reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

ja nie mam teo zespolu antyfosfolipidowego ale chce porobic jakies inne jeszcze badania,dla pewnosci.ide do gina 15 sierpnia zobaczymy czy mnie wysla najakies jeszcze badania,bede sie upominac,jesli nie to bed musiala zrobic prywatnie.

Jak chodze sama na cmentarz tez placze,ale tez rozmawiam z moim synem,opowiadm mu rozne rzeczy.Jak chodze z mezem to jest inaczej pomodlimy sie i...mam wrazenie jakby mojego meza za bardzo jeszcze te wizyty bolaly,jego rany nie goja siejeszcze,niepokazuje swojego bolu,ale wiem ze cierpi,on nie jest w stanie rozmawiac nawet o smierci naszego dziecka,nie potrafi ogladac jego zdjec ani mowic o nim..ja w sumie tez w nie umiem z nim rozmawiac o naszym synu,boje sie ze jego rany sa zbyt swieze.
Ja duzo czytam,chodz edo psychologa i mam przynajmniej komu sie wygadac,zesto wplacze sie jak musze i jakos przezywam moja zalobe i staram sie rdzic z bolem,chociaz dodam ze sa ciezkie dni-ale Dziewczyny musimy byc silne dla naszych dzieci ktore bedziemy mialy tu na ziemi i dla naszych aniolkow ktore sa w Niebie.
 
reklama
Ja chyba tez tego zespolu nie mam, ale aspirynke kaza lykac. No zobaczymy.

wiesz, moj eMek tez bardzo to przezywa. Ja na cemntarz chodze sama. On byl moze 2 razy. Tez to bardzo przezywa i chyba boi sie lez przy mnie. Ale pamieta o Victorze.

Martyynaa, a powiedz jak Ci w tym Niujorku? Dlugo tam jestes? Planujecie powrot? Siostra mojego eMka mieszka tam, ale odkad wyjechala nie odzywa sie do nas. Wczesniej sie wymadrzala jacy to ludzie sa za granica, a teraz nawet kondolencji nam nie zlozyla. Wczesniej wysylalam im kartki na swieta, zyczenia na imieniny, urodziny, ale stwierdzilam, ze nie bede sie narzucac. Na razie ma chyba vise studencka, jej maz jest tam nielegalnie.

Kurcze, smutno mi sie zrobilo, bo kibicowalam jednej dziewczynie na forum uk, ktora urodzila martwa coreczke w 35 tygodniu. Niedawno napisala, ze jest w ciazy i tak strasznie sie cieszylam, a tu dzis napisala, ze poronila... w 9 tygodniu.
Boje sie :-(
 
Ostatnia edycja:
martyynaa81 facet przeżyw ale inaczej on nie czuł tak jak my ruchów nie przeżywał burzy hormonów -mój też nie płacze ale wiem,że przeżywa. Mi np wczoraj zrobiło się smutno bo ja cały czas myślę o małej ,płaczę opowiadam wam i tak czekam aż mi się przyśni a Ona przyszła do Niego.I On już jest spokojny bo wie ,że jest śliczna i ma takie niebieskie oczy a ja nie wiem nic:(
nati87 tak ładnie napisałaś-faktycznie krótko po stracie tak bardzo chcemy mieć to maleństwo a potem,dalej wraca strach i tak ciężko się już na dziecko zdecydować ja po poprzednim poronieniu też dałam sobie 5 miesięcy i z każdym kolejnym coraz mniej wiary w to,że będzie,że się uda i .....że jeszcze chce...
aga_cina jak znajdziesz na tym forum taką która się nie boi to...no nie wiem ...wynajmę ci prywatny samolot ,żebyś przyleciała do Polski skopać mi tyłek;pp
Każda z nas się boi i żadnej z nas nikt nie potrafi dać gwarancji ,że teraz będzie dobrze. Wiesz ja ostatnio myślałam o moich córkach jak ja będę się o nie bała kiedy one przyjdą i powiedzą mi ''Będziesz babcią" . Musimy być silne i dbać o siebie chociaż już wiem,że to mnie przed niczym nie uchroni,ale tylko tyle jest w naszych rękach. Przejdziemy przez to wszystkie RAZEM na dobre i na złe i damy radę,tak kobitki???
 
Malinkaizi masz racje kochana.. Damy rade ..bo przecież innego wyjścia nie mamy..;) tez jestem tego zdania ze faceci przezywaj to wszytko inaczej.. widzę to po moim mężu..na poczatku płakał razem zemną jak dziecko a teraz zachowuje sie całkiem inaczej....ehh ja tez sie boje jak cholera jak to bedzie przy kolejnych starankach... bo przecież nikt nie da nam gwarancji ze bedzie dobrze...
 
