reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy

cześć dziewczyny! Wasze dzieci to istne słodzinki. Tylko patrzeć kiedy i moja maleńka będzie takie minki łapać i tak cudnie się uśmiechać.
Ale póki co piszę z pytaniem... Moja dzidzia urodziła się w sierpniu, ma 7 tyg. I od chyba tygodsnia zaczęły strasznie trzęść się jej łapki. Podobno wynika to z niedojrzałego układu nerwowego. Ale wygląda to strasznie, bardzo jej mi żal, jak się nakręca to łapki od razu w ruch. Jak jest spokojna to i łapki leżą grzecznie. No i przy zasypianiu jak się troszkę denerwuje, to rączki jej latają i właśnie te ręce ją rozdrażniają mam wrażenie... bo już prawie prawie zasypia i nagle bach - rączka skacze jej po policzku... Czy Wasze dzieci też miały takie "niespokojne" rączki? I jak sobie z tym radzić? Można jej jakoś pomóc? Może znacie jakieś sposoby?
 
reklama
Edit u mnie nie bylo trzesienia sie raczek,ale rowniez Milenka potrafila sobie walnac w buzie gdy zasypiala lub gdy byla zla lub podenerwowana. Rada : trzymaj ja za raczki,my tak robilismy i Mili sie usokajala. pozdrawiam
 
musze wam cos wkleic,znalazlam to na relacjach rodzinnych w temacie ''wasz zwiazek''

« 14 Paź 2005, 11:12:32 »

--------------------------------------------------------------------------------

Poznaliśmy się Tomkiem jeszcze w liceum, gdzie straszliwie go nie nawidziiłam. W trakcie ostatniej imprezy po maturze, wszyscy się umówiliśmy w parku, żeby pogadać. Przyszliśmy tylko my oboje. Tak się zaczęło. Zanim pierwszy raz się pocałowaliśmy minęło pół roku. Rozmawialiśmy codziennie w jego żółtym maluchu do 3-4 nad ranem i do nieczego nie doszło.
Teraz już 6lat jesteśmy razem, dwa lata po ślubie. Jest moim najlepszym przyjacielem, kumplem do piwska, kochankiem, opoką. Razem chodzimy na koncerty jazzowe, podróżujemy czasem za ostatni grosz. Dzisiaj kocham go zawsze bardziej niż wczoraj, tak mam od 6lat, czasem patrze na niego i same łzy mi się leją ze szczęścia. Ludzie dookoła mówią nam, że miłość taka jak nasza zdarza się raz na milion. Mogłabym pisać i pisać jakim jest wspaniałym facet i człowiekiem, ale kto to chciałby czytać ? ''

tylko zazdroscic.........u nas bylo tak samo
czemu tylko wszystko ulatuje??? :(
buuuuuuuuuuuuuuuu a myslalam ze jestem szczesliwa,i ze lepiej trafic nie moglam :(
moze to tylko zle dni? ale dzis znowu mnie wyprowadzil z rownowagi i cisnelam pierscionkiem zareczynowym......juz drugi raz zrywam zareczyny,ktore zostaly odnowione w dniu kiedy wyszlismy ze szpitala z Mili na rekach tacy szczesliwi.....wtedy znowu powiedzialam TAK i w zyciu sie nie spodziewalam ze to sie powtorzy.......dzis becze i becze :( :( :(
jestem zalamana i nieszczesliwa

a dzis na spacerku minelismy pare gdzies z takim dzieckiem w wieku Mili ale jak oni sobie patrzyli w oczy,jak sie tulili ,buuuu :(................
chyba mnie jebie,lepiej wezme sie za nauke

 
Edit - moj Jas ma zwyczaj przy zasypianiu zaczac ostro szukac ust - chce sobie wkladac kciuka lub cala raczke do buzi. No i oczywiscie ostro atakuje twarz. Ja wkladam mu mojego paluszka w jego raczke i przytrzymuje - ale czasem to nic nie daje :(. Licze ze niedlugo mu przejdzie ten zwyczaj...
 
edit spróbuj zawijać swoje dziecko ciasno w rożek, razem z rączkami. To pomaga. Moja mała też miała takie latające rączki, ale z czasem to mija. Do tego czasem rączki i nóżki wyprężały się jej w jednym czasie, jakby się czegoś przestraszyła. Spokojnie, to z czasem przechodzi:)

A u nas dalszy ciąg deszczu :( spaaaaaaaaaaaaaaaaaać
 
Edit, niektorzy polecjaą na takie latające rączki ciasne opatulanie maleństwa przed spaniem. Nie każde dziecko jednak to lubi. Moj Maciek nie chcial usypiac ciasno opatulony, a rączki to jeszcze teraz mu nieraz przeszkadzają  ::) :)

Lilka - kochana, a może troche sobie odpuśćcie?... Dajcie sobie troszkę czasu, odpocznijcie od zlych emocji i może za kilka dni samo sie ulozy? Wydaje mi sie, że w sytuacji gdy jest dziecko, rodzice mają duzo obowiązkow i nawet nie ma czasu pogadac o problemach, to latwo o pogniewanie sie. A potem moze bedziecie tego zalowac?

