U nas święta bez większego szału. W wigilię przyszła teściowa, podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy trochę barszczyku i uszek i w sumie tyle. No i za aparatem za Zuzą ganialiśmy.
Mała zadowolona z prezentów- laptopa i maskotki Myszki Miki.
ja jakoś nie odczuwam "magii świąt"....
Jak człowiek i tak całe dnie siedzi w domu, to dzień jak każdy inny, tyle, że człowiek ładniej się ubierze i więcej jedzenia na stole, a potem tego i tak nikt nie je.
Na ogół w pierwszy dzień świąt do rodziny M chodziliśmy, ale teraz gospodarze do Irlandii do córki wyjechali, więc całe święta w domu.
Moja mama i brat dopiero po Nowym Roku wpadną.
dziś przyszła chrzestna z prezentem - bobasem, który woła mama i tata, płacze i takie tam. A potem właścicielka stancji na której mieszkałam przed poznaniem M- wpadła z córką i wnuczką. I tez Zuzia dostała lalę i książeczkę, a my ekologiczne jabłka i miód:-)
od brata i mamy też tam coś dostanie, także teraz chyba następne zabawki na urodziny dopiero.
Sylwester u ciotecznego brata męża spędzamy-taka tam rodzinna domówka. ja to poszłabym na bal, ale M nie lubi, a poza tym nie mamy kasy.
Nef- a ile taki implant? Bo ja też muszę wstawić, ale na ale na razie nic z tego
a poza tym- od jakichś 4 dni nie poznaję mojego dziecka. Co wieczór jest problem ze spaniem. do tej pory normalnie zasypiała, a teraz jakieś krzyki i płacze...I ciągle woła- mama, mama i "cyciu"
i rano też woła i cycka....przecież już prawie 3 mce bez, a teraz nagle ją coś naszło...
i ma straszną fazę na smoczek- jak tylko wypatrzy, to albo sama go dorwie, albo się głośno domaga
do tej pory dostawała tylko do spania, a w dzień jakoś w ogóle uwagi nie zwracała na niego...