reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy

Oglądałyście może w UWADZE o chłopcach co zginęli pod lodem i tyle gapiów, żaden nie pomógł, ja dwa dni temu miałam bardzo podobny sen. Śnił mi się chłopak pod którym załamał się lód i za nim wskoczył drugi ja wszystko widziałam i nie tylko ze mną grupka moich znajomych i siostra, która chciała pomóc. Ja ją powstrzymywałam, bo strasznie bałam się o jej zycie i sama tez nie chciałam pomóc tak byłam sparaliżowana strachem. I kurde to takie dziwne było, żachowałam się jak w rzeczyewistości ci ludzie i wszystko takie podobne, no i że ja nie pomyślałam w tym śnie o tym żeby poimóc wspólnymi siłami, bo sama tak się bałam, że skończę jak oni. Kurde nie wiem jak to jest, ale może ci ludzie czuli się podobnie właśnie jak ja w tym śnie (straszne to było) i byli tak sparalizowani strachem, że nie myśleli , poprostu nie było zadnego bochatera same tchórze i tak wyszło nie inaczej.
 
reklama
tusia26 pisze:
Oglądałyście może w UWADZE o chłopcach co zginęli pod lodem i tyle gapiów, żaden nie pomógł, ja dwa dni temu miałam bardzo podobny sen. Śnił mi się chłopak pod którym załamał się lód i za nim wskoczył drugi ja wszystko widziałam i nie tylko ze mną grupka moich znajomych i siostra, która chciała pomóc. Ja ją powstrzymywałam, bo strasznie bałam się o jej zycie i sama tez nie chciałam pomóc tak byłam sparaliżowana strachem. I kurde to takie dziwne było, żachowałam się jak w rzeczyewistości ci ludzie i wszystko takie podobne, no i że ja nie pomyślałam w tym śnie o tym żeby poimóc wspólnymi siłami, bo sama tak się bałam, że skończę jak oni. Kurde nie wiem jak to jest, ale może ci ludzie czuli się podobnie właśnie jak ja w tym śnie (straszne to było) i byli tak sparalizowani strachem, że nie myśleli , poprostu nie było zadnego bochatera same tchórze i tak wyszło nie inaczej.
wiesz Tusia ja sama nie wiem czy bym się odważyla skoczyć na pomoc... powiem więcej nie skoczyla bym na pewno :-[ mówią, że tam bylo plytko, ale skąd Ci ludzie mogli to wiedzieć? przecież to wszystko trwalo chwilę, nie bylo po prostu osoby która zorganizowala by pomoc, ja się zawsze pytam A GDZIE BYLI RODZICE????

OSTATNIO BYLAM ŚWIADKIEM TAKIEJ SCENKI: u nas jest taka mala rzeczka i nad nią przeprowadzona jest taka wielka, gruba rura, która zabezpieczona jest z dwóch stron barierkami. w polowie tej rury z plecakiem i workiem na buty po śniegu z rolozonymi na boki rękami, ledwo lapiac rownowagę szedl taki maly chlopiec, moze mial 7 lat a moze i tego nie...
byl sam, bo gdyby na brzegu byli koledzy to pomyslalabym ze go podpuścili, ale on sam taki pomyslowy ::) no i z przerażeniem pomyslalam o mojej Tośce, oby ona nie byla taka mądra... a jak wracając ze szkoly coś jej strzeli do tej malej lepetyny ::) boshhhe WTEDY TEZ ZAPYTAM: A GDZIE JA BYLAM?
 
Joł! ;)

Gazelaczku, z opiekunkami jest tak, że nigdy nie jest tak idealnie, by nie można było wtrącić kolejnej uwagi. Jak wiesz (albo i nie), Kornelkiem zajmuje się u mnie moja kuzynka. I mimo, że jest w tej roli cudowna, zresztą jest dla mnie jak rodzona siostra, do dzisiaj zdarzają się mi poranne sugestie przed wylotem do pracy. Mówię wtedy delikatnie, ale bez stresu, że chcę tak, a tak, lub nie do końca przekonana jestem do tego, czy tamtego. A wbrew pozorom jest mi trudniej, bo to rodzina, a nie obca osoba.. Słowo matki i ojca jest święte, to fakt, jednak wyszłam też z założenia, żeby nie rościć sobie prawa do absolutnej kontroli. Chodzi o to, żeby słuchać tego, co przekazuje nam opiekunka, mało tego, trochę zaufać i zostawić jej margines niezależności. W końcu to ona przebywa z moim dzieckiem 8 godzin dziennie, obserwuje je, rozpoznaje potrzeby. Mamy często zapominają, że w pewnym momencie ta istotka staje się dla nich tak bliska, że wyrządzenie jej krzywdy jest ostatnia rzeczą, na jaką by się zdobyły, a automatyczne "wykonywanie poleceń" jest niezmiernie trudne. I wiem, że to niełatwe, ale tak staram sie do tego podchodzić. Jestem nawet wdzięczna, że moja Kasia daje mi pewne sugestie, że to wszystko "żyje", że nie robi niczego bezmyślnie, tylko traktuje moje dziecko podmiotowo :)

PS. Jednakże klopsy, chipsy i martini zdecydowanie nie wchodza w grę ;)
 
mam nadzieję, że jak Tosia bedzie już chodzić to wymyślą takie czipy (wszczepimy jej z mężem tak żeby się nie zorientowala ;D) dzięki ktorym bede mogla widzieć na ekranie komputera gdzie jest :laugh:
 
reklama
Do góry