Ja polecam jeszcze jedną metodę, czesto dziala wlasnie w takich kryzysowych momentach, kiedy czlowiek ma chęć rzucic wszystko i isc gdzie pieprz rośnie. Polega ona na tym, żeby po prostu ... przytulic sie. Tak niespodziewanie podejsc do faceta, usiąść mu na kolanach i przytulić Go. Bo czasem i facet czuje sie odepchnięty, źle traktowany... No tak to juz jest - obie strony mają do siebie żal, a ktoras musi wyciągnąć rękę. Naprawde sprobuj - po takim geście druga strona nie ma serca już się gniewac. Za to potem wyplywa z czlowieka potok cieplych sow, bo mimo wszystko - kłócić się kłócimy, ale w głębi serca tęsknimy za dawnymi, wspaniałymi chwilami...
 
gazelaczek pisze:
Nie wiem dlaczego, ale Maciek najbardziej rozgadany jest na przewijaku, głównie gdy ma goły tyłek  ::) :)

Z tym gadaniem na przewijaku i głołym tylkiem hiihi Maks tez to uwielbia piszczy i szaleje wtedy jak nawiedzony ;D

Witam laski!! Wreszcie dzis w nocy odnieślismy sukces!! Nic wiecej nie pisze bo sie boje ze sie popsuje, ale wiecie o co chodzi :)
 
Lilka u nas było tak samo, na naszym ślubie wszyscy byli oczarowani naszą widoczną jak na dłoni miłością, zresztą przed ślubem też, zawsze razem, zero kłótni, najlepsi przyjaciele, kochankowie, super było, odkąd mamy Majeczkę wydawałoby się że większe szczęście nas niemogło spotkać, tylko chyba brakło miłości dla nas, no ale wczoraj wszystko wygarnęłam co mnie dręczy, smuci i wkur.... no i jest chyba lepiej, zobaczymy...
Edit jak byłam w szpitalu z małą to było tam dziecko właśnie z drążycymi rączkami i brakowało mu magnezu chyba albo wapnia, ale nie wiem jak to u ciebie wygląda, tamtemu one po prostu drażały
 
reklama
Cześć kobitki
Lila z melancholią przeczytałam wklejony przez Ciebie fragment.. Piękne słowa, ktorych użyła ta dziewczyna w opisie swojego związku są zapewne odzwierciedleniem tego, co ich łączy, nie musi to wcale jednak oznaczać, ze zawsze i wszędzie było im razem tak idealnie i kolorowo. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że na pewno tak nie było. To normalne, że gdy podsumowuje i przywołuje się wspólne chwile, liczy się całokształt i punkt, w którym para znajduje się teraz. Kryzysy, albo chociaż złe momenty były i u nich na pewno, tylko dzisiaj nie mają już racji bytu. Bo są szczęśliwi i większą część bycia razem spędzili w ciepłych, pełnych miłości warunkach...
Nie chciałabym urazić czyichś mocno religijnych przekonań, ale nie jestem zwolenniczką utrzymywania związku na siłę,na przykład dla dziecka, gdy jest już pusty, pełen jadu i nieodwracalnej nienawiści. Uważam, że na dłuższą metę przynosi to więcej szkód, niż pożytku. Ale jestem też zdania, że zanim dojdzie się do tak smutnych wniosków i decyzji trzeba z całych sił długo walczyć o związek.. Twój komentarz świadczy o tym, że to u Was pierwszy kryzys. Trwający zaledwie dwa miesiące. Uwierz mi, że tak krótki okres nie jest argumentem na rozpadający się związek, czy pochmurne myśli w stylu- chyba się rozejdziemy. Zwłaszcza, że nadal wiele Was łączy, no i macie Milenkę :). Piszę tak, bo znam kilka osób, ktore przeszły o wiele dłuższą drogę naprawdę wielkiego rozłamu i dzisiaj są szczęśliwymi małżeństwami.
Jeśli zaś chodzi o najważniejsze- konkretne sposoby na dogadanie się, tutaj jest mi radzić Tobie znacznie trudniej. Nie jestem ekspertem :laugh: no i nie znam Was. Myśle jednak, że zawsze można wypróbować sposobu Gazelaczka ;) :) No i gadać i jeszcze raz gadać otwarcie. A jak wczoraj się dogadaliście, a dzisiaj znowu to samo, to powtórka z rozrywki- przypomnienie tego, co uzgodniono wczoraj. Męczące, ale skuteczne ;)
3maj się Lila, jesteśmy z Tobą :) I przegoń czarne myśli w cholerę ;D ;)
 
Do góry