reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipiec 2009

witam
dzisiaj jakos bez komentarzy bylo nasze przyjscie typu ze np."zaraz bede musiala stopery do uszu wlozyc". wczoraj troche cwiczylismy ubieranie sie, mysle ze powoli i przez zabawe bede go zachecac to jako tako cos sie nauczy. Oskar chodzi do panstwowego przedszkola wiec tam sa bardzie wygodne babki ale podobno u nas miasteczku jest przedszkole a tam to juz podobno komuna jest. dzieci maja przynosic swoje zabawki.
mam nadzieje ze z dnia nadzien bedzie corac lepiej.
maz tez mnie za bardzo w tym nie wspiera, bo uwaza ze za wczensie go wyslalam do przedszkola, ze za maly, ze wczesnie musi wstawac itp. no ale on zostal oderwany od maminej kiecki jak mial 5 lat :-):-):-)i tez dlugo ryczal.
dzisiaj juz bardziej optymistycznie na to patrze. no i musi sie jakos do tego przystosowac. jak nie bedzie sie nadawal to trudno do wrzesnia posiedzi jeszcze w domu. a nie chce sie z babkami sprzeczac zeby sie poźniej na Oskarze nie wyzywaly.
 
reklama
witajcie kochane,

ja z moją tesciową normalnie kiedyś zwariuję:wściekła/y: co za wscibska kobieta, dewotka jakaś. Zadzwoniła przed chwilą, powiedzieć że mała zjadła i własnie idą na spacer bo gdzieś za bloki pojechała karetka i policja i chyba jest jakiś wypadek i one idą sobie popatrzeć :szok::szok::wściekła/y: Boże, patrzysz i nie grzmisz! Ciśnienie mi podniosła to jej powiedziałam, że dup.. by ruszyła do parku a nie dziecku serwowac rozrywke w postaci flaków, krwi itp. Ja już do niej trace cierpliwość, modlę się , żeby było nas stać na to przedszkole od wrzesnia, a jak teściowa nadal tak się będzie zachowywać, to damy małą wcześniej. Nie pojmuję jej toku myślenia. To samo wczoraj, dała małej budyniu na II sniadanie w takiej ilości, żeby nie miała chęci zjeść zupy szczawiowej. Kurde gotuję taką szczawiówkę raz na pół roku, dziecko zje miseczkę to nic jej sie nie stanie. Ale oczywiście teściowa ma swoje racje, że dziecku kości rozpuszczę itp idiotyzmy. Do tego wzięła ją po II sniadaniu znów do siebie zamiast na spacer i dokarmiła owocami czy czymś innym i mała faktycznie tej zupy nie chciała jeść bo zwyczajnie nie miała gdzie jej zmieścić. Powiedziałam jej ze napchanie dziecka jak prosiaka to nie sztuka, ze ma jesc 5 posiłków a nie robi mi na złość i napycha ją jak gęś żeby nie zjadła zupy, ktora wg niej zaszkodzi dziecku. To się sfochała ostro trzasneła drzwiami i poszła w cholere. Kurde mówię Wam ta kobieta kiedyś doprowadzi mnie do szału:angry::crazy:

a z lepszych rzeczy i ciekawszych :-D z M wszystko ok, pogadane, wytłumaczone :tak: Julka dziś zrobiła sobie lodowisko w domu, wylała na panale bańki i się na tym slizgała, a ja suszyłam włosy to nic nie słyszałam. Przychodzi mokra cała i mówi, MAMA JEŻDŻĘ NA NARTACH :-D:-D Wogóle ma czasem takie teksty że szok, parę dni temu MAMA JESTEŚ GŁUPIA mowie ze tak nie wolno itp, przeprosiła, a wczoraj po tym jak nie złapałam piłki którą mi rzuciła, mowi tak, MAMA NIE JESTEŚ GŁUPIA TYLKO JESTEŚ GAPA :-D:szok: Albo taka sytuacja, wchodzimy do mojej mamy, Julka biegnie do pokoju mojej siostry a tam bałagan a młoda tak CIOCIA TYNA (Justyna) ALE TU BAŁAGAN, TU ŻELAZKO, TUTAJ LAKIELY, TU UBLANIA NO CO TY NA GŁOWE UPADŁAŚ ! :-poj już widzę jak ona będzie chciała rozstawiać dzieci po kątach w przedszolu:-D
 
Baska maly na pewno sie nauczy. Tylko cierpliwosci :-)

Beata nie zazdroszcze tesciowej. Powinnas jej jasno postawic okreslone warunki i niech sie baba do nich stosuje. Ty tu jestes matka.

