Odciągnęłam sobie przed chwilą mleko żeby nie iść spać z takimi pełnymi piersiami (no bo te dwa ostatnie karmienia pominięte). I odciągnęłam 170 ml!! Rekord, ledwo się zmieściło w butelce - wyszło ponad miarkę (butelka jest na 150). Tym samym kryzys laktacyjny mogę uznać za zażegnany Opłaciły się te godziny z laktatorem... Jupiii
A co do kwestii opieki nad dzidzią to dla mnie teraz jest najłatwiej. Natalka jest w miarę pogodnym dzieckiem, potrafi dość długo zająć się sama sobą (dość długo, znaczy nawet 1,5 h). Jak jej się znudzi i zaczyna marudzić to jej śpiewam albo włączam piosenki z youtuba, lub daję ulubioną zabaweczkę. I działa.
Fakt, że teraz mam więcej roboty z karmieniem, bo kiedyś przystawiałam do piersi, parę minut i koniec. Ona nigdy nie była dzieckiem dużo "wiszącym" na piersi. A teraz gotowanie, karmienie łyżeczką, mycie butelek itd, no to się schodzi z tym, nie zaprzeczę. Ale kiedyś była bardziej marudna, musiałam ją godzinami zabawiać, kołysać. A teraz to odpada
Myślę, że teraz to taki nasz złoty okres jej dzieciństwa, który trwać będzie do czasu aż stanie się mobilna i będę musiała mieć oczy dookoła głowy
A co do kwestii opieki nad dzidzią to dla mnie teraz jest najłatwiej. Natalka jest w miarę pogodnym dzieckiem, potrafi dość długo zająć się sama sobą (dość długo, znaczy nawet 1,5 h). Jak jej się znudzi i zaczyna marudzić to jej śpiewam albo włączam piosenki z youtuba, lub daję ulubioną zabaweczkę. I działa.
Fakt, że teraz mam więcej roboty z karmieniem, bo kiedyś przystawiałam do piersi, parę minut i koniec. Ona nigdy nie była dzieckiem dużo "wiszącym" na piersi. A teraz gotowanie, karmienie łyżeczką, mycie butelek itd, no to się schodzi z tym, nie zaprzeczę. Ale kiedyś była bardziej marudna, musiałam ją godzinami zabawiać, kołysać. A teraz to odpada
Myślę, że teraz to taki nasz złoty okres jej dzieciństwa, który trwać będzie do czasu aż stanie się mobilna i będę musiała mieć oczy dookoła głowy