paprotna Ja sama nie wiem, czy tak do końca nie wychodzą, ale raczej nie. U nas jest tak, że z Sali jest wyjście na taki duży taras i kiedyś widziałam tam maluszki, więc może od czasu do czasu wypuszczają je tam, ale to na pewno tylko latem. Zimą wyobraź sobie 3 panie ubierające 15-ścioro dzieci w wieku od 6 miesięcy do 1,5 roku, bo takie są w naszej grupie.
kemyt byłoby fajnie jakbyśmy mieszkały bliżej. Bratnia dusza ze zrozumieniem tematu, to w dzisiejszych czasach i na tym etapie życiowym w jakim się znajduję, przepraszam za uprzedmiotowienie „towar” deficytowy.
Bardzo Bardzo Bardzo Wam gratuluję tego przedszkola. Wiem jak bardzo Wam na tym zależało żeby się wreszcie dostać na państwowe. Cieszę się razem z Tobą.
wiara21 osobiście posiadam chodzik – w piwnicy i tam pozostanie na zawsze. Znajomi mnie uraczyli w prezencie i szczerze powiem, że dużo mnie to kosztowało, żeby zamknąć się i nie skomentować, bo prezent, to prezent, a oni tak długo się zastanawiali jaki chodzik kupić, że było mi głupio wyrażać swoje zdanie. Podziękowałam i jeszcze tego samego dnia zaniosłam TO do piwnicy. Uważam, że chodzików używają rodzice, którzy nie potrafią wygenerować czasu dla swoich dziecie. Bez urazy dla używających, ale fakt jest taki, że dziecko wkłada się i niech sobie radzi. Wiadomo, że jak nie ma chodzika, to trzeba przypilnować, bo upadnie, bo sobie guza nabije, a tak, to dzieciak „załatwiony”. Poza tym szkoda nóżek i bioderek. Takowe moje zdanie w tym temacie.
aloha witam Cię cieplutko w naszym gronie Przespane noce to coś co i my znamy bardzo dobrze. Witamy w gronie dzieciaczków – grzeczniaczków hehehe
optimistic bez urazy z tymi grzeczniaczkami, bo wiem, ze u Ciebie to troszkę inaczej wygląda z charakternym Bartusiem
Dyrektor zachwycony nie był – fakt, ale potraktowałam go po ludzku. Po prostu po ludzku mu się wyżaliłam i przeprosiłam, za zaistniałą sytuację. Powiedziałam, że ja wiem jak to wygląda, że nie tak powinno być, ale chyba wie, że ja nie robię tego specjalnie, że serce mi się kraje na każdą kolejną chorobę, że pomimo L4 robię wszystkie dok, żeby nie było przeze mnie żadnego zastoju itp. W sumie, to mnie zadziwił, bo zauważyłam nutę zrozumienia. Teraz wiadomo. Mnie nie ma w pracy, więc będzie go urabiać ta baba z administracji, że jak ja tak mogę być na L4, ale na to, to ja już nie mam wpływy.
Jak ja Co zazdroszczę tego urlopu. Matko kochana co ja bym dała za taki wypad. Musisz się wybyczyć i za mnie.
paprotna Wiem co to znaczy wychodzić na tyle godzin do pracy, więc rozumiem co czujesz na samą myśl o tym. Ale tak z perspektywy czasu powiem Ci, że do tego się szybko przyzwyczaisz. Będzie Ci na początku brakowało czasu na to, żeby nadrobić to po powrocie z pracy, ale będzie dobrze – ja Ci to mówię. Zobaczysz jakim radosnym uśmiechem będzie Cię witać w domu Emilka. Teraz najważniejsze żebyś po prostu znalazła pracę – nie ważne jaką. Ważne, żeby była praca. W tzw między czasie będziesz się rozglądała za czymś innym, a przynajmniej będziesz coś zarabiać. PS. Podeślij mi tą Twoją mamę, albo ja Wam podeślę swoją Pyśkę co?
aloha ja mam otwartą przeglądarkę z forum i Word`a i przeskakuję Tabsem między oknami. Tak łatwiej pisać, bo wiesz co komu napisać jak czytasz. Pogrubiam ręcznie.
paprotna ja już wcześniej pisałam, że się martwię o aniss. Zniknęła tak bez słowa. Trzeba jej prv wysłać.
wiara21 powroty u każdej bywają różne. Ja prowadziłam Patrycję do żłobka i przeżyłam to bardzo. Dziewczyny wiedzą coś o tym nie? Przepłakałam pierwszych kilka dni, potem cieszyłam się, jak mogłam ją zaprowadzić i miałam czas dla siebie. Mogłam się oderwać od codzienności. Jesteśmy tylko ludźmi i też potrzebujemy się zresetować, a pracę uważam właśnie za coś tego typu. Teoretycznie lubię swoją pracę, ale Pysia jest dla mnie najważniejsza. Zostawienie dziecka z obcą osobą wymaga dużej siły zwłaszcza na początku. Fajnie, że masz możliwość zostawienia z babciami – to chyba troszkę ułatwi sprawę. Będę trzymać kciuki za Ciebie – za Was.
kemyt trzymam kciuki za wyjazd. Udanego wypoczynki i ….. wiadomo oby wyjazd był owocny. Buziaki dla Ciebie i Twoich mężczyzn.
Napiszę tak w skrócie co u nas:
Ponieważ musimy zabrać Pysie ze żłobka stwierdziłam, że napiszę ogłoszenie na necie. Policzyliśmy, że jesteśmy w stanie zaoferować tylko 500-600zł za ok. 6-7h dziennie. Żenada, ale na więcej mnie nie stać. Myślałam, że nie będzie odzewu na takie ogłoszenie, a wyobraźcie sobie, że od piątku telefon mi stale wydzwania. Wczoraj przyszło kilka pań. Jak na razie kilka od razu mi się nie spodobało, ale mam już jedną upatrzoną. Dwie mam na jutro – takie wisienki i zobaczymy. Powinnam już we wtorek podjąć decyzję. Dowiedziałam się, żę jak na nasze miasto i tak są bardzo duże pieniądze. To miasto schodzi na psy. Ponoć jest dużo ogłoszeń typu 300-400zł za 8-10h opieki – masakra i totalne przegięcie pały.
Poza tym Patrysi zdrowieje, tylko jej jeszcze coś rzęzi w gardle i dużo odksztuszuje (hmmm nie wiem, czy istnieje taki wyraz, ale co tam).
Pochwalę się, że: Patrycja od 3 dni czołga się do przodu z prędkością niemalże światła i…… dźwiga się rączkami do stania. Mega sukces. Idzie teraz jak burza. Miałyście rację.
Teściowa? Hmmmmm Masaka i szkoda słów. Nie chce mi się strzępić języka. Teraz wymyśliła, że niby dorabia sobie gdzieś. Jak powiedzieliśmy w jakiej jesteśmy sytuacji, to echo. Zero chęci z jej strony. Niech spada. Nie chce mieć z tą kobietą nic wspólnego.
optimistic spóźnione całuski dla Bartusia
