Cześć dziewczyny
Witaj Iza, chyba Cie kojarzę
Wczoraj Franek miał szczepienie zaległe. Dalej jest niewielki 69 cm i 7800 g. Ale będzie lepiej. Za to dr nie byla zachwycona tym, że lulam Franka do snu i że śpi ze mną. Powiedziala, że mamy Go nauczyc samodzielnego zasypiania. Wszystko mi wytłumaczyla i cóż... zyczyla powodzenia. Opowiedzialam o tym mezowi, który uznal, ze natymiast zaczynamy to wprowadzac w życie. Nie bylam tym zachwycona, bo w tyg maz do pracy, więc wszystko musialabym zrobic sama, do tego jak Franek sie stresuje to zmiany skorne mu sie pogarszają, no teraz chyba ząbki będą wychodziły, no i szczepienie. Ale M powiedział, że mi pomoże w nocy mimo, ze idzie do pracy. I tak: Franek połozony do łożeczka o 20 płakal do 21, ale jak! Serce mi pekalo. Kilka razy wziełam Go na ręce by sie uspokoił, ale kiedy sie zorientował, że i tak Go odkladam to sie przestał uspokajać. Po godzinie zasnął, obudził sie po 40 min i znowu. Zasnał po 15 min, i obudzil sie po 20 min. Potem płakal przez godzinę. Ja juz padałam na twarz. M powiedział, że podyzuruje do 2, a ja mam sie kłaść. Spalismy oczywiście w drugim pokoju, tzn ja do męża poszłam spać
. Jakos usnełam i obudzil mnie płacz o 3.00. Poszlam do niego, dalam smoka, troche sie uspokoił, ale dalej popłakiwał. Wazne, że juz nie płakał jak wczesniej. Na kolacje dostał kaszkę, by juz nie jeśc w nocy, ale pomyslalam, że dam mu 100 ml mleka, zjadł 70 i prawie zasnął mi na rekach, od razu Go odlozyłam, ale się rozbudził. Postanowilam nasmarowac mu skórkę. W trakcie zacząl przysypiać. W końcu Go zostawiłam i juz o 3.40 było cicho, 5 min póxniej poszłam okryc Go kocem i juz spał pieknie. Rano obudził mnie budzik M, 5.50. Zasnęliśmy. Obudzil mnie mąż "wiesz, która jest godzina?" 7.30!!! Lecę do malego biegiem, a On w łózeczku leży i sie bawi kocykiem. Gorzej z moim mężem, bo o 7.30 zaczyna pracę, ale i tak byl zadowolony
No troche sie napisałam, ale chciałam Wam przedstawic nasza rewolucję.
Acha, juz nie pamiętam kiedy tak pospałam