agatha61- Tak mój M na szczęście wczoraj rano okazał skruchę- wyspał się przemyślał to mu sie głupio zrobiło- tak on wie, że źle zrobił i takie tam- na pytanie z kim pił-odpowiedział, że najlepsze jest to, że sam-piwo, ale potem kolega obok z garażu polał po kieliszku i to go zwaliło z nóg- a ja się pytam- nie mogłeś odmówić- no tak tak, pokiwał głową. Powiedziałam mu, że ma luz, ale ma garaż remontować, a nie pić-zobaczymy jak to dalej będzie-teraz też siedzi w garażu.
Wczoraj grzecznie się zgodził jechać z dziewczynkami do Ustronia-byliśmy od 11.00 do 18.30-fajnie było-pooddychaliśmy świeżym powietrzem, ale byliśmy padnięci- zmęczeniu upałem i ganianiem za Julką- Marta prawie cały czas spała- grzeczniutka jest - karmiłam ją "publicznie" dwa razy-raz w parku- piła 15 minut i raz przy stoliku w knajpce (stoliki na wolnym powietrzu, osłonięte od drogi roślinami i tylko jeden klient na drugim końcu)-więc było dyskretnie, myślę, że nikt nawet nie zwrócił uwagi.
Za to Julka to istny wulkan-chodziła z nami bez wózka cały czas, nawet nie pisnęła, że jest zmęczona-my już padaliśmy ze zmęczenia i tylko ją podziwialiśmy, że jeszcze ma siłę i energię na wszystko.
Generalnie podobało nam się, ale i tak mam żal do M- że nawet nie pomyślał, żeby mi kwiaty kupić- jednak 10 -okrągła rocznica do czegoś zobowiązuje- urodziny jak miałam w czerwcu to też mi powiedział-kup sobie coś-ale łaska- też zarabiam i nie muszę się na szczęście prosić o kasę od niego-niechby jakąś głupotę kupił- czekoladki czy coś, ale pamięć i inwencja się liczy- u niego niestety w tematach rocznic i urodzin jakaś zwolniona klepka się włącza-zawsze po czasie-"no faktycznie mogłem". Nie zapomnę Świąt Bożego Narodzenia kiedy nic od niego nie dostałam-bo się tłumaczył, że miał w księgarni książkę zamówioną, ale jak poszedł ja odebrać w Wigilię to księgarnia była już zamknięta, bo światła nie było-akurat..
Dobra już dość narzekania-pewnie i tak się nie poprawi to szkoda Wam smucić.
Idę dziś z Julką do fryzjera i może samej mi się uda też obciąć- o akurat mama dzwoni domofonem i juz Julkę słychać, bo się obudziła.
Te wyjście do fryzjera to skomplikowana operacja-mama zostaje z Martą w domu, ja idę z Julką-fryzjerka ją obcina, mój brat weźmie ją odprowadzi do domu i dopiero ja mogę się obciąć, bo ona jeszcze za mała jest, żeby spokojnie poczekać na mnie i w dodatku "wierci dupka" więc nie da się inaczej.
Muszę kończyć, bo córcie się obudziły i muszę szykować się do fryzjera-odezwę się potem...
Wczoraj grzecznie się zgodził jechać z dziewczynkami do Ustronia-byliśmy od 11.00 do 18.30-fajnie było-pooddychaliśmy świeżym powietrzem, ale byliśmy padnięci- zmęczeniu upałem i ganianiem za Julką- Marta prawie cały czas spała- grzeczniutka jest - karmiłam ją "publicznie" dwa razy-raz w parku- piła 15 minut i raz przy stoliku w knajpce (stoliki na wolnym powietrzu, osłonięte od drogi roślinami i tylko jeden klient na drugim końcu)-więc było dyskretnie, myślę, że nikt nawet nie zwrócił uwagi.
Za to Julka to istny wulkan-chodziła z nami bez wózka cały czas, nawet nie pisnęła, że jest zmęczona-my już padaliśmy ze zmęczenia i tylko ją podziwialiśmy, że jeszcze ma siłę i energię na wszystko.
Generalnie podobało nam się, ale i tak mam żal do M- że nawet nie pomyślał, żeby mi kwiaty kupić- jednak 10 -okrągła rocznica do czegoś zobowiązuje- urodziny jak miałam w czerwcu to też mi powiedział-kup sobie coś-ale łaska- też zarabiam i nie muszę się na szczęście prosić o kasę od niego-niechby jakąś głupotę kupił- czekoladki czy coś, ale pamięć i inwencja się liczy- u niego niestety w tematach rocznic i urodzin jakaś zwolniona klepka się włącza-zawsze po czasie-"no faktycznie mogłem". Nie zapomnę Świąt Bożego Narodzenia kiedy nic od niego nie dostałam-bo się tłumaczył, że miał w księgarni książkę zamówioną, ale jak poszedł ja odebrać w Wigilię to księgarnia była już zamknięta, bo światła nie było-akurat..
Dobra już dość narzekania-pewnie i tak się nie poprawi to szkoda Wam smucić.
Idę dziś z Julką do fryzjera i może samej mi się uda też obciąć- o akurat mama dzwoni domofonem i juz Julkę słychać, bo się obudziła.
Te wyjście do fryzjera to skomplikowana operacja-mama zostaje z Martą w domu, ja idę z Julką-fryzjerka ją obcina, mój brat weźmie ją odprowadzi do domu i dopiero ja mogę się obciąć, bo ona jeszcze za mała jest, żeby spokojnie poczekać na mnie i w dodatku "wierci dupka" więc nie da się inaczej.
Muszę kończyć, bo córcie się obudziły i muszę szykować się do fryzjera-odezwę się potem...