reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

Bishopka jak bym nie lekcewazyla przeziebienia i odrazu poszla do gina a nie rodzinnego to Wikus byl by dzisiaj z nami
wszysto zaczelo sie jak 23 tc chwycilo mnie przeziebienie myslac ze przejdzie samo jak bede sie leczyla domowymi sposobami i tak tydzien minol a przeziebienie wzrastalo i zrobila sie z tego angina no i zamiast udezyc do gina to ja poszlam do rodzinnego a ten zamiast przepisac mi antybiotyk to przepisal inchalatory na zalagodzenie bolu gardla i tak minol kolejny tydzien ,przez te dwa tygodnie przez krwioobieg bakterie dostaly sie do jaja plodowego i zarazily malego w tym samym czasie bez jakich kolwiek obiawow otwierala mi sie szyjka i tak drogo od srodka dostaly sie kolejne bakterie i w dniu 05.11.2010 r o trzeciej nad ranem obudzily mnie mocne skurcze bez zadnego krwawienia tylko same skurcze po czym obudzilam meza a ze on pil piwo wczesniej juz nie mogl mnie zawiesc do szpitala wiec wezwalismy karetke ktora przyjechala dopiero o 6-tej bo dyspozytorka nie spytala w jakim miescie mieszkamy i karedka krazyla po wszystkich ul.Harcerkiej jakie byly w okolicy jak juz przyjechala to odrazu mnie zawiezli do szpitala w Piekarach Slaskich i tam przeje.... lekarz podal mi magnez w kroplowce i kazal czekac minela godzina a ja zdychalam z bolu co sie potem okazalo to przez ta godzine mialam rozwarcie na pol palca i zadnego krwotoku,polozna ktora zagladala od czasu do czasu stwierdzila ze i tak urodze martwe dziecko wiec bezsensu chamowac to wszystko co wtedy sie dzialo.o 9.30 w koncu zaczelo sie cos dziac po przyszedl do pracy drugi poloznik i odrazu decyzja o przewiezienie mnie do Bytomia bo tam najblizej jest oddzial dla wczesniakow i tak o 10 byly juz papiery o transporcie.w karcie napisali ze przyjechalam ze skurczami i z rozwarciem na 3 palce i krwawieniem co bylo kompletnym klamstwem. wyladowalam na bloku 5 podali mi fenoterol ale juz bylo za piozno jeszcze mieli nadzieje ze a moze jednak ale te jednak nie bylo o 21 przyszedl mlody lekarz na obchod i jakby nie profesor ktory tam byl tak w goscinach to mialabym cc ale nie zgodzil sie bo powiedzial ze jestem mloda ze roznie to bywa z wczesniakami ze i tak urodze dzisiaj ale dla mojej psychiki on woli zeby to bylo naturalnie i tak 0 22.35 na swiat przyszedl nasz skarb plakal tak slodko sam oddychal mial zamkniety przewod Botala wylewy minimale jak sprawdzali potem na usg no ale brak odpornosci bo obdarowalam go to przekleta ciezka infekcja wewnatrz maciczna i walczyl z nia przez tydzien. po tygodniu zatrzymalo mu sie serduszko i ordynatorka odratowala go mlody wracal do zdrowia byl silny wszyscy mu kibicowali no ale zaczelo sie sypac jak ordynatorka poszla na urlop dwa dni pozniej zaczely sie niechlujstwa ze strony lekarzy dyzurujacych i pielegniarek zostawiali malego w otwartym inkubatorze i mlody dzien przed odejscie dostal drgawek jego malutkie cialko odmawialo posuszenstwa organy zaczely sie wylaczac i madra pani doktor w niedzielne popoludnie stwierdzila ze podleczy go troszke przetoczka krwi i tak jak podloczyla woreczek i jak proces przetoczki sie zaczol tak nasz wielki skarb odszedl do aniolkow zatrzymalo sie krozenie i serce nie podjelo juz pracy a ona nawet go nie reanimowala bo stwierdzila ze po co i tak by to nic nie dalo i tak zostalam aniokowa mama z wielkim wyzutem sumienia ze moglam zareagowac wczesniej ze moglam isc do gina ze antybiotyk by pomogl a mlody byl by dzisiaj z nami
sekcja niczego nie wykryla mlody mial skrajne wczesniactwo cieszko infekcje,zatrzymanie krazenia oraz bakterie gronkowca i paciorkowca czego nie wykryli jak robili badania wiec dostalo sie to paskudztwo jak inkubator byl otwarty
po Wikusiu odeszlo jeszcze 3 dzidziusiow i to starszych i silniejszych niz on wiec cos w tym musialo byc
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam dziewczyny...

Dla wszystkich aniołków (*)

Oj smutne te historie:-( najgorsze jest to, że nasze maleństwa musiały cierpieć...
Lekarze są po to aby ratować życie ludzkie, a oni przyczyniają się do ich śmierci....

