A tak w ogole to informacja dla mam 'po raz pierwszy'.. Sloiczkowe jedzenie wcale nie jest takie zle, a powiedzialabym nawet, ze w okresie typowo zimowym o wiele lepsze od domowego, gotowanego.. A to ze wzgledu na to, ze wiadomo... zima to sprzedaje sie warzywka takie a to sprowadzone, a to z jakis szklarni itp...
I jezeli mamy ochote podawac sloiczki naszym dzieciom- to wcale nie jest zbrodnia... (no, ok- jest wedlug mojej mamy
Sloiczki posiadaja tez atesty etc...
Podobnie z przyprawami i cukrem... Dla malych dzieci sam smak potrawy bez nich to duzo.. Nie znaja pojecia 'niedoprawione' badz 'niedoslodzone'...
To sie pomadrowalam
ale masz w tym, co piszesz rację:-)
u nas degustacje przypadały właśnie w porze zimowej kiedy warzywka i owoce nie mają tylu wartości odżywczych i podawałam słoiczki. dziecko codziennie dostawało co innego, poznawało różne smaki, a i ja nie miałam problemu z gotowaniem 5 łyżek obiadku. Domowe jedzonka zaczęłam przygotowywać jak Piotruś jadł już porządne porcje koło 8-9 miesiąca. chociaż i wtedy zdarzało się, że jadł obiadek ze słoiczka.