kasia2011
Fanka BB :)
Bishopka jak bym nie lekcewazyla przeziebienia i odrazu poszla do gina a nie rodzinnego to Wikus byl by dzisiaj z nami
wszysto zaczelo sie jak 23 tc chwycilo mnie przeziebienie myslac ze przejdzie samo jak bede sie leczyla domowymi sposobami i tak tydzien minol a przeziebienie wzrastalo i zrobila sie z tego angina no i zamiast udezyc do gina to ja poszlam do rodzinnego a ten zamiast przepisac mi antybiotyk to przepisal inchalatory na zalagodzenie bolu gardla i tak minol kolejny tydzien ,przez te dwa tygodnie przez krwioobieg bakterie dostaly sie do jaja plodowego i zarazily malego w tym samym czasie bez jakich kolwiek obiawow otwierala mi sie szyjka i tak drogo od srodka dostaly sie kolejne bakterie i w dniu 05.11.2010 r o trzeciej nad ranem obudzily mnie mocne skurcze bez zadnego krwawienia tylko same skurcze po czym obudzilam meza a ze on pil piwo wczesniej juz nie mogl mnie zawiesc do szpitala wiec wezwalismy karetke ktora przyjechala dopiero o 6-tej bo dyspozytorka nie spytala w jakim miescie mieszkamy i karedka krazyla po wszystkich ul.Harcerkiej jakie byly w okolicy jak juz przyjechala to odrazu mnie zawiezli do szpitala w Piekarach Slaskich i tam przeje.... lekarz podal mi magnez w kroplowce i kazal czekac minela godzina a ja zdychalam z bolu co sie potem okazalo to przez ta godzine mialam rozwarcie na pol palca i zadnego krwotoku,polozna ktora zagladala od czasu do czasu stwierdzila ze i tak urodze martwe dziecko wiec bezsensu chamowac to wszystko co wtedy sie dzialo.o 9.30 w koncu zaczelo sie cos dziac po przyszedl do pracy drugi poloznik i odrazu decyzja o przewiezienie mnie do Bytomia bo tam najblizej jest oddzial dla wczesniakow i tak o 10 byly juz papiery o transporcie.w karcie napisali ze przyjechalam ze skurczami i z rozwarciem na 3 palce i krwawieniem co bylo kompletnym klamstwem. wyladowalam na bloku 5 podali mi fenoterol ale juz bylo za piozno jeszcze mieli nadzieje ze a moze jednak ale te jednak nie bylo o 21 przyszedl mlody lekarz na obchod i jakby nie profesor ktory tam byl tak w goscinach to mialabym cc ale nie zgodzil sie bo powiedzial ze jestem mloda ze roznie to bywa z wczesniakami ze i tak urodze dzisiaj ale dla mojej psychiki on woli zeby to bylo naturalnie i tak 0 22.35 na swiat przyszedl nasz skarb plakal tak slodko sam oddychal mial zamkniety przewod Botala wylewy minimale jak sprawdzali potem na usg no ale brak odpornosci bo obdarowalam go to przekleta ciezka infekcja wewnatrz maciczna i walczyl z nia przez tydzien. po tygodniu zatrzymalo mu sie serduszko i ordynatorka odratowala go mlody wracal do zdrowia byl silny wszyscy mu kibicowali no ale zaczelo sie sypac jak ordynatorka poszla na urlop dwa dni pozniej zaczely sie niechlujstwa ze strony lekarzy dyzurujacych i pielegniarek zostawiali malego w otwartym inkubatorze i mlody dzien przed odejscie dostal drgawek jego malutkie cialko odmawialo posuszenstwa organy zaczely sie wylaczac i madra pani doktor w niedzielne popoludnie stwierdzila ze podleczy go troszke przetoczka krwi i tak jak podloczyla woreczek i jak proces przetoczki sie zaczol tak nasz wielki skarb odszedl do aniolkow zatrzymalo sie krozenie i serce nie podjelo juz pracy a ona nawet go nie reanimowala bo stwierdzila ze po co i tak by to nic nie dalo i tak zostalam aniokowa mama z wielkim wyzutem sumienia ze moglam zareagowac wczesniej ze moglam isc do gina ze antybiotyk by pomogl a mlody byl by dzisiaj z nami
sekcja niczego nie wykryla mlody mial skrajne wczesniactwo cieszko infekcje,zatrzymanie krazenia oraz bakterie gronkowca i paciorkowca czego nie wykryli jak robili badania wiec dostalo sie to paskudztwo jak inkubator byl otwarty
