reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipiec 2010

dziewczyny pomóżcie bo mam dylemat i nie wiem co lepsze :-( chodzi o moje zamieszkanie z dzidzią po urodzeniu, sytuacja jest następująca:
mój W pracuje pod Warszawą, czyli jakby nie patrzeć prawie 300km ode mnie bo tutaj w okolicy pracy po prostu nie ma ;-/ teraz ma kiepską tę robotę i chce ją zmienić, wysłał już cv i jest duże prawdopodobieństwo, że dostanie lepszą posadę, w dodatku w genialnych godzinach 8-14 a więc zawsze w razie potrzeby mógłby też sobie dorabiać po pracy;
w tym momencie mieszka u brata (śpi w przedpokoju na materacu ;p) w wynajmowanym przez niego mieszkanku (mini mieszkanko z mini ogródkiem, wyglądające mniej więcej tak: przedpokój w którym mieszczą się dwie szafy, pokój w którym mieści się łóżko i mini stolik, mini kuchnia + mini łazienka. Czyli mieszkanie dla jednej osoby lub co najwyżej bezdzietnej pary, bo nie wiem czy tam w ogóle łóżeczko by gdzieś wlazło..:baffled: Brat W wziął kredyt i kupił takie samo mieszkanko kilka kroków od tego wynajmowanego, tyle że większe - przedpokój z kuchnią, mała łazienka i jeden pokój dwa razy większy od tamtego, do tego mały ogródeczek więc te lokum jest naprawdę fajne, tak akurat na parę z jednym dzieckiem; te zakupione mieszkanko było do generalnego remontu więc teraz oboje z moim W je remontują
problem jest więc następujący, bo w sumie od początku było mówione, że co najmniej miesiąc po porodzie będę mieszkać u swoich rodziców, w swoim pokoju, żeby oswoić się z nowymi obowiązkami, no a potem by się zobaczyło co i jak ale.. ale wczoraj dostałam olśnienia, że przecież nie może tak być, no jak to tak, ja będę sama tu z dzidziusiem i z rodzicami, gdzie oboje i tak pracują a mój W tam? I co, będzie widział dzieciątko raz na tydzień? przecież w ten sposób nie zwiąże się z nim emocjonalnie, nie będzie nic wiedział, znał co i jak robić, co dzidzia lubi, co nie itp.. :no: zrozumiałam że nie chcę tak!
a Wy jak sądzicie? Lepiej mieszkać samej z pracującym partnerem i nowo narodzonym dzidziusiem 300km od rodziny czy lepiej mieszkać z dzidziusiem z rodziną 300km od tatusia maleństwa? :-(
aha no i trochę problem z tym mieszkaniem tam, bo W mówi, że jego brat remontuje tamto mieszkanie dla siebie, czyli nam zostałaby ta wynajmowana klitka.. :-( ja chciałabym mieszkać w tym kupionym mieszkaniu, spłacając po prostu co miesiąc ratę kredytu dla brata (wynajem tamtego i rata za te wychodzi mniej więcej taka sama) ale W twierdzi że on nie może się bratu narzucać (ja tego k.. nie rozumiem, gdyby mój brat miałby mieszkać ze swoją dziewczyną i dzieckiem w jakiejś klitce obok mnie, to nie będąc związanym, bez dzieci, zamieniłabym się z nim, żeby mieli jakieś warunki do mieszkania..)
chętnie pogadałabym z tym bratem, czy poszedłby na taki układ bo pewnie mój W tego by nie zrobił :baffled: ale nie wiem czy to wypada w ogóle powiedzieć: no to ty mieszkaj w tej wynajmowanej kawalerce a my będziemy mieszkać u ciebie..
co o tym wszystkim sądzicie?
wielgaśne dzięki za odpowiedzi, to jest dla mnie naprawdę ważne
 
reklama
No zła jestem strasznie i boję się tego szpitala tak szybko, wybiorę się chyba w przyszłym tygodniu (jak skończę kurację infekcyjną) prywatnie do gina, albo do dr Małyjasiak albo do tego co poleca emih. Nie potrafię zrozumieć jak niektóre z Was będąc na Nospie nie mają żadnych wskazań na szpital a jak przy mocnym Fenoterolu od razu mam się w nim położyć i czekać do porodu... Rozumiem mam powracające infekcje ale po ostatnim pobycie w szpitalu i dokładnym zbadaniu wyszło, że te grzybki/bakterie czy coś tam nie jest groźne dla dzidzi, bo by mnie nie wypuścili.
A jeszcze M wrócił od doradcy i za każdym razem wyliczają mu mniejszą zdolność kredytową, coś czuje, że własnego kąta też sie nie doczekamy...:wściekła/y::wściekła/y:

Idę wziąć kąpiel, może jak się odpręże to nie będę tyle myśleć i się denerwować... M do jutra w domu więc się poprzytulam do niego zanim pojedzie jutro do pracy.
 
