O rany jak jak bym chciała wszystko poczytać co napisałyście, ale jakoś nie mogę znaleźć czasu. Maciuś przez pierwsze dwa dni w domku był idealny, jadł i spał, a dzisiaj cosik nie chce ani jednego ani drugiego. No i ja oczywiście ryczę, bo on nie chce za cyca złapać, a za butelkę łapię. Dopiero po jakiejś godzinie udało mu się zassać, no i jadł poł godzinki, a teraz śpi. W nocy było to samo, więc za każdym razem jak uda mu się zasnąć, to ja śpię z nim. Na szczęście mężulek w domu, to o nic nie muszę się martwić, bo obiadki gotuje, sprząta itp.
Co do porodu, to sama cesarka jest super. Jak mi pokazali synka, to się rozpłakałam, a pani anestezjolog razem ze mną
Najgorzej było, jak przestało działać znieczulenie, a nie dali jeszcze środków przeciwbólowych. Wtedy macica kurczyła się w zastraszjącym tempie, no i ból straszny. Ale da się przeżyć. Potem 24 godziny leżenia na płasko, bez picia, na następny dzień do południa dalej leżenie tylko z poduszką + 4 szklanki wody, po południu mogłam już wstać, następny dzień kolejny bez jedzenia, i dopiero na 4 dzień dostałam coś do zszamania. Mówię wam, dieta oczyszczająco-odchudzająca. Jak się dorwałam do szpitalnej zupy mlecznej, to aż nie wierzyłam, że mi tak smakuje
W 3 dniu dopadła mnie chyba depresja poporodowa, bo cały czas płakałam z byle powodu, a czasem i bez. No i tylko czekałam żeby wyjść do domu, a tu dostałam tego strasznego bólu głowy (zdarza się czasem po znieczuleniu podpajęczynówkowym) i kolejne parę dni z kroplówkami i w leżeniu na płasko. Przez to wszystko miałam problemy z karmieniem, bo Maciusia dostałam dopiero na 3 dzień i miał kłopoty z przyssaniem się (do teraz je ma).
No ale teraz jest już wszystko ok
Dobra ię coś zjeść, bo jestem notorycznie głodna
No ale ter