Dziewczyny jak reagujecie, gdy np.dziecko wpada w mala histerie, bo nie pozwolilyscie na cos? bo cos nie poszlo po jego mysli?
U nas takie niewielkie napady zlosci zdarzaja sie np.
gdy malemu np kabel sie zawinie i nie moze go rozplatac,
gdy nie pozwole mu na cokolwiek na co on chce [czasami ustepuje bez zajekniecia, a czasami ryk, ryk i ryk]
gdy chce obejrzec bajka na komputerze, a ja cos pilnego robie
itp, itd

Np. dzisiaj rano.. [pomijajac fakt, ze zaworek pod umywalka w lazience sie ukrecil [?]. woda leciala pod cisnieniem dobre pol godziny, ja spalam. Potem mialam sporo do sprzatania. Dobrze ze piwnica pode mna] Maly wylal pozniej przy myciu podlog wiadro z woda i znow mialam mala powodz.. myslalam, ze go rozszarpie.. nerwy mi puscily i gardlo wydarlam. potem przepraszalam, tlumaczylam...
jak ja mam w takiej sytuacji reagowac? kiedy maly nabroi.. nikoniecznie z premedytacja?? bo oczywiscie zdarzaja sie przypadki, kiedy rzuci czyms ze zloscia...
ehh czasami mysle, ze powinnam wziac cos na uspokojenie.
 
Jakiś dzisiaj paskudny dzień.
Jedna z lipcówek 2012 niestety stracila dzidziusia. Dowiedziała się o tym dzisiaj a serduszko dzieciątka przestało bić w 8 tygodniu. Strasznie to smutne :no:

Do tego mały mi się pochorował i boję się czy to nie ospa. Ma 38,7 gorączki, katarek i czasem kaszle. Póki co zauważyłam jedną krostę na nosku nic więcej, zobaczymy jutro czy coś się pojawi więcej i czy ta krostka to zwykły pryszczyk czy coś innego. Jestem strasznie zła bo przez ludzką głupotę mały może mieć ospę. Gdyby nie to że jestem w ciąży to bym wolała żeby ją przeszedł i byłby spokój ale w tej sytuacji.. wrrr...
 
Ostatnia edycja:
hej laski

dziula nie wiem co ci poradzić, ja się staram [nie zawsze mi wychodzi] nie złościć się na młodego... jak on ma histerię to staram się wziąć go na rozmowę i wytłumaczyć mu emocje które nim targają "jesteś zły" "a na kogo jesteś zły" "a dlaczego?" itd. żeby nauczył się werbalizować co czuje i potem mówię mu, co trzeba zrobić w danej sytuacji... nie zawsze mi to wychodzi, ale próbuję w ten sposób, bo wiem że inaczej nic z tego nie wyjdzie, przekaz "nie krzycz" kiedy sama krzyczysz powoduje że nie wie co ma myśleć - tak samo jakbyś biła go za to że kogoś uderzył - mówisz "nie wolno bić" a sama bijesz - rozumiesz ten przykład?
 
Dziewczyny ratunku!
Zosia dwa tygodnie temu dostała kataru. Nie było goraczki, sam katar. Po 5 dniach zaczęła odkasływac rano, ale przy porzadniejszym katarze to normalne.
Poszłam z nia jednak do lekarza bo Marysia brzydko kaszlała. Wzięłam więc i Zosię. Lekarka dała antybiotyk bo niby słychac cos delikatnie i lepiej dać:sorry2:.
Ja jestem do antybiotyków na anty
, no ale dałam w koncu skoro lepiej.
W 5 dniu brania antybiotyku wyszłam z dziewczynkami na krótkie zakupy i spacer
:zawstydzona/y:, a wieczorem Zosia zaczeła brzydko kaszlec. W szóstym (wczoraj) miała stan podgoraczkowy. Zaczeła tez wieczorem kichac. W nocy miała małą goraczke.
Dzis rano 37,1. Jednocześnie mnie też od wczoraj coś bierze.

