Dziewczyny, szukamy innej parafii ksiądz niestety nie da się tykać! Bo mój brat WIELKI GRZESZNIK ( mieszkający razem z narzeczoną) Chrzestnym dla Poli być nie może, a my z kolei kogoś innego sobie nie wyobrażamy!! Tak też szukamy, a sala zaklepana na 22.04...Ech w księdza Artur może być ojcem chrzestnym, jeśli weźmie ślub kościelny - o zgrozo ! Średniowiecze!
mam nadzieję, że znajdziecie dobrą parafię, moja przyjaciółka - chrzestna Filipa też mieszka z narzeczonym (już prawie 2,5 roku) i rozgrzeszenie dostała. Swoją drogą u nas w ogóle w parafii nie było problemów, za chrzest NIC nie zapłaciliśmy, księża przemili, trochę na ślub naciskali ale to normalne, z resztą nic na siłę nie było. Dlatego wierzę, że porządni księża jeszcze istnieją i na pewno jakiś się znajdzie w okolicy!
Hej laski, ja tylko na chwilkę bo czeka mnie wielka sterta prasowania.
byłyśmy dziś u chrzestnej Wiki na kawce, później na spacerku, a ja teraz wróciłam z poszukiwań lokalu na chrzciny Wiki. Chciałam zrobić 10czerwca ale brak miejsc w lokalach, więc mam do wyboru albo 22.04 albo 16lipiec. Ale chyba na kwiecień z kasą się nie wyrobimy żeby zrobić bo gości i tak zmniejszyłam do 33osób z 56osób ale to i tak trzeba 4 tyś na samych gości. Mam tysiaka, a skąd wziąć 3 i jeszcze tysiak na ubranie się i zdjęcia? Hmm ojjj nie wiem... No i nie wiem co mam zrobić.
KObiety ja mam pytanie do Was takie małe - szybkie,
po szczepionce wychodziłyście z dziećmi na spacery? Chodzi mi o ten dzień dokładnej szczepionki bo my mamy jutro i nei wiem czy będę mogła wyjść na spacer?
Niunia, kochanie, a jesteś pewna że chcesz takie wielkie chrzciny urządzać? Nie krytykuję Cię oczywiście, tylko chodzi mi o to, że skoro nie macie tyle kasiory to może spróbujcie gdzieś taniej znaleźć. My zaprosiliśmy na sam obiad z deserem (trwało to 3 godziny max), było 15 osób i zapłaciliśmy - z napiwkiem - 500zł, a robiliśmy w knajpie. Tylko, że zdjęcia robiła znajoma fotografka to trochę odjęło kasy. Trochę mi było przykro, że nie zaprosiliśmy dalszej rodziny bo jestem też z nią związana, ale nie jestem w stanie wydać tyle kasy, nie stać nas na to.
A co do szczepionek, to wychodziliśmy od razu na spacer, przeważnie po szczepieniu robię jeszcze rundkę gdzieś po okolicy.
U mnie pogoda piękna. Wczoraj byłam z Filipkiem na plaży, pokazać mu morze. Strasznie mu się spodobało, zaśmiewał się, podobał się morsom kąpiącym się w tej lodowatej wodzie (było jakieś+4 w morzu a oni jeszcze wołali do mnie, żebym do nich dołączyła ). Potem pojechałam do mamy i spędziłam z nią cały dzień. Byłam na porządnych lodach i czuję, że dzień się udał w 100%.
W środę byliśmy na ściance się powspinać. Chodzimy od 3 tygodni (wczoraj był 3 raz), bierzemy Filipka ze sobą, on sobie u kogoś na rękach zawsze posiedzi kiedy my jesteśmy w górze. Super sprawa, z resztą nie tylko my przychodzimy z malutkim dzieckiem (jedna para przychodziła już z małym 6 tyg po porodzie i oni nas zainspirowali, żeby wziąć Filipa).
Nasza trenerka - przemiła babka, stara znajoma mojego A. z czasów kiedy zaczynał się wspinać, ma 11 letnią córkę przykutą do łóżka. Nigdy nie nauczyła się chodzić, mówić, nawet nie podnosi samodzielnie głowy - przez błąd lekarski (miała 2 mce i wmawiali im że to kolki, przez to mała prawie umarła). Od 3 lat jest pod opieką hospicjum. Jak się o tym dowiedziałam byłam w strasznym szoku, potem wieczorem strasznie płakałam. Mocno przeżywam takie historie. A ta nasza trenerka dzielna! Kurczę, po niej nic nie widać, że ma tak ciężko w życiu! Czasem zastanawiam się, czemu ja tak narzekam na to co mam? Filip zdrowy, my zdrowi, mamy mieszkanie, pracę, kasę i wszystko jest dobrze. Czasem muszę się 2 razy zastanowić zanim coś palnę, bo są ludzie którzy mają w życiu milion razy gorzej...