reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

Witajcie
Niewiem czy mogę tu u was napisać trafiłam do was przez przypadek a dziś taki dzień w którym tęsknię bardzo za moim aniołeczekiem poroniłam w 7t 4 06 2012roku ale nieświadoma swoich praw nawet nie mam gobiku mojego grosia stawiam mu lampke na moich dziadkach on napewno wie że to dla niego
 
reklama
Margo nie przejmuj sie rodzicami, ja tez wole te swieta spedzic sama..a te komentarze....bolą, jakby nóż wbijały w serce...
Dzisiaj 1 listopada, wrocilismy od Wojtka, pieknie pala mu sie swiatelka, pozapalalam w czwartek i dzisiaj tylko dwa odpalilam, bo reszta tak ladnie sie pali, ze az sie zdziwilam.Poplakalam sobie troszke, Margo tak jak i ty odliczam dni do WOjtka urodzin, za 18 dni skonczylby dwa latka. Byl taki malutki, żabka mala... :-(

Agaulec pisz kochana...maleństwo na pewno wie, ze to dla niego (*)(*)(*) dziadki sie nim opiekują

(*)(*)(*) dla naszych Aniołków
 
Agaulec ja też mam 2 takie Aniołki 8t i 12t. My mamy pomnik przy Kościele dla nienarodzonych malutkich. Wcześniej zapalałam im światełko pod krzyżem na cmentarzu. Byłam z moimi maluszkami.
Nie obyło się bez łezki.
Dla naszych Aniołków (*) (*) (*)
 
Witajcie dziewczyny
Nigdy nie przypuszczałam, że będę a takiej sytuacji jak Wy. Ja jeszcze do niedawna byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Po prawie 4 latach starania się w końcu udało się nam zajść w ciążę. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka jest to radość. Niestety ta radość nie trwała zbyt długo. Otóż 14 października tego roku byłam na kontrolnej wizycie u mojej pani doktor. Oczywiście wszystko było dobrze, na każdej wizycie szyjka sprawdzana i była ok. Nie wiadomo dlaczego 17 października zaczęłam miewać delikatne i dość rzadkie skurcze oraz upławy. Po ok godzinie leżenia wszystko minęło. Niestety nie na długo. W nocy z 17 na 18 pojawiły się upławy z lekkim zabarwieniem krwi i skurcze. Od razu pojechałam do szpitala. Stwierdzono małowodzie, szybo skracającą się szyjkę i rozwarcie na 1,5 cm. Kazano leżeć, wstawać tylko do wc i na szybki prysznic. W niedzielę zapowiadało się, ze wszystko będzie dobrze. Jednak sytuacja się masakrycznie zmieniła. Podczas wieczornego prysznica wyczułam, że coś ze mnie wychodzi... byłam przerażona, szybko wezwałam lekarza i pielęgniarkę. Okazało się, że pępowina dziecka wyszła do pochwy, a jej część poza mnie. To był mój 19tc. Niestety nic nie dało się już zrobić... Mojego dziecka nie dało się uratować. Lekarz od razu chciał wywoływać skurcze, jednak ja nie zgodziłam się, mimo że zagrażała mi infekcja a nawet sepsa. Przecież moje dziecko cały czas żyło.... Moja lekarka i cała rodzina poruszyła niebo i ziemię aby uratować nasze tak długo wyczekiwane dziecko... niestety... To jest jakiś koszmar, przez co kobiety muszą przejść. Lekarz koniecznie chciał wywoływać poród, bo z każdym dniem moje CRP wzrastało, mimo podawanego antybiotyku. Może pomyślicie, że jestem nienormalna i głupia, ale nie mogłam podjąć decyzji o wywoływaniu porodu, bo serduszko mojego dziecka cały czas biło. A byłam świadoma tego, że jak urodzę to niestety nie przeżyje. Dla mnie to było zabicie własnego dziecka, o które walczyliśmy przez prawie 4 lata. Nie wyobrażałam sobie podjąć taką decyzję.
Niestety Bóg tę decyzję podjął za nas, 22 października nasz dziecko zmarło. Wtedy dopiero wyraziłam zgodę na poród. Dziś jest równy tydzień, odkąd serduszko naszego kochanego dziecka przestało bić.
Niestety okazało się, że mam niewydolność cieśnieniowo-szyjkową i ona doprowadziła do utraty mojego dziecka.
Dopiero po porodzie dowiedzieliśmy się, że mamy córeczkę, mimo że wszyscy oprócz mojego męża przez całą ciążę twierdzili, że będzie syn. Majeczka urodziła się o godz 17,45. Miała zaledwie 224 gramy i 23 cm.
Ostatnie 2 tygodnie były najgorszymi dniami w moim życiu. Nie potrafię sobie z tym bólem poradzić.
We wrześniu mojemu bratu urodziła się córeczka i wczoraj przyjechali na cmentarz. Możecie mi wierzyć lub nie, ale nie mogłam zbyt długo patrzeć na malutką Michasie. Nawet jej nie przytuliłam. Po prostu nie mogę, nie potrafię opanować łez. Nie potrafię poradzić sobie z bólem, smutkiem i tą pustką w sercu...
 
hej dziewczyny!!!