Czyli ja wnioski widze takie: zarówno pierwsza infekcja jak i druga była wirusowa, antybiotykom nic do tego.
Tylko co ja mam teraz robic? Jeśli pójde do lekarza, da mi mocniejszy antybiotyk- na 200%! Poza tym na poczekalni prychające, zasmarkane dzieci, a Zosia osłabiona antybiotykiem. No nie wiem co robic.:baffled:


Dziuula- ja też miałam takie momenty, że nerwy mi puszczały i najchetniej bym Zośkę rozszarpała. Twoja opowieśc o wiadrze bardzo mi pasuje do przeróżnych sytuacji z Zosią w roli glównej
:-D. Ale po kilku takich akcjach doszłam do wniosku, ze moje zachowanie jest bezsensowne. Zosiaz początku była przerażona moją reakcją, ale już następnym razem mniej, aż w końcu uznała to za normę (widocznie mama jest niezrównoważona psychicznie:-D:-D:-D) i zobojętniała jej moja wsciekłość. Wtedy poszłam po rozum do głowy. Wzięłam młodą na rozmowę i wyjaśniłam jej zasady gry. Powiedziałam między innymi, że dzieci , gdy są małe nie zawsze wiedzą co wolno robić, a czego nie i że muszą się tego nauczyć od swoich rodziców. I właśnie po to, żeby się dziecko tego nauczyło są kary. Gdy dziecko robi coś, czego robic nie wolno, dostaje karę i w ten sposób uczy się, żeby więcej tak nie postępować. Taka gadka jest ważna, żeby dziecko rozumiało zasadność kar. Po co i dlaczego mama daje karę. I że kara nie oznacza braku miłości i akceptacji. U nas karą jest zamkniecie w pokoju niestety póki co. I sprawdza się. W przypadku niektórych zachowań daję ostrzeżenie:" jeśli nie zejdziesz z komody, będzie kara" i albo natychmiast schodzi albo zanosze do pokoju. A w niektórych, tych pojawiających sie notorycznie (bicie Marysi) od razu zanoszę. A co do histerii- najlepiej wcale nie reagowac, chyba ze dziecko wyraźnie nie daje sobie rady z emocjami- wtedy jednak pomoc powinna sie ograniczac do krótkich komunikatów: " nożem nie wolno się bawic, nie moge ci go dac, płacz nic nie da" i pomocy w uspokojeniu sie- Zosia tak potrafi sie zapędzic w histeryzowaniu, ze wiem, ze sama sie nie uspokoi. Musze ja wtedy zagadac na inny temat lub dac jej pić (ja to uspokaja). I dopiero po uspokojeniu wyjaśnić co się z nią działo.
Ale czasem histeria jest sposobem na wychowywanie rodziców- dziecko doskonale samo steruje swoim zachowaniem i wtedy naprawde warto udac, że nic się nie słyszy. Kilka razy zobaczy, ze nie ma reakcji (ale uwaga- sięgnie po wszelkie sposoby zwrócenia uwagi:tak::-D) i skończa się histerie. Warto tez zrezygnowac z opowiadania o takim zachowaniu dziecka komukolwiek przy nim samym. Przy nim mówić tylko o pozytywach, a będzie ich więcej:tak:
 
Dmuchawcu, ja bym poczekała z lekarzem. Skończyła ten antybiotyk, który lekarka przepisała wcześniej i się wstrzymałą. JEśli ma katar i kaszel jest głównie rano i to taki mokry zdecydowanie "odkataralny" to podałabym 2 x dziennie 3ml Mukosolvan (do godz. 16), na noc Nasivin, do tego Ceruvit Junior 2-3 x dziennie po 5 ml (jest fajny bo zawiera rutozyd jak rutinoskorbin, który obkurcza naczynia krwionośne i mniej leci z nosa).
Dodatkowo oklepywania, mi dr laryngolog poleciła oklepywać na noc po uprzednim posmarowaniu plecków oliwką a później odrobiną spirytusu (zwykłego, nie salicylowego). Nie jest to pani dr starej daty, młoda babka koło 40-stki, więc zaufałam z tym spirytusem.
Stosowałabym też przez 3 dni 3x5ml Nurofen/Ibum, nawet jak nie ma gorączki, bo ma właściwości przeciwzapalne.

To mój taki typowy zestaw leków.

A i jeszcze w przypadku, gdyby małej spływał w nocy katar i miała ataki kaszlu (w naszym przypadku się tak zdarzało, czasem nawet prowadziło do wymiotów jak rok temu walczyłam z katarem u Tomka) to podałabym doraźnie coś przeciwkaszlowego - 3ml Sinecod. U nas się sprawdza idealnie.

Zdrówka życzę!!!!
 
dziuula u nas ataki histerii były kiedyś po kilka dziennie, teściowa odwracała jej uwagę czymś innym, Marek olewał, a ja tłumaczyłam i moja metoda chyba wygrała. Julka teraz niezmiernie rzadko się wkurza żeby płakać i histeryzować dłużej niż kilka minut.

Patra, przykro mi z powodu tej dziewczyny, która straciła maleństwo:-( A Kacperek pewnie nie będzie mieć ospy, nie martw się na zapas:-)

Aniu, mi kiedyś lekarka na wizycie prywatnej powiedziała, że jesli nie chcemy żeby dziecku przepisano antybiotyk bez zastanowienia, to lepiej zrobić rano badanie krwi, po obiedzie odebrać wyniki i wtedy z nimi iść do lekarza. Morfologia pokaże czy to wirus czy nie, wtedy wiadomo jakie leczenie wybrać.

A u mnie okropnie się dzień zaczął. Julka wczoraj była bardzo marudna, mieliśmy gości (koleżanka w ciąży z synkiem) i Jula serio marudziła, nawet się bawić z nim nie chciała. O 19 się okazało że ma 38.9 C więc koleżanka zmyła się jak poparzona, a mi głupio, że mogła Julka ją i małego czymś zarazić. Poza tym po nurofenie spadła tempka ale w nocy po 24 znów skoczyła, a rano było ponownie 38.3 C.
Do tego wczoraj teściowa mnie wkur... i dziś rano chciałam z nią pogadać spokojnie itp. Ale się nie dało. ulka mi co dzień mówi co robi, gdzie była itp. Ugotowałam szczawiową, czułam ze ta pinda zrobi wszystko , zeby Julka jej nie zjadła. Nie myliłam się. Mała mi powiedziała, że babcia ją wzięła na spacer pokazać karetke, ale była tylko policja (mieszkamy niedaleko wylotu z miasta, za tablicą był wypadek, a ta dewotka jedna poszła popatrzeć i dziecku pokazać co się stało:szok::wściekła/y:) i że poszła do babci i dziadka i babcia jej dała zupe i mowiła "NO CHAPAJ CHAPAJ (tak gada do dziecka ze ma jeść) A JA NIE CHCIAŁAM JEŚĆ BO NIE BYŁAM GŁODNA" Więc od razu wiadomo o co kaman. Rano spytałam o spacer, powiedziała że łaziły po osiedlu, mowie a karetki była jej mama pokazać? ona że nie, mowie i czego mama kłamie, Jula mi wszystko powiedziała. Głupio jej się zrobiło. Spytałam dlaczego dokarmia Julke, że potem szczawiowej nie zjadła. A ona że nie dokarmia przecież, mowie znów żeby nie kłamała, bo dziecko mi powiedzieło ze kazała jej mama chapać zupe ! Znów zonka złapała, myslała ze Julka to taka głupia istota jak ona sama:-D to wyrzuciła mi ze celowo zrobiła jej zupke inna zeby tylko szczawiowej nie zjadła. Powiedziałam jej co na ten temat myślę, do tego wspomnialam ze mała ma gorączkę i nigdzie nie wychodzą. WIecie co powiedziała? TO NA PEWNO OD SZCZAWIOWEJ :szok: Boże patrzysz i nie grzmisz ! A i jeszcze wkurzyła mnie tym, że odkręca jej grzejnik w pokoju jak kładzie ją spać choć ewidentnie tego zabroniłam. Julka przy alergii na roztocza ma mieć ok 18st zeby sie to cholerstwo nie rozmnażało, a jak ta jej włączy grzejnik, ubierze w piżamę do spania i nakryje po same uszy to dziecko wstaje mokre i sie zaczyna drapać a wieczorem patrze a tu nowe skupiska wysypki. No żesz kur... I weź tu człowieku staraj się pomóc dziecku. A ta pinda się durno smiać zaczęła że dziecko chce chyba zamrozić i ze pewnie przez to ciągłe wietrzenie ma gorączkę. To że ona w domu wietrzy raz na dzien i śmierdzi u nich to nie znaczy ze ja mam mieć tak samo. Powiedziałam jej że jeśli Julki alergia przeistoczy się w astmę to będzie po części jej wina, bo mi nie pomaga w ograniczeniu alergenu. Na spacer wychodzi tylko dwa bloki dalej zeby do siebie ją zabrać, ze skupiska roztoczy do kolejnego. Do parku nie pojdzie bo wg niej nie zdąży wrócić na obiad, a ma do parku jakieś 25min drogi spacerkiem. Okno zamiast raz na godzinę na kilka min otworzyć, to otwiera i wychodzi z domu do siebie, a jak wraca po 2h to wymrożony pokój i chata, to włącza grzejniki debilka. Nie ogarniam jej, mam jej dość i modlę się żeby mnie było stać na przedszkole, bo inaczej wyląduję w wariatkowie. Zwłaszcza, że Marek jej uwagi nie zwróci, bo to jego matka, a jak ja zwracam to wychodzę na tą złą.
No to się wygadałam :-D

