DZIEWCZYNY ALE DZIŚ SIĘ WKUR*****!!!! Do tej pory mnie trzyma!!!
Jak wiecie półtora tygodnia temu postawiliśmy chłopcom pomniczek. Ja dziś z mężem zachodzę na cmentarz... patrzę już z daleka, a tam jeden ze zniczy tak dziwnie stoi, nie na swoim miejscu. Znicz z podstawka w kształcie serca, który normalnie stoi z boku na ziemi, stał na płycie, na początku myśleliśmy, że może wiatr przewrócił i ktoś postawił tak gdziekolwiek... ale podchodzimy bliżej a tam pełno białych paprochów leży. JA PATRZE........ a górna płyta ZALANA WOSKIEM, posypana tymi białymi paprochami, które okazały się pokruszonym wkładem ze znicz i caluśka płyta "porysowana" tym woskiem (w sposób jakby ktoś wziął pokruszona kredę na dłoń, przyłożył do tablicy i nią zaczął mazać, więc poza zalanym miejscem pełno było krech na całej płycie górnej. Dolna płyta również była zalana woskiem... najpierw mnie ogarnęła tak wielka złość, aż się zatrzęsłam, później płacz, a na koniec wielki smutek. Co za wandale. Jak tak do cholery można... Szczęście w nieszczęściu, że tylko coś takiego zrobili. Maż pojechał do domu, przywiózł wrzątek w termosie, ale było mało. Dwa razy musiałam iść do kwiaciarni przy cmentarzu, żeby mi pani wody dogotowała... i jakoś udało się doczyścić..... A tak w ogóle chyba widziałam dziś złodziejkę. Nie chcę osądzać, ale baba dziwna była. Gdy siedziałam i czekałam na męża jak pojechał po wrzątek, nagle między groby weszła babka, podeszła do grobka dwa rzędy dalej, stal tam wrzos, znicz już nie palący się, jakiś bukiecik w doniczce ze sztucznych kwiatów i aniołek. No i ta baba nachyliła się, zaczęła coś mieszać w tych sztucznych kwiatach, nagle wsadziła aniołka do reklamówki, później znów złapała te kwiaty, wyciągnęła je szybko i wrzuciła do skrzyneczki sąsiedniego grobka, wzięła doniczkę, poszła do śmietnika ja wyrzucić, wzięła reklamówkę do której włożyła aniołka i sobie poszła. Akurat jak odchodziła to maż wrócił i jak na mnie spojrzał, to spytał co się stało. Opowiedział szybko o tym co widziałam i stwierdził, że faktycznie jakaś dziwna była. Dziewczyny, ona ani wkładu nie wymieniła, ani płyty nie przetarła... no nie wiem. Mi to wyglądało tak, że aby nie podejść i chamsko ukraść aniołka udała, że coś robi przy grobku i może się wyda mniej podejrzane, ze coś z niego zabiera. Ogólnie wszystko trwało hmmm nie wiem czy minutę, no może 2 łącznie ze spacerem do śmietnika... Nie wiem, może sie mylę, ale przez te hieny cmentarne i wandali człowiek ma głupie myśli...
Chłopcy
[*]
[*] Przepraszam, że ludzie na ziemi są tacy okrutni i chcieli zniszczyć wasz domek :-(
Aniołki (*)
Jak wiecie półtora tygodnia temu postawiliśmy chłopcom pomniczek. Ja dziś z mężem zachodzę na cmentarz... patrzę już z daleka, a tam jeden ze zniczy tak dziwnie stoi, nie na swoim miejscu. Znicz z podstawka w kształcie serca, który normalnie stoi z boku na ziemi, stał na płycie, na początku myśleliśmy, że może wiatr przewrócił i ktoś postawił tak gdziekolwiek... ale podchodzimy bliżej a tam pełno białych paprochów leży. JA PATRZE........ a górna płyta ZALANA WOSKIEM, posypana tymi białymi paprochami, które okazały się pokruszonym wkładem ze znicz i caluśka płyta "porysowana" tym woskiem (w sposób jakby ktoś wziął pokruszona kredę na dłoń, przyłożył do tablicy i nią zaczął mazać, więc poza zalanym miejscem pełno było krech na całej płycie górnej. Dolna płyta również była zalana woskiem... najpierw mnie ogarnęła tak wielka złość, aż się zatrzęsłam, później płacz, a na koniec wielki smutek. Co za wandale. Jak tak do cholery można... Szczęście w nieszczęściu, że tylko coś takiego zrobili. Maż pojechał do domu, przywiózł wrzątek w termosie, ale było mało. Dwa razy musiałam iść do kwiaciarni przy cmentarzu, żeby mi pani wody dogotowała... i jakoś udało się doczyścić..... A tak w ogóle chyba widziałam dziś złodziejkę. Nie chcę osądzać, ale baba dziwna była. Gdy siedziałam i czekałam na męża jak pojechał po wrzątek, nagle między groby weszła babka, podeszła do grobka dwa rzędy dalej, stal tam wrzos, znicz już nie palący się, jakiś bukiecik w doniczce ze sztucznych kwiatów i aniołek. No i ta baba nachyliła się, zaczęła coś mieszać w tych sztucznych kwiatach, nagle wsadziła aniołka do reklamówki, później znów złapała te kwiaty, wyciągnęła je szybko i wrzuciła do skrzyneczki sąsiedniego grobka, wzięła doniczkę, poszła do śmietnika ja wyrzucić, wzięła reklamówkę do której włożyła aniołka i sobie poszła. Akurat jak odchodziła to maż wrócił i jak na mnie spojrzał, to spytał co się stało. Opowiedział szybko o tym co widziałam i stwierdził, że faktycznie jakaś dziwna była. Dziewczyny, ona ani wkładu nie wymieniła, ani płyty nie przetarła... no nie wiem. Mi to wyglądało tak, że aby nie podejść i chamsko ukraść aniołka udała, że coś robi przy grobku i może się wyda mniej podejrzane, ze coś z niego zabiera. Ogólnie wszystko trwało hmmm nie wiem czy minutę, no może 2 łącznie ze spacerem do śmietnika... Nie wiem, może sie mylę, ale przez te hieny cmentarne i wandali człowiek ma głupie myśli...
Chłopcy
[*]
[*] Przepraszam, że ludzie na ziemi są tacy okrutni i chcieli zniszczyć wasz domek :-(
Aniołki (*)