reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe mamy 2018

Wrzuć tu jutro zdjęcie tej bezy i przepis [emoji39]

Beze z termomixa będę robić
Ma wygladac tak:
A jaka będzie rzeczywistośc to się okaże [emoji23]
IMG_0215.JPG
 

Załączniki

  • IMG_0215.JPG
    IMG_0215.JPG
    112,5 KB · Wyświetleń: 382
reklama
Ja jestem ze Śląska, a też z kopalnią nie mam nic wspólnego. Mój ojciec ma silną klaustrofobię, mój mąż też mówi, że w życiu by na kopalnie nie poszedł. Wiem, że moi dziadkowie ś.p byli górnikami, ale jak się urodziłam to jeden już nie żył, a drugi był na rencie po ciężkim wypadku na kopalni, z którego ledwo wyszedł. Mam za to paru znajomych górników i raczej sobie chwalą tą pracę. Ja sobie też tego nie wyobrażam bo też mam klaustrofobię jak mój ojciec.
A klaustrofobi nie mam, ale pójście pod ziemię gleboko to jak się zakopać za życia [emoji16]
 
Nie zawsze. Ja jestem na luzie w 2, w pierwszej więcej panikowałam :)
Ale to też kwestia charakteru [emoji16] niektórzy są niepewni gdy czegoś nie znają :) nawet się mówi lek przed nieznanym [emoji4] są tacy, którzy będą odczuwali lęk zawsze, inni gdy do czegoś przywykna już nie [emoji4] przynajmniej takie jest moje zdanie [emoji16]
 
reklama
Ja się o mojego tak bałam jeszcze za czasów studenckich, hdy wychodził z domu o 6 wracał koło 21 i całe dni latał z krótkimi przerwami. Nie miał telefonu a ja siedziałam w domu i modliłam się o tyle samo startów co lądowań. Jeszcze mielismy mieszkanie z widokiem na pas startowy i pewnego dnia usłyszałam huk, patrze a tam samolot się pali. W ryk, ubrałam się u wybiegłam z mieszkania w kierunki jednostki bo oczywiscie telefon nie odpowiadał. Biegłam i płakałam tak bardzo, że nie wiele widziałam, potrącił mnie rowerzysta ale nic sie Nam nie stało. Już mam wbiegać na teren jednostki a tam wraca mój ukochany i sie nie mnie pyta co sie stało że tak wyglądam. To mówię, że widziałam wypadek, i że przecież jest tam teraz pełno straży i bałam sie ze to on. A on nawet nie widział że cos sie stało i wracał do domu zadowolony z kebabem w ręku :D Jeszcze dostałam opie*dol że rowerzyscie wbiegłam pod koła :D
Bozeze nawed nie umiem sobie tego wyobrazic
 
Do góry