Monila gdyby można było tylko zrobić i od razu dostać zdrowe maleństwo to by było cudownie a jak pomyślę znów o tych 39 tygodniach,,ech osiwieć idzie koleżanki mojego dziecka za mną babcia będą wołać;(((
 
aga_cina tak sobie myślę, że chciałabym drugie dziecko, ale my się nie staramy. Nawet więcej napiszę, zabezpieczamy się żeby ciąży nie było... śmieszne, co? Ale względy materialne też trochę wchodzą w grę, nie mamy swojego mieszkania, ciągle na wynajętym, z pracą też trochę niewiadoma, czy będzie. A bez pracy nie zapewnimy dziecku wszystkiego co potrzebne. Mam tylko nadzieję, że najbliższe miesiące będą bardziej owocne i będziemy mogli podjąć już decyzję o kolejnym Maleństwie.
Ja myślę, że chyba zaakceptowałam już tą rzeczywistość, nie wiem czy to szybko, czy nie. Nie pogodziłam się, ale żyję dalej bo chcę być szczęśliwa. Dla siebie, męża, dla mojego Aniołka...

Jeśli chodzi o mojego męża, to ja bardzo często rozmawiam z Nim o Piotrusiu. Od początku tak było, siadaliśmy razem,wspominaliśmy i płakaliśmy razem. Na cmentarzu też zawsze mi towarzyszył, do tej pory jest u Synka czasem dwa razy, jeździ ze mną ale i sam. Tylko on wytłumaczył mi jak to jest kiedy to ojciec traci dziecko. Cierpi, ale to inny rodzaj cierpienia, także rodzica, ale jednak inny. On nie czuł ruchów, nie nosił Dziecka pod sercem tyle czasu. Nie był "związany" od pierwszego grama. Tak naprawdę stał się rodzicem dopiero po narodzinach. I kiedy organizowaliśmy pogrzeb to powiedział mi, że będzie lepiej kiedy mnie nie będzie. Chciał oszczędzić mi dodatkowego cierpienia, którego i tak miałam ogrom w sercu. Do dziś pamiętam jak powiedział mi: "Tak będzie lepiej, chcę oszczędzić Ci tego cierpienia, zachowaj w sercu tamten obraz Piotrusia, kiedy nam Go przynieśli". I tak jest, Syna widziałam jeden, jedyny raz. Wtedy, gdy położne nam Go przyniosły, to była najpiękniejsza chwila bo byliśmy razem we troje... Był piękny...

Całuję Was:*
 
mieszkam w ny od 7 lat,przyzwyczajilam sie.bardzo chcialabym wrocic do polski ale ten kraj i rzad w nim sprawujacy wladze robia wszystko aby mlodzi wyksztalcenia ludzie pracowali za graniaca na stanowiskach nizszych niz ich wyksztalcenia by wskazywalo.chyba to cel naszego polskiego rzadu zeby wszyscy wyjechali z kraju wtedy bezrobocie spadnie i beda mogli byc z siebie dumni.
Jesli chodz o mnie to moglabym nawet teraz wrocic do pl,ale moj maz nie zabardzo chce,a mi w sumie wszystko jedno,pozatym ze bardzo tesknie za rodzina w polsce bo cala jest wlasnie tam.Pracuje i niezle zarabiam,ale oczywiscie nie w zawodzie bo nie mam papierow, wizia studencka kazdy prawie tutaj na tym jedzie.Pozatym z praca nie jest za ciekawie,maz jest elektrykiem i lubi swoja prace ale uwazasz ze za to co robi to placa mu marne grosze,niestety kryzys i stawki nie rosna,a nawet maleja.Kazdy trzma sie za kieszen bo niewiadomo co bedzie.u meza z praca roznie raz wiecej raz mniej,czasem 5 dni pracy a czasem dwa dni w tyg wolne-i tak juz od ponad roku,ale ja widze w tym dobre strony,upal niech chlopak odpoczywa kiedy moze-a pieniadze-jeszcze jest na to co trzeba naszczescie,po co sie martwic za wczasu.Zawsze chcialam byc przezorna staralam sie wszystko zaplanowac i miec pod kontrola-jak widac nie da sie nieczego miec pod kontrola!!
Co ma byc to bedzie staram sie zyc rozsadnie i jak najbardziej ograniczyc stres!
Wiecie jak bylam w ciazy to myslalam ze sie nie stresowalam,ale teraz wiem ze to nie prawda,za duzo przezywalam wszystko,analizowalam,planowalam,organizowalam.Czasem nawet jadac metrem wkurzalam sie jak ktos moze nie ustapic miejsca kobiecie w ciazy z widocznym brzuchem,bo zdarzal sie ze takie staly obok i czasem sama-w jeszcze malo widocznej ciazy chcialam ustapic jej mijsca,albo wkurzalam sie ze dwoch "dzentelmenow" tak sie rozsiadlo ze zamiast zajac dwa siedzienia to zajmowali trzy i starsza kobieta obok musiala stac bo ciezko bylo im sie posunac....i po co komu stres z takiego powodu...stresowalam sie co bedzie jak szef zadzwoni do mnie a ja akurat zamaisat w pracy jestem gdzie inndziej(przez 5 lat ani razu nie zadzwonil- a ja za kazdym razem jak wychodze zprac wczesniej albo jak w trakcie pracy gdzies ide to sie na tym punkcie stresuje).Zastanawialam si co bedzie jak nie przedluza mi ubezpieczenia,a jak ikto zorganizuje mi babyshower a kogo zaprosimy na chrzciny-w rodzince ktra mamy w usa sami dusigrosze albo sknery ktore nie marudza jak jakas imprezka sie szykuje ze oni nie przyjda bo chorowite.... (wiec szkoda mi kasy zeby takich gosci goscic0 i takie inne zbedne rzeczy ktorymi sie przejmowalam...
Teraz staram sie nie brac do glowy....i powiem wam czasem sie udaje....musze nad tym pracowac wiece

