Hej brzuchatki...
Ja dzisiaj czuję się jak wyssane z życia reszt zombie
Wieczorem wpadła z wizytą siostra (18l.) mojego K. , posiedziała jakoś do 20;30, w tym czasie mój, żeby uczcić jej wizytę ( odkąd jestem w ciąży odwiedziała nas 3 razy) zamówił pizze, kupił jakieś słodkości itp. Więc po jej wyjściu ogarnęłam chatę, bo się pudełek, opakowań i talerzyków narobiło.... I zaczęła mnie od tego strasznie pobolewać prawe biodro :/ kuśtykałam po mieszkaniu jak kapitan Huck :/
W dodatku ja zjadłam Lasange bolonese, po którym miałam całą noc zgagę życia. Nawet na siedząco miałam wrażenie, jakbym zaraz miała wymiotować. Co lepsze, mój K. dojadł po mnie resztę tego nieszczęsnego dania i też pół nocy się męczył ze zgagą, powiedział, że gdyby teraz miał zwracać to chyba by wymiotował rozpalonym węglem, tak go piekło. Cóż, ja tak mam z górką od paru miechów
Tak więc udało mi się zmrużyć oko w okolicach 5.20, a o 7;00 mój luby wstawał do pracy, niezbyt cicho, więc siłą rzeczy też się obudziłam. Zgaga wciąż mi towarzyszy, choć nie tak paskudna, jak w nocy.
Zapowiedziałam mojemu, że po czwartkowej wizycie u ginekologa robię wielkie sprzątanie mieszkania i jadę po obiedzie na IP, co by wyrobić się na wieczorny obchód jeszcze I niech mnie w piątek tną bo ja już nie daje rady, a i Aleks coś ostatnio mało skory do kopania jest, bidulek zdecydowanie wygodniej by mu było już po drugiej stronie brzuszka
Dzisiaj koło 11;00 mamuśka przywiezie wyniki badań, wczoraj nie dała rady, jeśli morfologia będzie w normie to zarzucam jedzenie mięsa- zgaga jest po nim o wiele, wieeeele silniejsza.
Ach, jak dobrze pójdzie to dzisiaj kurier przywiezie resztę wyprawki od razu wszystko rozpakuję, poukładam, popiorę.... Nie mogę się doczekać A teraz lecę zrobić sobie herbatkę z miodem, mój się zaziębił w pracy i nie chcę aby i mnie znowu coś złapało
Ja dzisiaj czuję się jak wyssane z życia reszt zombie
Wieczorem wpadła z wizytą siostra (18l.) mojego K. , posiedziała jakoś do 20;30, w tym czasie mój, żeby uczcić jej wizytę ( odkąd jestem w ciąży odwiedziała nas 3 razy) zamówił pizze, kupił jakieś słodkości itp. Więc po jej wyjściu ogarnęłam chatę, bo się pudełek, opakowań i talerzyków narobiło.... I zaczęła mnie od tego strasznie pobolewać prawe biodro :/ kuśtykałam po mieszkaniu jak kapitan Huck :/
W dodatku ja zjadłam Lasange bolonese, po którym miałam całą noc zgagę życia. Nawet na siedząco miałam wrażenie, jakbym zaraz miała wymiotować. Co lepsze, mój K. dojadł po mnie resztę tego nieszczęsnego dania i też pół nocy się męczył ze zgagą, powiedział, że gdyby teraz miał zwracać to chyba by wymiotował rozpalonym węglem, tak go piekło. Cóż, ja tak mam z górką od paru miechów
Tak więc udało mi się zmrużyć oko w okolicach 5.20, a o 7;00 mój luby wstawał do pracy, niezbyt cicho, więc siłą rzeczy też się obudziłam. Zgaga wciąż mi towarzyszy, choć nie tak paskudna, jak w nocy.
Zapowiedziałam mojemu, że po czwartkowej wizycie u ginekologa robię wielkie sprzątanie mieszkania i jadę po obiedzie na IP, co by wyrobić się na wieczorny obchód jeszcze I niech mnie w piątek tną bo ja już nie daje rady, a i Aleks coś ostatnio mało skory do kopania jest, bidulek zdecydowanie wygodniej by mu było już po drugiej stronie brzuszka
Dzisiaj koło 11;00 mamuśka przywiezie wyniki badań, wczoraj nie dała rady, jeśli morfologia będzie w normie to zarzucam jedzenie mięsa- zgaga jest po nim o wiele, wieeeele silniejsza.
Ach, jak dobrze pójdzie to dzisiaj kurier przywiezie resztę wyprawki od razu wszystko rozpakuję, poukładam, popiorę.... Nie mogę się doczekać A teraz lecę zrobić sobie herbatkę z miodem, mój się zaziębił w pracy i nie chcę aby i mnie znowu coś złapało