reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Listopad 2012 Pierwsza i czekam na resztę:)

reklama
Zilla tak mi przykro. Trzymaj się. Wiele z nas jest przykładem na to, że być może już za kilka miesięcy znowu będziesz nosić pod sercem swojego upragnionego maluszka. Życzę Ci tego z całego serca.

Ja dziś też miałam wizyte. Mocz, morfologia, HIV, kiła, różyczka, toxoplazmoza, cytomegalia, glukoza, TSH, FT4, cytologia wszystko w normie. Serce bije jak dzwon a maluch urósł w ciągu 2 tygodni x2 z 16mm do 32mm. Jestem spokojna i szczęśliwa. Za 3 tygodnie usg genetyczne.

Piersi mi rosną jak szalone ku uciesze męża. W przyszłym tygodniu lecę sobie dopasować nowy stanik, pewnie już w 70E wejdę. Wymieniajcie laski staniki w miarę wzrostu biustu bo nic tak nie niszczy piersi jak źle dobrana bielizna! Nie wspominając już o zagrożeniu nowotworami. Ja w pierwszej ciąży i po porodzie podczas karmienia bardzo tego pilnowałam i w czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moje piersi nic a nic nie straciły na jędrności i kształcie.

Sunovia, to Wasze pierwsze dziecko (przepraszam nie pamiętam)? Bo do faceta trochę później dociera, że będzie ojcem. Mój w pierwszej ciąży planował służbowo do Rumunii wyjechać na 6-8 tygodni... ale jak minęło kilka tygodni olśniło go i wszystko odwołał.
 
zilla - bardzo, bardzo mi przykro:-( musi ci być strasznie cięzko:-(

sunovia
- to przykro co piszesz, ale może z czasem zmieni zdanie i podejście, dla niego termin porodu jest na pewno baaardzo odległy w czasie, faceci muszą dojrzeć do ciąży, nie to co my, nosimy dziecko od samego początku pod serduszkiem i inaczej to odczuwamy, na pewno jak poczuje kopniaczki to też zmieni nastawienie

dreddka - udanego weekendu:-)

moda mamusia
- ja ci nie pomogę, ja jestem na bezpłatnym wychowawczym i nigdy z Mopsu nie korzystałam wiec nie wiem jak to jest

pola, kruszka, majowka, la mari - gratuluje udanych wizyt:-)

filifionka - my majowke spedzamy w domku, bedziemy urządzac parapetówkę, zreszta kolejną jutro pierwsza:-)

Witam nowe mamusie:-)
 
Zilla - bardzo wspolczuje :-:)-(

Ja poczatkowo chcialabym zeby przy porodzie byla Mama ( nie wiem,tak myslalam,ze moze relacja matka - corka,ze mama wie jak to jest, pomoze w cierpieniach itp,),ale pozniej jakos zobaczylam w oczach mojego Meza,ze on juz tak bardzo kocha to moje nienarodzone malenstwo,ze sam zapytal sie czy moze nie chcialabym rodzic z nim. Oczywiscie,ze chcialabym i powiem Wam,ze gdyby nie on to chyba bym nie urodzila. On ze mna parl, glaskal mnie po glowie, dopingowal, wspieral, przynosil wode, patrzyl w dol :' Kochanie, juz widac wloski, dasz rade'. Byl niesamowity! imponowal mi, pomagal...ach az mi sie plakac chce... bez niego nie wyobrazam sobie rodzic ponownie. Musi byc... po porodzie glaskal bobaska,a jak wrocil do domu to z wrazenia nie mogl zasnac i ciagle pisal,ze chce juz Nas w domu.
Sunovia - obyscie mogli przezyc wspolny porod i cieszyc sie malym Malenstwem we dwoje. Pamietaj,ze kobieta przechodzi baby bluesa, czasami ma depresje. Pomoc jest bardzo wskazana!!!!!
Piersi mam nabrzmiale,ale jakos super mi nie urosly. Najwieksze byly jak karmilam piersia :-D

Pola, Kruszka - gratki z udanych wizyt!!!!
 
Ja poczatkowo chcialabym zeby przy porodzie byla Mama ( nie wiem,tak myslalam,ze moze relacja matka - corka,ze mama wie jak to jest, pomoze w cierpieniach itp,),ale pozniej jakos zobaczylam w oczach mojego Meza,ze on juz tak bardzo kocha to moje nienarodzone malenstwo,ze sam zapytal sie czy moze nie chcialabym rodzic z nim. Oczywiscie,ze chcialabym i powiem Wam,ze gdyby nie on to chyba bym nie urodzila. On ze mna parl, glaskal mnie po glowie, dopingowal, wspieral, przynosil wode, patrzyl w dol :' Kochanie, juz widac wloski, dasz rade'. Byl niesamowity! imponowal mi, pomagal...ach az mi sie plakac chce... bez niego nie wyobrazam sobie rodzic ponownie. Musi byc... po porodzie glaskal bobaska,a jak wrocil do domu to z wrazenia nie mogl zasnac i ciagle pisal,ze chce juz Nas w domu.
!

mam podobne odczucia do ciebie, chyba bym bez mojego męża nie urodziła, trwało to 9 godzin:no::no: podawał mi wodę, miałam z kim porozmawiać w pierwszym etapie porodu, trzymał za rękę był bardzo pomocny, nie wyobrażam sobie, że teraz może będę rodzic sama, ale jak mnie nagle złapie to nie wiem czy tak szybko zorganizujemy opiekę dla Majusi, we Wro jesteśmy sami...
 
