reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

Tak,wydaje mi się rzeczowy.Jest ludzki i konkretny...
Jak leżałam na Karowej to podobał mi się też Piotr Roszkowski.Zna się na rzeczy.Nie wiem jak u niego z wizytami...Czajkowski brał 200zł za wizytę...sporo jednak można załatwić w szpitalu,badania itd. Za darmo.
 
reklama
Cześć Kochane Dziewczynki
Czytam Was już od dłuższego czasu i zastanawiałam się czy napisać. Nie raz płakałam razem z Wami czytając Wasze historie. Ja nie jestem aniołkową mamusią tylko ciocią, takiego malutkiego Aniołeczka któremu niestety nie dane było się urodzić. Za wcześnie było żeby poznać płeć. Ale gdyby się urodził to był by tylko dwa miesiące młodszy od mojej córeczki. Nie ma dnia żebym się nie zastanawiała czy był by dziewczynką czy chłopcem jaki by był dzisiaj pewnie by już siedział zaczynał wypowiadać pierwsze słowa. Dzisiaj dokładnie po roku moja siostra znowu jest w ciąży termin i wszystko ten sam co rok temu 13 maja rok temu był 15. Mój poród również nie należał do łatwych no może nie tak się wyraziłam bo Blaneczka przyszła na świat przez cc w 37 tc. Nic nie wskazywało na to że coś się dzieje. Dzień wcześniej poprostu gorzej się poczułam. Cała ciąża idealna. Myślałam że może to jakaś jelitówka. Na drugi dzień coś mnie tknęło żeby jechać do szpitala jakieś takie przeczucie. Pod ktg wyszły skurcze, ale nic nie zapowiadało że Malutka się urodzi niestety miała bardzo wysokie tętno ponad 200 i po 5h lekarz zdecydował się na cięcie. I dobrze bo było zatrucie ciążowe już zielone wody jakaś infekcja którą Malutka tez odziedziczyła naszczęśćie wszystko dobrze się skończyło. Trzy dni później było by za późno....Zapalam światełko dla Waszych kochanych Aniołków. Wierze że czuwają nad Wami z nieba i niedługo sprawią że Wy Aniołkowe Mamusie znowu bedziecie szczęśliwe.
Trzymam za Was bardzo bardzo kciuki za staranka obyście się szybciutko cieszyły dwoma kreseczkami na teście :)
aga_cina trzymam kciuki za Pszczółeczkę :) niech rośnie i kopie tam mamusie :) wierze że bedzie wszystko dobrze.
Trzmajcie się :) mam nadzieję że bede mogła do Was zaglądać i razem z Wami kibicować Wam w starankach i wspierać dobrym słowem.
Pozdrawiam kochane Dziewczynki
 
Ostatnia edycja:
Tymira kochana.....jak możesz tak mysleć? przecież to nie Twoja wina że Filipcio nie żyje....to wina lekarzy.....to ich wina, duma nie pozwalała im sie przyznać, ze nie potrzebnie podali tak silne leki i nie przewieżli go na intensywną.....i moja wina, ze im zaufałam....że z taką łatwością zaufałam komuś kto usmiercił moje dziecko.....

Nati ale to nie tak, ze my myslimy, ze Ty sie pogodziłaś....wcale tak nie sądze....przecież ze smiercią nie mozna sie pogodzić....

Aga_cina a mało masz swojego bólu? wiesz mi też nie pomaga chodzenie na cmentarz....nie czuje tej potrzeby bycia tam codziennie....lepiej mi tu w domu z małym porozmawiać.....

Kochane ostatnio w pracy ktos bardzo mnie skrzywdził....mnie i moje dziecko.....poczułam sie jakby mi ktoś nóż w serce wbił....nie wiedziałam, ze istnieją osoby bez serca....ja nie wiem czy chce współpracować z taką osobą....nie chce się zwalniać bo lubie swoja pracę i ludzi z którymi pracuje....sama nie wiem co robić.....wszyscy wiedzą ze nadchodzą świeta, cięzki okres dla nas aniołkowych rodziców, ostatnio rozpłakałam się w pracy, tak bez powodu....po prostu coś pękło, a że akurat w pracy....a ona mi powiedziała, że specjalnie zwracam na siebie uwagę, żeby kazdemu było mnie szkoda i wszyscy sie nade mną litują....a jak powiedziałam, ze nie o to mi codzi, ze po prostu mi ciężko, bo nadchodzą świeta, a zaraz po nich urodzinki Filipka i pierwsza rocznica smierci....to odpowiedziała mi ze i co z tego, że bedą jedne świeta drugie trzecie i tak samo z rocznicą.....nie potrafiłam przestac płakać po jej słowach....
 
Bibianko bardzo Ci współczuję.olej tę głupią babę która jest bez serca.jak można.Normalnie aż dech zapiera.Cóż zrobić i tacy ludzią chodzą po tym świecie.Oby nigdy nie musiała przeżywać takich emocji jak Ty.Oby...Tylko że zło wraca...a może ona jest po prostu tak nieczuła,nie ma wrażliwości? Nie możesz brać jej emocji na siebie. Po prostu ją olewaj...a ja Cię mocno przytulam.Wiem jak Ci ciężko,wiem...
 
