Dziewczyny, jak czytam wasze komentarze o swoich partnerach czy mężach, to też wiele znajduję w moim J.
Jak pisze Majuska czasem trzeba się postawić w ich roli, kiedy wracają zmęczeni po całym ddniu parcy. Nie mogą jednak mówić, że my w domu i przy dziecku prawie nic nie robimy i to nie jest praca. Dobrym pomysłem jest zostawienie ich na cały dzień z dzieckiem, ale i tak to będzie ułamek naszej całodziennej roboty.
jakby nie było musimy się jakoś wspierac i czasem przełknąć gorzkie słowa.
Ja chyba mojego J.już nie nauczę porządku, ciągle coś po sobie zostawia a ja proszę, żeby posprzątał. Mówię mu, że nie chcę być wiecznie zrzędzącą babą, ale bałaganu mu nie popuszczę
A jeśli chodzi o pomoc przy dziecku, to nie mogę narzekać, jak wraca wieczorem, to jeszcze Małego ponosi, kprzewinie, kąpiemy razem i troszkę pousypia. A że jest nocnym markiem, to zwykle jak się kładzie a ja kończę karmić Małego, to potrzyma go do odbicia i odkłada do łóżeczka.
Pepsi zazdroszczę pomocy męża, szczególnie przy nocnych karmieniach ;-)
Onanana współczuję tego tragicznego wydarzenia, musicie się trzymać razem, bo kłopoty nie powinny was od siebie oddalać tylko wręcz odwrotnie..
A tekst, jak dziecko płacze: "Może jest głodny/a" już mnie bawi a nie złości, ale rzeczywiście J. często o to pyta jak mu Mały marudzi ;-)
Jak pisze Majuska czasem trzeba się postawić w ich roli, kiedy wracają zmęczeni po całym ddniu parcy. Nie mogą jednak mówić, że my w domu i przy dziecku prawie nic nie robimy i to nie jest praca. Dobrym pomysłem jest zostawienie ich na cały dzień z dzieckiem, ale i tak to będzie ułamek naszej całodziennej roboty.
jakby nie było musimy się jakoś wspierac i czasem przełknąć gorzkie słowa.
Ja chyba mojego J.już nie nauczę porządku, ciągle coś po sobie zostawia a ja proszę, żeby posprzątał. Mówię mu, że nie chcę być wiecznie zrzędzącą babą, ale bałaganu mu nie popuszczę

A jeśli chodzi o pomoc przy dziecku, to nie mogę narzekać, jak wraca wieczorem, to jeszcze Małego ponosi, kprzewinie, kąpiemy razem i troszkę pousypia. A że jest nocnym markiem, to zwykle jak się kładzie a ja kończę karmić Małego, to potrzyma go do odbicia i odkłada do łóżeczka.
Pepsi zazdroszczę pomocy męża, szczególnie przy nocnych karmieniach ;-)
Onanana współczuję tego tragicznego wydarzenia, musicie się trzymać razem, bo kłopoty nie powinny was od siebie oddalać tylko wręcz odwrotnie..
A tekst, jak dziecko płacze: "Może jest głodny/a" już mnie bawi a nie złości, ale rzeczywiście J. często o to pyta jak mu Mały marudzi ;-)