Gosiogro - my za granica tez sami,ale umowione mamy,ze opiekunka zaopiekuje sie Szymusiem. Innego wyjscia nie mamy,bo On chce byc,a chce Go. Jakos damy sobie rade! Marzy mi sie porod za dnia ( z Szymciem wyladowalam na porodowce o 23,a o 4.28 z rana sie urodzil). DAMY RADE :-)
 
Zilla przykro mi, tulę mocno :* Trzymam mocno kciuki, żebyś szybko miała kolejną zdrową i silną fasolkę pod serduszkiem.

sunovia ehh ciężki przypadek z Twojego męża. Spróbuj niedługo z nim jeszcze porozmawiać, że w połogu możesz nie móc chodzić, a co dopiero 24h opiekować się maluszkiem. On sobie z tego może nie zdawać sprawy, niektórym facetom się wydaje, że po porodzie to tak od razu się jest normalnie na chodzie, bo przecież "kiedyś baby w polu rodziły i zaraz do pracy wracały". No i rację mają dziewczyny, do facetów to chyba trochę później dociera. Niby wiedzą, ale jacyś tacy nieogarnięci w tym wszystkim są.

Majowka, La Mari gratuluję udanych wizyt :-)

edit: nie wiem, czemu skasowało mi się kilka linijek..

Co do porodu to dawno temu rozmawiałam z moim TZ tak zupełnie teoretycznie i mówił, że on by nie chciał być przy porodzie. Po cichutku mam nadzieję, że zmieni zdanie... jeśli nie to przyjdzie mi prosić kogoś innego. A może uda mi się go jakoś namówić.
 
Ostatnia edycja:
Zilla przykro mi, tulę mocno :* Trzymam mocno kciuki, żebyś szybko miała kolejną zdrową i silną fasolkę pod serduszkiem.

sunovia ehh ciężki przypadek z Twojego męża. Spróbuj niedługo z nim jeszcze porozmawiać, że w połogu możesz nie móc chodzić, a co dopiero 24h opiekować się maluszkiem. On sobie z tego może nie zdawać sprawy, niektórym facetom się wydaje, że po porodzie to tak od razu się jest normalnie na chodzie, bo przecież "kiedyś baby w polu rodziły i zaraz do pracy wracały". No i rację mają dziewczyny, do facetów to chyba trochę później dociera. Niby wiedzą, ale jacyś tacy nieogarnięci w tym wszystkim są.

Majowka, La Mari gratuluję udanych wizyt :-)

edit: nie wiem, czemu skasowało mi się kilka linijek..

Co do porodu to dawno temu rozmawiałam z moim TZ tak zupełnie teoretycznie i mówił, że on by nie chciał być przy porodzie. Po cichutku mam nadzieję, że zmieni zdanie... jeśli nie to przyjdzie mi prosić kogoś innego. A może uda mi się go jakoś namówić.

Mój mąż też nie chce być przy porodzie. Powiedział, że nie mógłby znieść mojego cierpienia i wiem, że nie mogę go namawiać. Będę rodziła z moją przyjaciółką, o ile sama nie będzie w 8 m-cu ciąży (wszystko się wyjaśni w przyszłym tyg. :-)), a jak nie ona to inna koleżanka się polecała. Wiem, że moja mama też by nie dała rad :-(
 
reklama
zilla, bardzo mi przykro :( trzymaj się :*

podjęłam kolejną próbę rozmowy z mężem. i dowiedziałam się, że przesadzam, że jego koledzy wyjeżdżają na półroczne misje dużo dalej, a ich żony w tym czasie rodzą dzieci i jakoś żyją i sobie radzą. i że przecież będzie mógł przyjeżdżać na weekendy i jak zacznę rodzić to na l4 pójdzie na kilka dni i będzie ze mną. i w ogóle o co tyle szumu.
zawsze mi się wydawało, że będzie fajnym tatą. tyle było opowieści jak to się będzie dzieckiem zajmował, chodził na spacery, na basen, uczył jeździć na nartach. ale teraz się zastanawiam czy to nie teoria. a może go po prostu ten pierwszy okres nie interesuje, bo to nuda, to tu robić z takim dzieckiem. chociaż już wcześniej ustaliliśmy, że będziemy rodzić razem, sam mówił, że nie będzie w lecie brał długiego urlopu i porozmawia z dowódcą, żeby ten 2 tyg mógł wziąć w listopadzie. no ale widocznie pojawiło się coś ciekawszego dla niego na horyzoncie ...

odesłałam go do jego przyjaciela i jego żony - żeby zapytał, jak to jest zaraz po porodzie i czy jedna osoba to ogarnie. może coś do niego dotrze. chociaż jak tak sobie myślę, to ja byłabym nawet skłonna się zgodzić na ten wyjazd, skoro pojawiła się taka możliwość, niech się rozwija. ale gdyby on okazał choć cień wątpliwości, spytał mnie o zdanie, a nie poinformował o swojej decyzji i robił ze mnie ofiarę losu.
 
Do góry