Witam się z wami aniołkowe mamusie.
Oj widzę,że ogólnie wszystkie mamy chandrę:( nie dość ,że jesień taka depresyjna to jeszcze ta świadomość tych świąt bez wszystkich dzieciaczków naszych :-(
mamaszymusia2 w czwartek się widzimy ja do kawy muszę koniecznie jakieś ciacho zjeść na poprawę humoru:( A pomysł z kartką świetny- ty to masz pomysły:*
nati87 śliczne i ja sobie to wydrukowałam obok listy życzeń osieroconych rodziców.
Kasiulek1984 zaglądaj do nas jak najczęściej nie krępuj się i odzywaj .Blaneczka urocza:**
Bibiana maleńka nie płacz jak ja bym chciała być przy was wszystkich w takich złych momentach:( i nie mówię o necie ale ,żebym mogła przytulić tak na żywo. LudZie nie mają serca-niestety i ich własne problemy wydają się najważniejsze nie obchodzi ich co czujemy .Ja od piątku chodzę i płaczę jak pytali co mi jest to powiedziałam,że oczy mnie bolą sobota była już tak tragiczna dla mnie,że zadzwoniłam,że mam zapalenie spojówek i nie przyjdę do pracy niestety jeszcze w poniedziałek miałam czerwone oczy ale nauczyłam się już,że mało kto jak się pyta jak się czuję chce usłyszeć prawdę więc zawsze odpowiadam,''Że jest dobrze" Polecam listę życzeń-może powinnaś to wydrukować i podrzucić tej dziewczynie może w końcu zacznie MYŚLEĆ!!!
Lista życzeń osieroconych rodziców

1. Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym je mieć z powrotem.
2. Chciałbym, byś się nie bał wymawiając imię mojego dziecka. Moje dziecko istniało i było dla mnie bardzo ważne. Potrzebuję usłyszeć, że było ono ważne także dla Ciebie.
3. Jeśli płaczę lub reaguję emocjonalnie, gdy mówisz o moim dziecku chciałabym, byś wiedział, że to nie dlatego, że mnie ranisz. Czuję wówczas, że pamiętasz; czuję twoją troskę! Śmierć mojego dziecka jest przyczyną moich łez. Rozmawiasz ze mną o moim dziecku, pozwoliłeś mi podzielić się smutkiem. Dziękuję Ci za to
4. Chciałbym, byś nie „zabijał” ponownie mego dziecka usuwając jego zdjęcia, rysunki, pamiątki ze swojego domu.
5. Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym byś mnie nie unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.
6. Potrzebuje urozmaicenia, chcę usłyszeć co u Ciebie, lecz chcę, byś także słuchał mnie. Mogę być smutna. Mogę płakać, lecz chciałabym, byś pozwolił mi mówić o moim dziecku; to mój ulubiony temat.
7. Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez telefon, napisz list lub uściśnij mnie.
8. Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne; chciałbym jednak być zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia.
9. Naprawdę staram się „zaleczyć”, chciałabym jednak byś zrozumiał, że nigdy nie będę w pełni wyleczona. Zawsze będę tęskniła za moim dzieckiem i będę pełna żalu, że już nie żyje.

10. Chciałabym byś nie oczekiwał ode mnie "NIE MYŚLENIA O TYM" lub "BYCIA SZCZĘŚLIWĄ”. Nie sprostam żadnemu z tych oczekiwań przez długi czas.
11. Nie chciałabym traktował mnie jak „OBIEKT LITOŚCI”, chciałabym jednak byś pozwolił mi na smutek. Zanim się „wyleczę” to musi boleć.
12. Chciałabym byś zrozumiał, że moje życie roztrzaskało się w drobny mak. Wiem, że to przygnębiające być blisko mnie, gdy tak czuję. Proszę bądź cierpliwy w stosunku do mnie, tak jak i ja jestem.

13. Gdy mówię "U mnie w porządku", chciałabym, byś zrozumiał, że „NIE JEST MI DOBRZE”, a każdy dzień to zmaganie się ze śmiercią mojego dziecka.
14. Chciałabym byś wiedział, że wszystkie moje reakcje związane z żałobą są normalne. Możesz spodziewać się depresji, złości, wszechogarniającego poczucia beznadziejności i smutku. Proszę więc, wybacz mi, że czasem jestem cicha i wycofana, innym zaś razem irytuję się i zachowuje ekscentrycznie.
15. Twoja rada by "żyć dzień za dniem" i tak odmierzać czas jest doskonała. Jednak obecnie, dzień to zbyt dużo i zbyt szybko dla mnie. Chciałabym wiedzieć, że daję sobie radę z godzina po godzinie.
16. Zaproponuj od czasu do czasu pojechać ze mną na cmentarz, zapalić lampkę, pomilczeć chwilę. Nie za często, tylko czasami. Daj mi znać że pamiętasz.
19. Nie mów: jesteś młoda, będziesz miała kolejne dzieci. Być może będzie dane mi się cieszyć jeszcze nie jednym dzieckiem, najpierw jednak muszę opłakać to, które odeszło. I żadne inne dziecko mi go nie zastąpi.
20. Najważniejsze: Wspomnij czasem o mim dziecku. Nie udawaj, że nie istniało. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie.