po Wikusiu odeszlo jeszcze 3 dzidziusiow i to starszych i silniejszych niz on wiec cos w tym musialo byc
wszysto zaczelo sie jak 23 tc chwycilo mnie przeziebienie myslac ze przejdzie samo jak bede sie leczyla domowymi sposobami i tak tydzien minol a przeziebienie wzrastalo i zrobila sie z tego angina no i zamiast udezyc do gina to ja poszlam do rodzinnego a ten zamiast przepisac mi antybiotyk to przepisal inchalatory na zalagodzenie bolu gardla i tak minol kolejny tydzien ,przez te dwa tygodnie przez krwioobieg bakterie dostaly sie do jaja plodowego i zarazily malego w tym samym czasie bez jakich kolwiek obiawow otwierala mi sie szyjka i tak drogo od srodka dostaly sie kolejne bakterie i w dniu 05.11.2010 r o trzeciej nad ranem obudzily mnie mocne skurcze bez zadnego krwawienia tylko same skurcze po czym obudzilam meza a ze on pil piwo wczesniej juz nie mogl mnie zawiesc do szpitala wiec wezwalismy karetke ktora przyjechala dopiero o 6-tej bo dyspozytorka nie spytala w jakim miescie mieszkamy i karedka krazyla po wszystkich ul.Harcerkiej jakie byly w okolicy jak juz przyjechala to odrazu mnie zawiezli do szpitala w Piekarach Slaskich i tam przeje.... lekarz podal mi magnez w kroplowce i kazal czekac minela godzina a ja zdychalam z bolu co sie potem okazalo to przez ta godzine mialam rozwarcie na pol palca i zadnego krwotoku,polozna ktora zagladala od czasu do czasu stwierdzila ze i tak urodze martwe dziecko wiec bezsensu chamowac to wszystko co wtedy sie dzialo.o 9.30 w koncu zaczelo sie cos dziac po przyszedl do pracy drugi poloznik i odrazu decyzja o przewiezienie mnie do Bytomia bo tam najblizej jest oddzial dla wczesniakow i tak o 10 byly juz papiery o transporcie.w karcie napisali ze przyjechalam ze skurczami i z rozwarciem na 3 palce i krwawieniem co bylo kompletnym klamstwem. wyladowalam na bloku 5 podali mi fenoterol ale juz bylo za piozno jeszcze mieli nadzieje ze a moze jednak ale te jednak nie bylo o 21 przyszedl mlody lekarz na obchod i jakby nie profesor ktory tam byl tak w goscinach to mialabym cc ale nie zgodzil sie bo powiedzial ze jestem mloda ze roznie to bywa z wczesniakami ze i tak urodze dzisiaj ale dla mojej psychiki on woli zeby to bylo naturalnie i tak 0 22.35 na swiat przyszedl nasz skarb plakal tak slodko sam oddychal mial zamkniety przewod Botala wylewy minimale jak sprawdzali potem na usg no ale brak odpornosci bo obdarowalam go to przekleta ciezka infekcja wewnatrz maciczna i walczyl z nia przez tydzien. po tygodniu zatrzymalo mu sie serduszko i ordynatorka odratowala go mlody wracal do zdrowia byl silny wszyscy mu kibicowali no ale zaczelo sie sypac jak ordynatorka poszla na urlop dwa dni pozniej zaczely sie niechlujstwa ze strony lekarzy dyzurujacych i pielegniarek zostawiali malego w otwartym inkubatorze i mlody dzien przed odejscie dostal drgawek jego malutkie cialko odmawialo posuszenstwa organy zaczely sie wylaczac i madra pani doktor w niedzielne popoludnie stwierdzila ze podleczy go troszke przetoczka krwi i tak jak podloczyla woreczek i jak proces przetoczki sie zaczol tak nasz wielki skarb odszedl do aniolkow zatrzymalo sie krozenie i serce nie podjelo juz pracy a ona nawet go nie reanimowala bo stwierdzila ze po co i tak by to nic nie dalo i tak zostalam aniokowa mama z wielkim wyzutem sumienia ze moglam zareagowac wczesniej ze moglam isc do gina ze antybiotyk by pomogl a mlody byl by dzisiaj z nami
sekcja niczego nie wykryla mlody mial skrajne wczesniactwo cieszko infekcje,zatrzymanie krazenia oraz bakterie gronkowca i paciorkowca czego nie wykryli jak robili badania wiec dostalo sie to paskudztwo jak inkubator byl otwarty
po Wikusiu odeszlo jeszcze 3 dzidziusiow i to starszych i silniejszych niz on wiec cos w tym musialo byc
Ostatnia edycja: