Hej
Jestem jestem
Troszkę zagubiłam się w braku czasu i siły na cokolwiek
Tak jak pisałam w poniedziałek dopadła mnie jelitówka. Oszczędzę Wam szczegółów
We wtorek jeszcze po niej dogorywałam. (więc te sobotnie nudności, to wcale nie były po pigułkach, ale to już po jabłkach, bo jak przestałam je brać, to trudno już nie będę).
Wczoraj odebrałam Patrysię ze żłobka i się dowiedziałam, że im tam zwymiotowała i drugą stroną też i żebym ją obserwowała. Bidulka. Pierwszy raz w życiu wymiotowała. :-( Aż mi jej szkoda. Na szczęście w domku już się nic takiego nie wydarzyło i dzisiaj "poszła" normalnie do żłobka.
Ja byłam wczoraj u lekarza ze swoimi wynikami. Podejrzewałam nerki, bo wyniki były nie za fajne, a tu zupełnie co innego. Owszem wyniki nie są w normie, ale to jakaś lekka infekcja, bo mnie przecież przy siusianiu nic nie boli. Lekarz mnie obmacał po całym brzuchu, plecach, opukał całą, ponaciskał nawet na głowę, popodnosił nogi do góry
i powiedział, że gdyby to były nerki, to w wynikach nie byłoby możliwości to przeoczyć, a ja nie mam "nerkowych" wyników uffffff
Za to stwierdził "lumbago"
To nie jest śmieszne, ale jak tylko pomyślę o tej nazwie albo ją wypowiem, to mnie śmiech ogarnia. "lumbago" hehehehe głupia ta nazwa.
Generalnie chodzi o to, że mam jak to on powiedział: "odkorzenne promieniowe bóle krzyżowe" - kręgosłup. Powiedział, że to może być najprawdopodobniej pozostałość po ciąży (dużo w niej przytyłam) i po porodzie (ruchy kości miednicy). W sumie to wychodzi na to, że tego się nie leczy
Powiedział, że gimnastyka wzmacniająca mięśnie kręgosłupa, czyli żadne tam skalpele i tym podobne, bo sobie krzywdę zrobię (więc duuu...psko mi urośnie) albo basen, ale nie raz w miesiącu, tylko systematyczne ĆWICZENIA na basenie
Ciekawe kto mi zasponsoruje ten basen :-(
Ten ból to jest nie do zniesienia, ale na szczęście nie jest stały i nie codziennie mnie boli to samo. Czasami jest tak, że boli mnie właśnie tam gdzie jest nerka, a czasami jest gorzej. We wtorek nie mogłam siedzieć przy stole, bo łapał mnie taki ostry ból po prawej stronie, że nie mogłam oddychać i wstać też nie, tylko musiałam się zsunąć na podłogę i poleżeć 5 minut, to mi przechodziło.
Dziewczyny ja jestem w szoku, bo ja nigdy nie chorowałam i nigdy nie miałam takich problemów, a tu proszę. Trach i się sypię i mnie strzyka jak jakąś starą babę. Jeszcze nie stuknęła 30-stka a tu babcia a nie mama
Poza tym 3 dni próbowałam się dostać do normalnego lekarza (na trzeci się udało). Kolejki jak nie wiem co. Musiałam iść z samego rana stanąć w kolejce do rejestracji przed zamkniętą jeszcze przychodnią. Paranoja.
Co raz częściej się zastanawiam dlaczego ja nie wyjechałam za granicę.
Poza tym w pracy mi się coś chrzani. Mój Dyr coś kręci i nie mogę rozgryźć co kombinuje, ale chyba nie będzie tak pięknie jak mi się wydawało, że po prostu wrócę na swoje stanowisko i jest ok. Kręci z jakimiś przesunięciami stanowisk i boję się o likwidację swojego :-( Jak mnie przyjmował, to wcześniej tak załatwił babkę, która była przede mną. Zlikwidował jej stanowisko, utworzył nowe i przyjął mnie. Wiem, że niby jestem pod ochronką po macierzyńskim, ale wiecie jak to jest - teoria, a w praktyce to różnie wygląda.
Poza tym ok. Zębów niestety jeszcze brak u Patrysi. Już nie wiem co mam o tym myśleć.
Jutro mamy szczepienie i nawet nie chcę o tym myśleć. Znowu idę sama i o tym też nie chcę myśleć :-(
Jakoś mam jak w sinusoidzie - tylko kiedy nastanie hossa?
Przepraszam, że nie poodpisuję. Muszę najpierw troszkę nadrobić