Aneczka, nie martw się, to tylko kwestia czasu. Chyba każda z nas miała momenty strachu, czy maluszek na pewno się poruszy, ale każda ma inny organizm, inny etap ciąży i inne maleństwo w sobie więc nie można na siłę doszukiwać się podobieństwa, bo to może być dla nas najbardziej zgubne. Każda ciąża jest inna i tyle Porównując siebie bez przerwy zostaniemy wariatkami, tak więc uszy do góry i na wszystko będzie czas
Mój Filipek czasem szaleje i tańczy cały dzień, a czasem budzi się na chwilkę w południe i wieczorem, lekko smyrnie i dziękujemy Tak więc różnie z tymi kopniakami bywa
I muszę Wam opowiedzieć, że wczoraj zdałam sobie sprawę, że zostawiłam w nowym wózku moją czapkę, no i zeszliśmy po nią z A. do piwnicy. No i okazało się, że zalało nam wszystko! Podobno w nocy wywaliło rury (rano przez chwilę nie było wody i nie wiedzieliśmy dlaczego) i powódź się przelała przez piwnicę, wszystko było przez chwilę w wodzie na 10cm. Co prawda jak weszliśmy to już wody nie było, ale wszędzie wilgoć, wszystko mokre, poniszczone. Na podłodze leżał sprzęt narciarski, wspinaczkowy, łyżwy, rolki (zrezygnowałam na czas ciąży z niektórych sportów więc wszystko zniosłam na dół i sobie leżało - za tydzień mieliśmy robić porządek i nowe półki), nie mówiąc o tym, że zalało makiety do gry, które A. z przyjacielem pieczołowicie robił przez parę lat, zbutwiała nam od spodu szafa, w której trzymaliśmy wszystkie zimowe rzeczy.. straty na jakieś 2 tysiące. Co prawda będziemy się ubiegać o odszkodowanie, bo to wina administracji osiedla (budynek nowy, strzeżony, nigdy na nic nie narzekaliśmy a nawet kartki nie wywiesili, że coś się stało), ale tyle rzeczy poszło się utopić w wodzie, że głowa mała. Muszę dzisiaj zejść tam i pospisywać szkody, mam nadzieję, że oddadzą nam za to kasę...
Mój Filipek czasem szaleje i tańczy cały dzień, a czasem budzi się na chwilkę w południe i wieczorem, lekko smyrnie i dziękujemy Tak więc różnie z tymi kopniakami bywa
I muszę Wam opowiedzieć, że wczoraj zdałam sobie sprawę, że zostawiłam w nowym wózku moją czapkę, no i zeszliśmy po nią z A. do piwnicy. No i okazało się, że zalało nam wszystko! Podobno w nocy wywaliło rury (rano przez chwilę nie było wody i nie wiedzieliśmy dlaczego) i powódź się przelała przez piwnicę, wszystko było przez chwilę w wodzie na 10cm. Co prawda jak weszliśmy to już wody nie było, ale wszędzie wilgoć, wszystko mokre, poniszczone. Na podłodze leżał sprzęt narciarski, wspinaczkowy, łyżwy, rolki (zrezygnowałam na czas ciąży z niektórych sportów więc wszystko zniosłam na dół i sobie leżało - za tydzień mieliśmy robić porządek i nowe półki), nie mówiąc o tym, że zalało makiety do gry, które A. z przyjacielem pieczołowicie robił przez parę lat, zbutwiała nam od spodu szafa, w której trzymaliśmy wszystkie zimowe rzeczy.. straty na jakieś 2 tysiące. Co prawda będziemy się ubiegać o odszkodowanie, bo to wina administracji osiedla (budynek nowy, strzeżony, nigdy na nic nie narzekaliśmy a nawet kartki nie wywiesili, że coś się stało), ale tyle rzeczy poszło się utopić w wodzie, że głowa mała. Muszę dzisiaj zejść tam i pospisywać szkody, mam nadzieję, że oddadzą nam za to kasę...