Witam nowe mamy zapalam światełka dla Waszych Aniołków Agaulec
[*] Melodja
[*] kamkaz
[*]

Kamkaz - nikt nigdy nie wie jak by zachował się w danej sytuacji. Ty postanowiłaś walczyć, chciałaś jak najlepiej dla swojego dziecka - to zrozumiałe. Ja urodziłam Stasia w 23 tyg również przez niewydolność szyjki... Mój syn walczył dwa tygodnie. Teraz nasze dzieci patrzą z góry i się do nas uśmiechają " mamo nie płacz, mamo ja czekam" i kiedyś dołączymy do nich - jak przyjdzie na nas czas:* Trzymaj się dzielnie. Nauczysz się żyć z bólem, bo ten nigdy nie minie.
Monila - śliczny stroiczek! Ja również chomikuję znicze;) skoro są dobre, to mogę je wykorzystać jakoś następnym razem ;)

A gdzie jakieś fotki dziewczyny?
Tak było u Stasia we Wszystkich Świętych. Miał nasz dzielny rycerzyk gości. Cieszę się, że nikt nie postawił mi zniczy na pomniku, bo strasznie się tego bałam, żeby nie zniszczyć płyty;) Tam mogą stać tylko elektryczne ;)
Zobacz załącznik 651871Zobacz załącznik 651872
Teraz już oczywiście znowu poprzestawiałam i dzisiaj jak zajadę na cmentarz znowu poukładam inaczej ;) Ale my mamy aniołkowe chyba już tak mamy - musi być po naszemu;)

Całuski dziewczyny, trzymajcie się ciepło!
 
Kamkaz przytulam mocno :* ja tez do ostatniej chwili walczyłam o życie moejgo syneczka ... naszą smutną historie mozesz sobie przeczytac na pozegnaniach ....


Pietrucha ja tez zawsze wsio przestawiam bo musi byc po mojemu !!! :tak: i juz wcozraj jak byłam u małego to wyrzuciłam pare zniczków takich mniejszych ... bo nie lubie jak sie wypala i tak stoja same szkła ... zdjecia beda potem


Syneczku kochany (*)
 
Codziennie jestem z Majeczką choć przez chwilkę na cmentarzu, zapalam światełko na jej pomniczku i dzień w dzień tęsknię za nią jeszcze bardziej, nie potrafię sobie poradzić z tą pustą i tym bólem, po Jej stracie.
Dziś jest jeszcze gorzej ... dziś mijają 2 tygodnie jak mój największy skarb został zabrany przez Boga.
Nie wiedziałam, że w jeden dzień można wylać tyle łez, co dzisiaj. Codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że jest coraz gorzej...
Dziś moje zły płyną strumieniami, a co gorsze nie mogę nad nimi zapanować...
 
reklama
Kamkaz kochana przytulam :* ojj niestety wszystkie tutaj wiemy co czujesz :-( i choc moze to co teraz napisze wyda sie sie głupie i nawet tak bys nie pomyslała ale z czasem bedzie tak jakby łatwiej .... nauczysz sie życ z ta tęsknota i z tym bólem bo to nigdy nie minie niestety ale z czasem bedzie łatwiej zobaczysz ...a niestety kazda rocznica zwiazana z naszymi aniołkami bedzie uderzałą w nas z mocniejsza siła ... ale pamietaj tez kochana ze musisz byc silna dla Majeczki bo ona siedzi tam wysoko w niebie z naszymi dzieciaczkami i smuci sie ze jej mamusia ciagle chodzi zapłakana i zamyślona ...pamietaj ze nasze maleństwa nie odeszły na zawsze .. przyjdzie dzien w ktorym kazda z nas spotka sie ze swoim aniołkiem , przytuli pocałuje ....ja w to głęboko wierze ....wiesz ja wypatrywałąm mojego syneczka w takich banalnych rzeczach jak np promienie słonka , podmuch wiatru ,w ptaszkach badz motylkach ktore krążyły wokół mnie do dzis wypatruje go gdziekolwiek jestem ....przytulam Cie bardzo mocno :*


Karolku syneczku kochany (*)
Aniołeczki (*)
b333b50624.jpeg
 

Załączniki

  • b333b50624.jpeg
    b333b50624.jpeg
    26,1 KB · Wyświetleń: 114
Do góry