Hallo......wiesci od ASTERII sa juz na odpowiednim watku - od jakiegos czasu.....
U mnie nie najlepiej.....
Zaczelo sie od wczoraj....Najpierw M mnie zdenerwowal tym, ze skoro nie musze isc do szpitala to on sobie jedzie na weekend do W-wym a do mnie przyjedzie jego mama (ktora doskonale wiem ze mi nie pomoze tak jak powinna - nigdy nie zostawala z Kuba, nie przewijala go, nie karmila, nie kladla spac itd).....
Potem Kuba - poszedl spac o 20 jak zwykle.....ok 21 byl juz wyspany ......w lozku wyl jak szalony, wiec biegal do 23:30....poszedl spac i po polnocy znow zaczal wyc....M sie wkurzal, jego cierpliwosc gdzies umkneła, i byl po prostu malo przyjemny...Kazalam zabrac Kube do nas do lozka, u nas przynajmniej spokojnie lezal....ale ja co chwila chodze na siku i co wstawalam to Kuba tez siadal i chcial wariowac. M najwyrazniej postanowil miec wszystko w d....., obrocil sie na bok i spal Mnie szlag trafil - wzielam jasiek, koc i poszlam spac do salonu na kanape, a jego zostawilam z dzieckiem.
Niestety - spac nie umialam, bylo mi niewygodnie, zimno, znowu ten rozpierajacy bol w klatce piersiowej.....az w koncu mnie zemdlilo i 2 razy wymiotowalam....
No i super....oni zadowoleni, spali sobie w cieplym, wygodnym lozku.....a mnie wszystko boli M od rana wielce obrazonego zgrywa (choc twierdzi ze nie).....nie gada ze mna, nawet nie zapyta jak ja sie czuje.....a ja wymiotowalam kolejne 4 razy..... Czuje sie fatalnie...nie mam zadnych objawow zatrucia pokarmowego, ale co zjem to od razu zaczyna mnie gniesc jakbym nie miala miejsca w zoladku i od razu rzygam.....Piernicze....nie bede mu sie skarzyc skoro jest slepy....ale jest mi tak strasznie przykro....Ciagle chce mi sie plakac
Przepraszam ze na wejsciu tak smęce....
U mnie nie najlepiej.....
Zaczelo sie od wczoraj....Najpierw M mnie zdenerwowal tym, ze skoro nie musze isc do szpitala to on sobie jedzie na weekend do W-wym a do mnie przyjedzie jego mama (ktora doskonale wiem ze mi nie pomoze tak jak powinna - nigdy nie zostawala z Kuba, nie przewijala go, nie karmila, nie kladla spac itd).....
Potem Kuba - poszedl spac o 20 jak zwykle.....ok 21 byl juz wyspany ......w lozku wyl jak szalony, wiec biegal do 23:30....poszedl spac i po polnocy znow zaczal wyc....M sie wkurzal, jego cierpliwosc gdzies umkneła, i byl po prostu malo przyjemny...Kazalam zabrac Kube do nas do lozka, u nas przynajmniej spokojnie lezal....ale ja co chwila chodze na siku i co wstawalam to Kuba tez siadal i chcial wariowac. M najwyrazniej postanowil miec wszystko w d....., obrocil sie na bok i spal Mnie szlag trafil - wzielam jasiek, koc i poszlam spac do salonu na kanape, a jego zostawilam z dzieckiem.
Niestety - spac nie umialam, bylo mi niewygodnie, zimno, znowu ten rozpierajacy bol w klatce piersiowej.....az w koncu mnie zemdlilo i 2 razy wymiotowalam....
No i super....oni zadowoleni, spali sobie w cieplym, wygodnym lozku.....a mnie wszystko boli M od rana wielce obrazonego zgrywa (choc twierdzi ze nie).....nie gada ze mna, nawet nie zapyta jak ja sie czuje.....a ja wymiotowalam kolejne 4 razy..... Czuje sie fatalnie...nie mam zadnych objawow zatrucia pokarmowego, ale co zjem to od razu zaczyna mnie gniesc jakbym nie miala miejsca w zoladku i od razu rzygam.....Piernicze....nie bede mu sie skarzyc skoro jest slepy....ale jest mi tak strasznie przykro....Ciagle chce mi sie plakac
Przepraszam ze na wejsciu tak smęce....
Ostatnia edycja: