Zgadza się, ale moim zdaniem nie tylko chemia jest tu winna
nie wiem czy widziałaś, ale wyżej pisałam "A mi się wydaje, że nie tylko przez chemie... Medycyna pomaga urodzić się słabym dzieciom, które kiedyś by nie przeżyły
(Była selekcja) a teraz dzięki postępowi nauki dużo słabszych dzieci ma szanse ... I te słabsze maleństwa mają dzieci i te też już w genach mają pewne obciążenia... Ja oczywiście jestem szczęśliwa, że medycyna idzie do przodu itp ale trochę też przez to co pokolenie to słabsze od poprzedniego"
Widziałam, ale nie do końca się zgadzam...
Nie zawsze tak jest - przy szeroko pojętej prokreacji co innego ma znaczenie niż nawet przy przeżyciu... Tak naprawdę problemów genetycznych, albo choćby skłonności genetycznych, które się przekazuję jest relatywnie niewiele (w stosunku do ogółu chorób i problemów)
Tak samo jak wiele osób mówi np o "dziedzicznych skłonnościach do tycia", ale poza wąską grupą, kiedy otyłość jest spowodowana chorobą, dużo więcej jest takich spowodowanych odżywianiem i trybem życia, które też się przekazuje dzieciom - nie raz widziałam rodzinę: otyli rodzice z otyłymi dziećmi, jedzacy wielkie hamburgery i zapijając colą... Oczywiście nie zawsze, ale niestety bardzo często...
Mąż kuzynki waży 130kg, i "chce schudnąć", ale przecież bez coli, piwa i golonki żyć się nie da, a aktywności fizycznej zero (w domu nic nie robi, bo nie na czasu, tylko do auta i z auta...)
Jeden syn ma podobne "predyspozycje", tzn bez paczki chipsów w ręce go się raczej nie widuje, nawet jak dostanie coś zdrowego do jedzenia, to on zawsze "to co tata"... A drugi syn jeździ na rowerze, rusza się, nie je fastfoodów, i o nadwadze nie ma mowy... Geny? Czy raczej nawyki? [emoji6]
Sporo z nas ma problemy hormonalne - nie dlatego, że od urodzenia tak było, ale choćby przez Czernobyl - a już samo uszkodzenie tarczycy to naprawdę problem, w wielu przypadkach uniemożliwiajacy urodzenie...
Ile z was (rocznik 86+) ma jakiekolwiek problemy z tarczycą? Nasze mamy tego problemu nie miały, urodziłyśmy się zupełnie zdrowe....
A młodsze dziewczyny, ale mające młode mamy (takie, które w 86 nie skończyły jeszcze dojrzewać) - ile waszych mam ma problemy z tarczycą?
Ile z was bierze luteinę itd? Zaburzenia hormonalne też najczęściej wpływ środowiska, przebytych chorób itd.
Tak naprawdę chorób, które uniemożliwiają zdrowe donoszenie ciąży, a które mogą być przekazane w genach jest zdecydowanie mniej niż takich "nabytych"...
Nie przekażę córce niedoczynności tarczycy, bo Czernobyl drugi raz nie walnie, a to problemy nabyte... A inne problemy hormonalne, które miałam same "zniknęły" jak zmieniłam sposób żywienia (progesteron i jeszcze coś tam badałam, nie pamiętam ci, ale zmiany ogólnie duże...)
Koleżanka ma odklejającą się siatkówkę, wiadomo, tylko cc... Ale nie przekażę tego dziecku, bo u niej to skutek pobicia...
I tak dalej...
Zgadzam się z tym, co napisałaś w przypadku niektórych wad wrodzonych i chorób, które można ewentualnie przekazać "w genach".... Ale ogólnie jednak moim zdaniem środowisko dużo bardziej...
Aha, i kiedyś kobiety rodziły dużo wcześniej, a to też ma niemałe znaczenie (i pisze to ta w pierwszej ciąży 35+...)