Dziewczyny, zaczynam panikować.
Jeszcze tylko dwa miesiące, a ja jeszcze muszę zrobić remont, rozkręcić firmę, skończyć ważny projekt, znaleźć sposób, żeby interes się toczył, jak będę na urlopie, znaleźć pracownika, skończyć rok na studiach, i to wszystko z rocznym dzieckiem na stanie, i coraz trudniej mi siedzieć przy kompie, z koncentracją też nie najlepiej, już i tak nie mam czasu gotować a wyspanie nie mam co liczyć. Ze związkiem też nie najlepiej.
Małe potknięcie i lecę na ryj po całości. Z kasą jestem zupełnie na styk, jeśli ZUS znowu zrobi mi kontrolę, to nie wiem, czy dam radę. Chciałam zatrudnić opiekunkę na 4h dziennie zaraz po porodzie, ale chyba nie starczy mi pieniędzy. Muszę zacząć myśleć o opcjach awaryjnych, poważnie.