reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lista rzeczy niezbednych potrzebnych i praktycznych-czyli wyprawka według marcówek

co do tego wynalazku do 'memlania' to ja raczej bym nie kupila, wydaje mi sie po prostu zbedny, zreszta nie daje sie malenkiemu dziecku do jedzenia czegos z czym sobie nie poradzi,a jak sobie juz radzi to po co z niego 'kaleke' robic ;-) moj synus byl dzieckiem,ktory wszystko przelykal jak ges (jak to moja mama okreslila :) ), bo nawet jak dorwal cos wiekszego to tylko wytrzeszczal oczy ,broda do gory i przelykal hehe ale wiem,ze jest wiele dzieci,ktore czesto sie krztusza, wtedy trzeba bardziej uwazac,ale nie wiem czy takie urzadzenie rozwiaze problem.

Teraz materacyk/ gabka do kapieli. Kupilismy dla Bartka, okazala sie calkowicie zbedna,uzyta raz,wyrzucona. Mysle,ze silna meska reka przytrzymujaca maluszka podczas kapania wystarczy. a na tym tak jak juz pisalyscie zbiera sie masa bakterii.

No ale to moje dugie dziecko wiec do wielu 'wynalazkow' jestem sceptycznie nastawiona. Wiele z tych rzeczy to tylko niepotrzebnie wydane pieniadze, teraz juz to wiem, choc przy Bartku tez mialam ochote na te wszystkie wynalazki i ulatwiacze, kazda z nas sama sie przekona co potrzebne,co przeszkadza a bez czego mozna sie obejsc.
 
reklama
My też mieliśmy to na główkę do mycia włosków ( troszkę inaczej to wyglądało ), ale zupełnie się nie sprawdziło. Mała nawet sobie nie pozwoliła założyć :no:
 
co do tego wynalazku do 'memlania' to ja raczej bym nie kupila, wydaje mi sie po prostu zbedny, zreszta nie daje sie malenkiemu dziecku do jedzenia czegos z czym sobie nie poradzi,a jak sobie juz radzi to po co z niego 'kaleke' robic ;-) moj synus byl dzieckiem,ktory wszystko przelykal jak ges (jak to moja mama okreslila :) ), bo nawet jak dorwal cos wiekszego to tylko wytrzeszczal oczy ,broda do gory i przelykal hehe ale wiem,ze jest wiele dzieci,ktore czesto sie krztusza, wtedy trzeba bardziej uwazac,ale nie wiem czy takie urzadzenie rozwiaze problem.
No ale jesli dziecko ma juz 6 miesiecy, je stale pokarmy, mozna mu dawac owoce, to wkladasz kawalek jablka w siateczke i maluch sobie ssie :)

Ja na pewno cos takiego kupie :) ale co mamusia to inna opinia. Wazne by dziecko bylo szczesliwe.
Bede chciala tez kupic taka specjalna tarke do warzyw, ale to z PL bede musiala sciagnac, bo tu raczej nie ma
 
A ja z kolei jestem przeciwnikiem podawania wszelkiego typu papek dzieciom, ktore moga juz jesc cos po swojemu... Np moja mama Olafowi by wszystko rozdrabniala na miazge... To znaczy ani kawaleczka wyczuwalnego w buzce- sam plyn badz papka..
Wszystko przez mikser, najlepiej tez zeby nie bylo w ogole cieple...

I mi sie wydaje, ze troche z tego wzielo sie Olafa niejedzenie... Bo gdy staralam sie dawac wieksze kawalki, to wypluwal- z lenistwa.
 
Hmmm, nie pomyslalam o tym, ze dziecko faktycznie moze nauczyc sie niejedzenia, tylko wszystko zmiksowane. A jak zabkow jeszcze nie ma, to takie jabluszko tarte? Chyba ze lyzeczka skrobane, pamietam jak moja mama tak karmila mojego bratanka.
 
aga cina no oczywiscie jesli chcesz mozesz to wyprobowac :tak: skoro sa takie rzeczy to znaczy ,ze ludzie je kupuja.
z tym,ze po co ma ssac przez siatke? jak moze bez. Na poczatku dajesz papki, potem coraz to wieksze kawalki,etapowo. A jak nie ma zabkow - to tez moze sobie 'gryzc' cale jablko, dodatkowo jaka ulga dla bolacych dziasel (jesli wlasnie ida zabki). wiadomo,ze trzeba wtedy pilnowac zeby dziecko nie ''ugryzlo'' za duzego kawalka, jednak warto,zeby uczyl sie jesc normalnie.Druga sprawa to ja bym raczej nie chciala jesc przez siatke bo podejrzewam ze nie jest to za fajne uczucie ;-)
 
reklama
A tak w ogole to informacja dla mam 'po raz pierwszy'.. Sloiczkowe jedzenie wcale nie jest takie zle, a powiedzialabym nawet, ze w okresie typowo zimowym o wiele lepsze od domowego, gotowanego.. A to ze wzgledu na to, ze wiadomo... zima to sprzedaje sie warzywka takie a to sprowadzone, a to z jakis szklarni itp...
I jezeli mamy ochote podawac sloiczki naszym dzieciom- to wcale nie jest zbrodnia... (no, ok- jest wedlug mojej mamy ;)
Sloiczki posiadaja tez atesty etc...

Podobnie z przyprawami i cukrem... Dla malych dzieci sam smak potrawy bez nich to duzo.. Nie znaja pojecia 'niedoprawione' badz 'niedoslodzone'...

To sie pomadrowalam ;)
 
Do góry