Hej dziewczyny.
Pisałam ostatnio, że u mnie kryzys laktacyjny i że będę walczyć z laktatorem. No to walczyłam cały tydzień - odciągałam mleko 4 razy dziennie. Już na nic nie miałam przez to czasu, zwłaszcza że Natalka wymagająca bo drugi ząbek jej idzie i marudka jej się włączyła. Więc dom zapuszczony (masakra). Udało się trochę rozkręcić laktację, na początku tygodnia ściągałam 30 ml a teraz 60 (aczkolwiek w dobrym okresie udawało się po 90). Ale wygląda na to, że Natalka straciła zainteresowanie piersią. Chce pić tylko rano - kiedy jest bardzo głodna, a piersi przepełnione. Inne karmienia to złapie na chwilę, pociągnie kilka łyków i tylko trzyma sobie w buzi lub puszcza. Nie wiem czy dlatego, że nie ma mleka, czy po prostu nie chce.
W każdym razie postanowiłam zacząć ją dokarmiać mm. Cały czas najpierw będę dawać pierś a dopiero potem butelkę. Ale muszę wprowadzić bo podstawą żywienia musi być nadal mleko a ona teraz pije tylko rano. I będę w końcu wiedziała ile ona mniej więcej je i będę miała nad tym kontrolę.
Poza tym dziś byłam u mamy. Powiedziała, że Natalka jest naprawdę mała i teraz to by się już zaczęła tym martwić na moim miejscu. I tak jak wcześniej była przeciwniczką szpitala (mówiła że mam walczyć żeby mi jej do szpitala nie wysłali w żadnym wypadku) tak teraz powiedziała że może jednak warto byłoby się zgłosić i przebadać. I stwierdziłam że ma rację
I znowu zamartwiam się że ona taka mała... I znowu się zamartwiam czy to nie moja wina że może ona nie dojada cały czas a ja tego nie dostrzegam...
Ona waży 5600 a rozmiar to dopiero zaczynam jej zakładać 68, niektóre ciuchy 62 jeszcze nosi... Masakra
W poniedziałek zadzwonię umówić się do jej pediatry i chyba weźmiemy skierowanie do szpitala bo to nie jest normalne. Ona wygląda jak 2-3 miesięczne dziecko ech...