Kasiu dawno Cię nie było...a Agatka już taka duża? kiedy ona tak urosła?
 
Kasiu przytulam Cie :* absolutnie nie mozesz czuc sie winna, nie jestes lekarzem bylas u lekarza rodzinnego i to on jesli nie byl pewny czy moze dac Ci antybiotyk to powinien skonsultowac sie z ginem. To co dzialo sie pozniej to jakis horror u nas to jest nie do pomyslenia...
Dla Twojego Aniołka (*)

Ja jutro wracam do pracy, jest mi ciezko czuje sie zestresowana ale wierze ze dam rade a po cichutku mam nadzieje ze nie wracam na dlugo...

Kolorowych snow :)
 
Witam

wczoraj wiekszosc dnia spedzona poza domem ...troszke oderwania od codziennosci ..

9 dostałam @ ... wrrr spozniła mi sie 2 dni juz miałam nadzieje ze to ciaza , ale jak widac jeszcze nie czas na mnie ..


bibi jak tam pobyt u mamy ?

Iwonka gratuluje zabka :-)


Karolku syneczku najukochanszy za wczoraj skarbie moj (*)
Aniołki (*)
 
Kasiu2011, nie obwiniaj się, bo to nie Twoja wina. Twoje przeziębienie raczej nie miało wpływu, bardziej obstawiałabym wczesne rozwieranie szyjki, co w rezultacie spowodowało zakażenie paciorkowcem. Przy paciorkowcu własnie tak jest, są drgawki, posocznica, ZOMR, i po kolei "wyłaczenie" sprawności wszystkich organów. Mój syn tez był zarażony wewnatrzmacicznie i zmarł mimo tego, że był to bardzo duży chłopczyk 3950g i 58 cm. Przegrał walke z paciorkowcem, tylko że on męczył się 3 m-ce. Przez cały ten czas miał zejścia do zera i powroty, z początku było to raz na dwa, trzy dni, a przy końcu było tak 20 razy dziennie :-(
Pamiętaj, nie obwiniaj się, prawdopodobnie nie miałaś na to wpływu. Przytulam Cię...
 
Cześć dziewczynki,
Iwonko gratulacje ząbka:-)
Kasiu światełko dla Wiktorka(*)
Gosiu przytulam Cię mocno -trzymaj się.

Dziewczynki przepraszam że tak mało się odzywam ale narazie jest to dla mnie okropny okres, 15 marca rok temu urodziłam mojego synka a dzisiaj czekam na drugiego z wielkim strachem i wielką niewiadomą, a zarazem taka wiedzą i bólem po stracie wiktorka że nie wiem czy nie zwariuję- tak najbardziej boje się że zwariuję że nie dam rady jestem na granicy tak cienkiej wytrzymałości psychicznej i fizycznej.


Dla Karolka (*)
Aniołków(*)
Wiktorka(*)
 
reklama
Czytając wasze historie to aż serce zaczyna mocno walic,łzy same napływają do oczu...
Kasia2011-co prawda moja córka nie była wcześniakiem,bo urodziłam ją (cc) w 37tc ale historia jest też trochę podobna,bo ja próbowałam infekcję leczyc sama...Wirus zaatakował dziecko i na dodatek nie poznali sie na zatruciu ciążowym...
Lekarze spartoczyli sprawę,bo na 5 dni przed moja cesarka byłam w szpitalu na usg i wg lekarza było wszystko OK i odesłał mnie do domu.
Chociaż sekcja wykazała chorobe genetyczna to ja nie wierzą,że ją miała.Czuję że napisali tak w papierach,żeby usprawiedliwić ich nieudolnośc.
Mam zamiar wraz z mężem dokładnie przebadać nasze geny pod kątem tej"rzekomej choroby",która wykryli w ciele córeczki...
To była moja 5 ciąża,a mam tylko jedną córkę (żywą).Rodzina juz boi się o mnie,zebym juz więcej nie ryzykowała i ja też się boję ale nie mogę przestać mysleć o tym że jak mnie i męża kiedyś braknie to ona zostanie sama...Zadna przyjaciółka nie zastąpi siostry...lub brata.Ja mam siostrę i wiem jak to jest super czasem móc poplotkowac sobie przez telefon,wspierać się,wspólnie świętować...
Słyszałam o takiej klinice INVICTA w Gdańsku,w której pomagają rodzicom zajśc w zdrową ciążę,bez obciażen genetycznych.

Byc może zdecyduje się jeszcze kiedyś...dla mojej córci.

Miłego dnia Wam życzę i przepraszam,że przez mój wpis z 8maca skłoniłam was do smutnych reflecji i wspomnień waszych porodów.


Trzymajcie się!
 
Do góry