P
_pietrucha_
Gość
hej dziewczyny!
W końcu mam jakiś dostęp do Was
Widzę, że dyskusja niezła była.
Pozwolę się do niej także odnieść. Faktycznie - czasami człowiek boi się tu wejść, bo jest tylko smutek. Czasami mam wrażenie, że niektóre chcą w tym smutku pozostać. Ale wiem, że każda z Nas jest inna. Nie jesteśmy tutaj tylko po to, żeby pisać o dobrych rzeczach, ale dobrze - jeżeli będziemy się starały jak najczęściej wprowadzać dobry nastrój. Może to nam pomoże przetrwać każdy dzień. Mocno Was Ściskam i każdej z Nas życzę dużo sił, uśmiechu - bo przecież tego chcą od Nas Nasze Aniołki :*
Jestem nadal w szpitalu. Nie wiem do kiedy tu zostanę, ale jedna z opcji zakłada, że do stycznia. Jest tu mój ginekolog prowadzący, bardzo dba o moje maleństwo i chce wszystkiego dopilnować. Mam mieć sprawdzaną szyjkę częściej, żeby się nie otworzyła. Szwu profilaktycznie mi nie założą, jak było na początku mówione, bo mój Dr był na kongresie w Wiedniu i na podstawie najnowszych badań itd okazało się, że jeżeli szyjka nie zaczyna się otwierać, skracać to pomimo wcześniejszej historii pacjentki nie zakładać szwu, bo on wtedy dopiero może ją podrażnić i spowodować, że będzie po prostu gorzej. Więc obserwacja i szybkie działanie, a nie profilaktyka.
Posiew wyszedł mi w miarę przyzwoicie, coś tam jest - ale takie bakterię, które nie wymagają leczenia antybiotykami.
Czekam jeszcze na wyniki badań w kierunku Zespołu Antyfosfolipidowego i w sumie chyba tyle.
Z leków mam lutkę dowcipną 2x2 i miałam do dzisiaj nospę 3x1, ale brzuszek nie boli mnie przestałam krwawić i plamić, więc odstawiamy. Ewentualnie doraźnie mam brać. I leżakuję... Czekam na usg, może mi zrobią jeszcze w tym tygodniu Było by miło, ale wiadomo - za częste nagrzewanie dzidziusia wskazane nie jest.
Buziaki dla Was kochane, walczę dalej.
Mój Aniołek Staś czuwa nade mną i moja kruszyneczka również. Tym razem musi być dobrze!
Dzięki za wsparcie:*
W końcu mam jakiś dostęp do Was
Widzę, że dyskusja niezła była.
Pozwolę się do niej także odnieść. Faktycznie - czasami człowiek boi się tu wejść, bo jest tylko smutek. Czasami mam wrażenie, że niektóre chcą w tym smutku pozostać. Ale wiem, że każda z Nas jest inna. Nie jesteśmy tutaj tylko po to, żeby pisać o dobrych rzeczach, ale dobrze - jeżeli będziemy się starały jak najczęściej wprowadzać dobry nastrój. Może to nam pomoże przetrwać każdy dzień. Mocno Was Ściskam i każdej z Nas życzę dużo sił, uśmiechu - bo przecież tego chcą od Nas Nasze Aniołki :*
Jestem nadal w szpitalu. Nie wiem do kiedy tu zostanę, ale jedna z opcji zakłada, że do stycznia. Jest tu mój ginekolog prowadzący, bardzo dba o moje maleństwo i chce wszystkiego dopilnować. Mam mieć sprawdzaną szyjkę częściej, żeby się nie otworzyła. Szwu profilaktycznie mi nie założą, jak było na początku mówione, bo mój Dr był na kongresie w Wiedniu i na podstawie najnowszych badań itd okazało się, że jeżeli szyjka nie zaczyna się otwierać, skracać to pomimo wcześniejszej historii pacjentki nie zakładać szwu, bo on wtedy dopiero może ją podrażnić i spowodować, że będzie po prostu gorzej. Więc obserwacja i szybkie działanie, a nie profilaktyka.
Posiew wyszedł mi w miarę przyzwoicie, coś tam jest - ale takie bakterię, które nie wymagają leczenia antybiotykami.
Czekam jeszcze na wyniki badań w kierunku Zespołu Antyfosfolipidowego i w sumie chyba tyle.
Z leków mam lutkę dowcipną 2x2 i miałam do dzisiaj nospę 3x1, ale brzuszek nie boli mnie przestałam krwawić i plamić, więc odstawiamy. Ewentualnie doraźnie mam brać. I leżakuję... Czekam na usg, może mi zrobią jeszcze w tym tygodniu Było by miło, ale wiadomo - za częste nagrzewanie dzidziusia wskazane nie jest.
Buziaki dla Was kochane, walczę dalej.
Mój Aniołek Staś czuwa nade mną i moja kruszyneczka również. Tym razem musi być dobrze!
Dzięki za wsparcie:*