p.s. mąż zgubił obrączkę, to już drugi raz w ciągu 6 lat małżeństwa:crazy::-:)no:
 
Filoteowa rozumiem.. Za kazdym razem powtarzam sobie [i moj L. tez na okraglo], ze nie moge na niego krzyczec, bo on tak samo bedzie robil.. i nic potem z moich tlumaczen nie zrozumie,ale czesto nerwy mi puszczaja. Teorie znam, ale ciezko mi czasem jest ja zastosowac.

Dmuchawiec.. czesto staram sie nie reagowac na krzyki, placz, czy inne wymuszenia czegokolwiek. Czesto tez tlumacze.
Chyba musze odbyc powazne rozmowy z moim synem :tak: Niekiedy mam wrazenie, ze nic z tego nie zrozumie.. ale chyba nasze dzieciaczki sa duuzo madrzejsze niz nam sie wydaje.

Mam problem z konsekwencja w dzialaniu np. w miejscach publicznych. Po prostu mi glupio, kiedy moje dziecko zachowuje sie nieodpowiednio, niegrzecznie, albo wymusza cos na mnie i nie chce zrezygnowac.
Zadko sa takie sytuacje.. przewaznie bywa grzeczny, ale pamietam jak raz musialam go wyciagac niemalze sila z samochodu do ktorego wrzuca sie monety... masakra. Kilka przykladow by sie jeszcze znalazlo.
No nic.. wiem, ze musze byc konsekwentna i twarda. I oczywiscie baaardzo opanowana.:baffled:

Dzieki za wszelkie rady :tak:
Moze to glupie.. ale czasem 'fajnie' [?] jest posluchac/poczytac, ze nie tylko mi puszczaja nerwy, ze nie tylko moje dziecko jest niegrzeczne. :-D
 
reklama
Oj Beatko ty to się z tą teściową namęczysz... ja nie mogę narzekać, pomimo że mieszkamy razem. Choć bywają różne nieciekawe sytuacje.
Najbardziej mnie wkurzają sytuacje kiedy wyjeżdżają na dzień lub dwa. czasem bywa tak, że nie widzimy się i cały tydzień i jakoś nie ma żadnych problemów, natomiast jak wyjeżdżają to od razu musi być wykład o tym żeby pamiętać żeby zrobić to i tamto i jeszcze to, a żebyśmy nie zapomnieli o tym itd. A normalnie zawsze to robimy. Normalnie traktują nas jak dzieciaki, które zostają same w domu i sobie bez przypomnienia o wszystkim nie poradzą. Teść potrafi zadzwonić do swojego syna i powiedzieć mu żeby zgasił światła jak będzie wychodził z auta. Irytuje mnie to, a ja jestem coraz bardziej wyczulona na te jego porady.

Do tego nigdy nas nie zapraszają na imprezę urodzinową czy imieninową, którą organizują. Zazwyczaj dowiaduję się od mojej mamy, gdy pyta mnie co im kupić. Moja mama zawsze jest zdziwiona, że nie wiem, i że przyjeżdża rodzina z krakowa itd... To mnie wkurza, bo niby że jesteśmy zawsze "na górze" to nas zapraszać nie trzeba... I nie mówię tu o jakimś specjalnym zapraszaniu, ale o poinformowaniu "Słuchajcie za tydzień przyjeżdża Kraków, będą też rodzice Ewy."

Ehhh Beatko... tak to już chyba jest z teściami.
 
Ostatnia edycja:
Do góry