Witajcie dziewczyny!
Ja juz po wakacjach. Końcówka była nerwowa, ale o tym za chwilę napiszę.
Poczytywałam was, ale nie uda mi się nadrobić tych 20-stu stron :-( Wybaczcie kochane!
Najlepsze życzonka dla kochanych 8-miesięczniaków!!!!
My dzis wróciliśmy z wakacji od znajomych, jechaliśmy 12 godzin.(mój kochany mąż prowadził całą noc, zrobił sam 1100 km), noc sprzyjała, bo w taki upał nie dało by rady jechać. Mały trochę się wiercil, płakał, wtedy zatrzymywaliśmy się na karmienie, przewijanie i suszenie (mimo, że miałam pokrowiec na fotelik, to mokry był jak mysz kościelna :-() Jestem szczęśliwa, że dotarliśmy cało i zdrowo.
Wakacje udane, byliśmy u naszych najlepszych przyjaciół którzy od pazdziernika ub.r.mieszkają w Niemczech. Pojezdziliśmy trochę po Francji (Strasbourg), Szwajcarii (piękny wodospad na przełomie Renu), byliśmy w weekend w górkach (wędrowaliśmy z Artim w chuście i świetnym wózku Booga Boo). Wszystko było pięknie do środy, kiedy to po kiepskiej nocy zeszłam z Arturem do salonu, posadziłam go w rogu kanapy i odwróciłam się na moment rozłozyć koc na podłodze. Kiedy się odwróciłam, widziałam tylko moje dziecko lecące na głowę na podłogę. Serce mi stanęło, wzięłam go w ramiona i z krzykiem leciałam do męża. Tak się przestraszyłam, że aż szlochałam,aż biedny Arti się przestraszył i też zaczął płakać. Przygryzł sobie wargę i troszkę poleciało krwi. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby mu się cos stało... Ale mąż podszedł do trgo na trzeźwo. Obejrzał go, potem poprawił humor i pochuśtał trochę w hamaku, ja ryczałam chyba jeszcze godzinę, jak mogłam zrobić taką głupotę, przeciez zawsze zabezpieczałam go na kanapie albo ostatnio sadzałam na podlodze.... Arturek zrobił się ostatnio b.ruchliwy, ciągłe podciągałby się na meblach, stawał, podnosił dupkę i raczkował.
Boże tak się przestraszyłam, obserwowaliśmy go dobę. Zachowywał się bez zmian. teraz nie zostawiam go nawet samego w łóżeczku, bo pięknie już sam wstaje i tez mógłby "zanurkować".
A żeby stresow nie było za mało, to następnego dnia, podczas wycieczki zaczął raz na kilka oddechów, brać taki przedłużowy, dziwny wdech, jakby miał duszność. Strasznie się zmartwiliśmy, bałam się, że to może być zapalenie krtani (J.miał w dzieciństwie b.często).
Noc minęła spokojnie, w czasie snu już tego nie robił, ale w ciągu dnia mu się zdarzało w momencie zabawy, jedzenia z piersi,pobudzenia czy popłakiwania. Znów tysiąc myśli na minutę, czy może był to efekt upadku na główkę, czy jakaś infecja, my tak daleko od domku. Wczoraj podjęliśmy decyzję o wcześniejszym wyjeździe i naszczęście cali i zdrowi wróciliśmy rano.
Mały dostał leki na przeziębienie, prawie cały dzień byliśmy u babci a dziś wieczorkiem już praktycznie tego nie robił (u nas w domku). Być może jest to reakcja na ten upadek, bo on się bardzo przestraszył mojego krzyku i płaczu.
Strasznie kochany tego naszego brzdąca, robimy wszystko, by nic mu się nie działo złego.
A z tym wypadkiem nie mogę sobie darować, mam teraz oczy dookola głowy a najgorsze, że zawsze mojemu J.trukałam, żeby uważał...
No nic kochane, wygadałam wam się, sorry że taki elaborat walnęłam.
teraz będę już na BB regularnie.
Ps.Witam nową mamusię i mamusie po długiej nieobecności (martusja i Cocca).
Spokojnej nocki! Ja idę wieszać pralkę nr.1 :-)