ja jestem w podobnej sytuacji, nie lokalowej... Przeprowadziliśmy się z M do Warszawy, czyli jakieś 250 km od rodziców, nie mamy tu nikgo. Mamy namawiają nas, żebym rodziła w Częstochowie i posiedziała tam z miesiąc, bo tak będzie wszystkim łatwiej, bo będę się źle czuła itp, a tam to one mi pomogą. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że M byłby tu, a Małą oglądał tylko przez chwilę w weekendy...
 
ja jestem w podobnej sytuacji, nie lokalowej... Przeprowadziliśmy się z M do Warszawy, czyli jakieś 250 km od rodziców, nie mamy tu nikgo. Mamy namawiają nas, żebym rodziła w Częstochowie i posiedziała tam z miesiąc, bo tak będzie wszystkim łatwiej, bo będę się źle czuła itp, a tam to one mi pomogą. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że M byłby tu, a Małą oglądał tylko przez chwilę w weekendy...

ja tez mam podobnie, tu gdzie mieszkam z M nie mam nikogo i ostatnio własnie zaczęłam się zastanawiać czy by nie pojechać do rodziców na trochę po porodzie....ale też nie chce bez M i własnie sama już nie wiem co lepsze.....do tego mamy małe mieszkanie i nie ma opcji by ktoś do nas przyjechał na kilka dni...ehhhhh
 
Dziewczyny,
wrocilam od tesciowej, z ktora spedzilam ponad poltora tygodnia. Troszku zaczely mi sie tam pojawiac dolegliwosci kiepskie typu zgaga, skurcze lydek i bole kregoslupa, a rowniez bol podbrzusza taki jak na okres, Wrocilam przedwczoraj i pojechalam do szpitala, po Usg okazalo sie ze w ciagu 2 tygodni znacznie zmniejszyla sie ilosc wod plodowych (nie wyplynely, a wyparowaly) - bylo sprawdzone czy nie wyciekaja i niestety musze zostac pod kontrola do konca tygodnia. Jesli sytuacja sie nie poprawi bede zmuszona lezec w szpitalu do konca ciazy.
Nie chce byscie sie martwily, ze nie pisze, ale u tesciowej net chodzil gftalnie, a bezprzewodowego w szpitalu nie ma i tak na prosbe maz mi przyniosl laptopa i wysyla do was teraz wiesci napisane przeze mnie! Jesli wszystko sie unormuje napisze do Was w poniedzialek, dalam swoj numer telefonu ale nikt nie podeslal mi kontaktu do siebie, jesli ktos moze wyslac mi na priva to w razie co napisze w pon jesli okaze sie ze musze jeszcze w szpitalu zostac.

Trzymajcie sie cieplutko i uwazajcie na swoje Skarby!!
miluszka i Pola
 
Miluszka powodzenia zycze Wam!!

Ja tez mam problem bo moja mama mi powiedziala czy bym przyleciala po yrobieniu paszportu dla malego (ok 4 tyg. na niego sie czeka ) do PL .
wiec maly by mial miesiac z kawalkiem jak bym miala leciec .
no i sama nie wiem bo jak to bedzie ze szczepieniami ??
perla jak to by wygladalo ?bo Ty rodzilas w pl i potem wrocilas tutaj i tutaj maly mial szczepienia ?
chciala bym poleciec bo wiadomo pomoc bym miala no i moj starszak idzie do szkoly od wrzesnia wiec tak kiedy bede chciec juz sobie nie polece bo wiadomo szkola,obowiazki ... no ale te szczepiania mnie zastanawiaja :baffled:
 
witam:-)

padam na pyszczek.. od 10 łaziliśmy po sklepach za wanną, geberitem, byliśmy też u stolarza, dopiero co weszliśmy do domu.. o 17 miałam się jeszcze spotkać z koleżanką, ale już nie dam rady po prostu:-(
 
reklama
miluszka, trzymam kciuki!
młoda mamuśka, ja właśnie mieszkam sama z pracującym partnerem 300 km od rodziców (skąd jesteś jeśli można wiedzieć, bo pisałaś kiedyś, ze z Mazur - ja też, a odległość podobna? ) i jakoś mi do głowy nie przyszło, żeby pomieszkać u rodziców - bo to my się musimy "zgrać" z dzieckiem i jakoś podzielić nowe obowiązki, a im wcześniej, tym chyba lepiej. Rodzice oczywiście proponowali, ale też nie nalegają, bo też uważają, ze musimy się samo najpierw nauczyć obsługi synka :) Jak się Mkowi skończy tydzień tacierzyńskiego + tydzień normalnego urlopu, to mama przyjedzie do mnie na tydzień-dwa, jeśli będzie taka potrzeba. Jakoś damy radę, mam tu sporo znajomych którzy tak mieli i jakoś dali radę :) Tylko że my nie mamy problemów mieszkaniowych, a to też spory plus.
 
Do góry