My tez sie nie staramy....aczkolwiek sa dni ze czuje sie juz gotowa,mimo ze dzisiaj mija wlasnie 10tygodni odkad nasz synek odszedl....ale czuje ze zaakceptowalam juz to sytuacje,nie to ze pogodzilam sie z tym co sie stalo,tylko poprostu zrozumialam(chyba) ze i tak nie mam wplywu na to co sie stalo i na to co bedzie wiec musze zaakceptowac to co przynosi zycie jesli nie mam i tak na to zadnego wplywu...
Wyglada na to ze dni przyjazne zaplodnieniu nadchodza....a moj maz jaby intuicyjnie to wyczuwa i od dwoch dni wielki przyplyw milosci....
szczerze to nie chialabym jeeszcze zeby w tym cyklu doszlo zo poczecia,ale jesli tak sie stanie to bede szczesliwa!Chcialabym aby ta mysl towarzyszyla mi zawsze,i zeby nasze kolejne dziecko zostalo poczete bezstresowo i mam nadzieje niebawem.I tego zycze Nam wszystkim Aniolkowe Mamy-zeby kolejna dziecinka zawitala w naszych brzusiach,i oby jak najhszybciej byla w naszyc ramionach i budzila w nocy spragniona cyca!
zapalam swiatelka dla naszych Aniolkow(*)(*)(*)
dziewczyny musimy byc dzielne!!! damy rade!!!!
 
reklama
ja tez wolalabym nie.Ale mysle ze jesli nasze cialo jest gotowe to tak sie stanie a jesli nie to dopiero kiedy poczuje ze hest na to gotowe.Miejmy nadzieje e natura wie co robi.

Napisalam przed chwila historie mojego porodu,ale widac ze komp sie zawiesil i nie zrobil edycji.Napisz wiec w skrocie co mialam na mysli.
Otoz kiedy wyladowalam na izbie przyjec i po 5godzinnym czekaniu na lekarza (od 17 do 23)wkoncu mnie obejrzal i stwerdzil ze widzi pepowine i nic sie juz nie da zrobic...dano mi na wywolanie skurczow.Pierwsze dawke sostalam ok 1am pkazali mi isc spac i o 5 doktor miala sprawdzic czy cos sie dzieje i dac nastepna dawke,a potem kolejna ok 9.Oczekiwano ze powinnam urodzin dzies pomiedzy 7-10rano.Wiec gdy dano mi pierwsza dawke kazalam mezowi jechac do domu zdrzemnac sie wykapac i wrocic nad ranem,i on tak zrobil.O 4.50 dostalam skurczow i zanim zdazylam poprosic o epidural(znieczulenie wewwnatrz oponowe)urodzilam juz naszego synka i zaraz potem lozysko.Mam do siebie zal ze zabral mojemu mezowi ten wazny moment,ten moment ciezki i przepelniony cierpieniem,ale momen w ktorym urodzil sie nasz martwy synek.Wiem ze on przezyl to bardzo,mimo ze nie byl przy mnie wtedy to plakal w nieboglosy jak to sie stalo.Z jednej strony zaluje ze nie bylo o z nami,zanim pzyjechal zabrano juz synka na sekcje zwlok.W sumie nie zapytalam nawet meza czy chcialby go zobaczyc,wyslalam mu tylko zdjecie ktore zrobilam zaraz po porodzie.Wiem ze bylo mu ciezko,wiem ze przezyl to bardzo.Chcialam uchronic go przed tym bole,a teraz nie wiem czy dobrze zrobila...czuje ze zabralam mu ta bliskosc,bliskosc ktora ukojila moj bol,bo ja mialam naszego syna na rekach,moglam go pocalowac i pozegnac sie z nim...
Nawet bylam w stanie zrobic zdjecie zaraz po urodzeniu,chyba balam sie ze zaraz mi go zabiora i wiecej go nie zobacze.Pielegniarki zapytaly czy chce zeby go umyly i mi przyniosly...mialam wiec czas zeby pozegnac sie z moim dzieckiem,dlatego chyba jest mi latwiej...potrafie rozmawiac ze swoim synem na cmenarzu,pytam jak mu tam i modle sie zeby mial nas w swojej opiece i zeslal rodzenswo tu na ziemie...........
 
Ostatnia edycja:
Do góry