekla- nie ma słów, które pocieszą tak do końca, które sprawią, że ból będzie mniejszy... Na wszystko potrzeba czasu. Wiesz, ja pamiętam dokładnie kiedy trzy lata temu, właśnie w wigilię wyszłam do domu ze szpitala, wyszłam sama, bez Piotrusia, który urodził się trzy dni przed wigilią... I wigilię Narodzenia Pańskego stanęłam przy grbie swojego Dziecka po raz pierwszy... uwierz, że gdyby z tego bólu można było umrzeć, to umarłabym. Ale żyłam, żyję. Wszystko przychodziło mi z trudem. Nie byłam wtedy u rodziców, nie siedziałam przy wigilijnym stole, nie składałam życzeń, nie chciało mi się żyć.
A dziś, mimo że to wciąż boli, nastawienie się zmienia.
Do niczego się nie zmuszaj, ta nauka nowej rzeczywistość trwa bardzo długo. Ale nauczysz się choć nie pogodzisz się nigdy:*
Zyczę Tobie jak i wszystkim, obolałym po stracie mamom jak najwięcej spokoju i nadzei w sercu. Pewności, że nasze Dzieci są z nami i są szczęśliwe. A także Nowego życia, by jeszcze w Was zabiło i sprawiło, że Wasze życie znów odzyska sens... Spokojnych Swiąt :*
A dziś, mimo że to wciąż boli, nastawienie się zmienia.
Do niczego się nie zmuszaj, ta nauka nowej rzeczywistość trwa bardzo długo. Ale nauczysz się choć nie pogodzisz się nigdy:*
Zyczę Tobie jak i wszystkim, obolałym po stracie mamom jak najwięcej spokoju i nadzei w sercu. Pewności, że nasze Dzieci są z nami i są szczęśliwe. A także Nowego życia, by jeszcze w Was zabiło i sprawiło, że Wasze życie znów odzyska sens... Spokojnych Swiąt :*