 
Bibianko- tak bardzo mi przykro, że masz kogoś takiego w bliskim otoczeniu. Nie rozumiem takich ludzi, tego jak wielka znieczulica jest wśród nich, w ich sercach. Ale cały czas podkreślamy, że ktoś kto takiej tragedii nie przeżył, nie jest w stanie tego zrozumieć...
Trzymaj się Kochanie, szkoda słów na tą osobę...
Ja pisząc, że ktoś myśli, że nie cierpię nie miałam na myśli Was Kochane, wiem że Wy mnie rozumiecie jak nikt inny, chodziło mi o innych, którzy patrzą na mnie przez pryzmat codzienności, tego, że się uśmiecham, daję sobie radę, że zwyczajnie żyję. Niby to dla nich takie "dziwne", że po takiej tragedii tak się zachowuję, ale kiedy zaczynam mówić o Piotrku, wspominać czy coś opowiadać to robią wielkie oczy i od razu zmieniają temat. To dopiero dziwaczność.

Tulę Cię mocno, pamiętaj, że ja jestem z Tobą i wspieram Cię, choć myślami.
Wszystkie z Was są w moich myślach i pamięci... Każda z Was ma u mnie szczególne miejsce w sercu, bo Wasz ból jest także moim bólem... A razem jest raźniej, nie łatwiej, ale wspólnie ma się więcej siły by nieść ten krzyż...
Całuję:*

Malinka- cieszę się, że Ci się spodobało, czasem dla docenienia swojej sytuacji i tego co nadal mam, czytam to. Jest mimo wszystko tak wiele dobroci, za które dziękuję Bogu, za męża, rodzinę, za to że mam dla kogo żyć.

Buźka dla każdej z Was:*
 
A wiecie? Nasunęło mi się coś jeszcze. Chcę się z Wami tym podzielić. To takie krótkie opowiadanie, usłyszałam je kiedyś od siostry zakonnej. I staram się myśleć tak, tak jak jest w nim napisane.

"Kiedyś pewien człowiek, który był bardzo niezadowolony ze swojego życia, który uważał że zbyt wiele nieszczęść, smutków i przykrości spotyka go w życiu dostał szansę porozmawiania z Jezusem.
Powiedział Mu o tym, że jest mu źle, bo krzyż codzienności, który nosi każdego dnia jest dla niego zbyt ciężki. I zapytał czy mógłby oddać Mu swój krzyż.
Pan Jezus wziął go więc ze sobą do pewnego pokoju, w którym stało mnóstwo innych krzyży, małych, dużych, średnich... Powiedział, że może on sobie wybrać taki krzyż codzienności, który będzie mu odpowiadał.
Człowiek ten zaczął chodzić, przyglądać się i wybierać ten najbardziej odpowiadający.
- "Ten jest zbyt duży, nie udźwignę go, ten za mały, mogę przyjąć trochę większy na swe ramiona..." itp.
W końcu ujrzał w ciemnym kącie pokoju idealny krzyż dla siebie i zdecydowanie stwierdził, że jest to krzyż, który mógłby dźwigać.
Pan Jezus podszedł więc do niego, przytulił go i powiedział:
- Dobrze, weź go więc. Widzisz mój Drogi, to jest właśnie krzyż, który przed chwilą mi oddałeś...

Za wszelką cenę staram się myśleć, że nigdy nie dostajemy od Boga ciężaru, którego nie możemy unieść... Jesteśmy w stanie przez to przejść Kochane. Każdej z Was życzę z całego serca szczęścia, które z pewnością jeszcze na Was czeka:*

Buziaczki!
 
Witam was Aniołkowe mamusie mam dwóch wspanialych urwisów którzy daja mi niezle popalić ale też niestety mam aniołka był to 5 tc
2009r niestety nie dane mi było poznać płeć dziecka moze to była upragniona córeczka ?nie wiem :no:boli jak cholera chociaż już minęło troszke czasu
i nigdy nie przestanie bolec
 
reklama
monika8305 witaj kochana wiem,że już od pierwszego tygodnia kocha się dziecko i ból jest równie mocny jak i w każdym innym momencie.Tylko tęsknota jest o wiele większa .Ja pierwszą ciążę straciłam w 10 tc i mimo,że bolał nie brakowało mi kopniaczków,kuksańców pod żebra czy też płaczu nocnego pierwszego uśmiechu na każdym etapie są takie tęsknoty które się wspomina .Jednak to są nasze aniołeczki i tęsknić będziemy.Palę światełko dla twojego i hmmm. może życzyć ci jeszcze dziewczynki????
[*]
 
Do góry