No i ja znalazlam troszke czasu i sily zeby sie odezwac.
Ja moj porod wspominam z mieszanymi uczuciami, jak zaczeli podawac mi kroplowki to cos sie ze mna porobilo i trzeslam sie jak osika, gdyby nie moj maz to spadlabym z lozka , potem jeszcze jeden kryzys jak mnie przygotowywali do znieczulenia i latalo obok kilku lekarzy i te rurki, igly i lampy brrr, a potem juz bylo lepiej, tylko jeden kryzys cisnieniowy 160/120 jak mi macice wkladali spowrotem ale dostalam relanium i bylo ok.
Moja depresja zaczela sie od razu jak przewiezli mnie do sali bo malutka lezala w llozeczku a ja przez ta przekleta glowe na plasko nie moglam jej zobaczyc i maz mi ja nachylal ale to i tak malo dawalo wiec beczalam strasznie,
bolu takiego duzego nie mialam bo ja dostalam srodek przeciwbolowy zaraz jak jeszcze dzialalo znieczulenie wiec dalo sie wytrzymac, gorzej z kregoslupem , wysiadl mi od tego lezenia na plasko i teraz mam okropne bole a tu jeszcze mala troszke wazy ;D
Ale humorek mi dopisuje, Klaudia ja tez rycze za kazdym razem jak mala placze i nie potrafie jej uspokoic, mam pogryzione brodawki i tak jak Frida uzywam kapturkow z aventu, sa super
Moje dziecko jakos tak trudno sie przyzwyczaja i czasami placze rozpaczliwie kilka godzin a ja jestem bezsilna,
mam tez troszke problem z karmieniem bo mala non stop zasypia przy piersi a jak ja odstawiam i polezy piec minut to znowu chce jesc, i tak w kolko, nie umiem tego uregolowac.
Ogolnie padam na twarz bo malo spie a czasem wcale ;D, chociaz dzisiaj w nocy bylo ok i nawet troszke pospalam.