Cześć dziewuszki z rańca, wpadam na chwilę, bo mąż właśnie wybył na siłownię ;D ale zaraz uciekam karmić, a potem jak co weekend jedziemy wszyscy na mega spacer do lasu.
Wczoraj łeb mnie tak napierniczał, że wzięłam dwa ibupromy. Normalnie jestem raczej wytrzymała, całą ciążę nie łyknęłam w takich sytuacjachani jednej tabletki, ale wieczorem nie wytrzymałam. Fikałam po domu, jak opętana, mąż robił mi okłady. Po proszkach i krótkiej drzemce na szczęście mi przeszło i znowu byłam jak człowiek, a nie zwłoki
A dzisiaj w nocy niespodzianka :
Dołączam do tych, co mają @. Niestety
Asiołek, skoro poruszamy już takie dołujące tematy
to ja przez pierwsze dwa miesiące przyznam się, że parę razy wstawałam w nocy (i wcale nie spał na brzuszku) sprawdzając, czy oddycha. Nieraz tak długo nad nim stałam, że się lekko wybudzał (pewnie otrzeźwił go mój nocny wyziew z ust ;D ). I ten lęk przed zachłyśnięciem, podobnie jak u elfiko, został mi do dziś, ale mimo okropnych wiadomości w tv, choróbsk cywilizacyjnych, których boję się panicznie, staram się nie fiksować i myśleć z nadzieją. Czasem to trudne, bo baby już tak mają, że ze stresów po nocach nie śpią, ale mi ten zdrowy rozsądek jakoś chyba pomaga wmówić sobie, że będzie ok. I dzięki temu nauczyłam się cieszyć dorastaniem maleństwa..