B
Bura
Gość
Cześć wszystkim! Dawno mnie tu nie było
U mnie wszystko ok, chociaż w majowy weekend przeżyłam chwilę grozy - bolał mnie brzuch i robił się taki twardy... Poleciałam do lekarza zapytać, czy to coś złego, myślałam, że pomaca mi tylko brzuch, każe połknąć jakąś nospę i do domu. A ten mnie zostawił na obserwacji w szpitalu Na szczęście wszystko było w porządku, a dolegliwości spowodowała prawdopodobnie kiełbaska z grilla (no nie mogłam się powstrzymać i zeżarłam jedną!). Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przynajmniej miałam darmowe usg i mogłam sobie pooglądać, jak moi kosmici szleją :-) Dowiedziałam się też, że raczej na 100% będę mieć cesarkę i że to będzie październik (norma dla bliźniąt 37 tygodni, ale może być dużo wcześniej...).
Smutno mi tam trochę było, bo na sali leżała ze mną dziewczyna, która urodziła i zostawiła w szpitalu dziecko... Nie wiem dlaczego musiała to zrobić, ale nie wyglądała na przejęta tym faktem, śmiała się, żartowała, cieszyła, że już nie ma brzucha :-( Może lepiej dla tego maleństwa, że trafi do innej rodziny (w niedzielę zabierali go już rodzice zastępczy) - może będzie miało lepsze życie niż przy matce, a do tego jeszcze jakaś bezdzietna para będzie szczęśliwa... Ech, wiem, że są różne sytuacje w życiu, ale nie wyobrażam sobie, jak można oddać własne dziecko... może dlatego, że sama miałam małe szanse na to, by zajść w ciążę i nie wyobrażam sobie większego szczęścia, niż narodziny dzidziusia...
I jeszcze światełko dla aniołka Gosi (*)
Bardzo mi przykro :-(
U mnie wszystko ok, chociaż w majowy weekend przeżyłam chwilę grozy - bolał mnie brzuch i robił się taki twardy... Poleciałam do lekarza zapytać, czy to coś złego, myślałam, że pomaca mi tylko brzuch, każe połknąć jakąś nospę i do domu. A ten mnie zostawił na obserwacji w szpitalu Na szczęście wszystko było w porządku, a dolegliwości spowodowała prawdopodobnie kiełbaska z grilla (no nie mogłam się powstrzymać i zeżarłam jedną!). Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przynajmniej miałam darmowe usg i mogłam sobie pooglądać, jak moi kosmici szleją :-) Dowiedziałam się też, że raczej na 100% będę mieć cesarkę i że to będzie październik (norma dla bliźniąt 37 tygodni, ale może być dużo wcześniej...).
Smutno mi tam trochę było, bo na sali leżała ze mną dziewczyna, która urodziła i zostawiła w szpitalu dziecko... Nie wiem dlaczego musiała to zrobić, ale nie wyglądała na przejęta tym faktem, śmiała się, żartowała, cieszyła, że już nie ma brzucha :-( Może lepiej dla tego maleństwa, że trafi do innej rodziny (w niedzielę zabierali go już rodzice zastępczy) - może będzie miało lepsze życie niż przy matce, a do tego jeszcze jakaś bezdzietna para będzie szczęśliwa... Ech, wiem, że są różne sytuacje w życiu, ale nie wyobrażam sobie, jak można oddać własne dziecko... może dlatego, że sama miałam małe szanse na to, by zajść w ciążę i nie wyobrażam sobie większego szczęścia, niż narodziny dzidziusia...
I jeszcze światełko dla aniołka Gosi (*)
Bardzo mi przykro :-(