Hej dziewczyny!!!!
Miałam dzisiaj kiepski dzień myślałam że pozabijam co po niektórych
.
Mianowcie poszłam do gina dzisiaj nie swojego tylko innego polecanego z NFZ podobno bardzo dobry. Przychodzę i kobieta pyta czy doktor mnie prowadzi. Ja jej na to że nie a mój gin do którego normalnie chodzę nie przyjmuje bo chory a ja potrzebuje na teraz potwierdzenia ciąży. Jak się ona na mnie wydarła że to za wcześnie, że oni na szybko nic nie mają ochoty stwierdzać i mam czekać do grudnia do mojego gina. Mało co szału nie dostałam
. W końcu się wykłóciłam że mają mnie zbadać. To potem lekarz zaczął na mnie wrzeszczeć że skoro nie chcę aby mnie prowadzić to nie powinnam zawracać mu głowę.
Podziękowałam i szybko wyszłam. Badanie trwało 2 minuty dosłownie jeszcze nie mogłam mieć usg bo za wczesnie zreszta już nie chciałam tam być. Więc badanie trwało 2 minuty a pieprzenia było na 10-15 minut.
Jedyny z tego plus że potwierdził że jestem i zarodek jest zagnieżdżony i wszystko jest cacy. O tyle mi lepiej
. Po za tym straszne mdłości ale jestem już spokojniejsza. UFFFFffffffffffff................