reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe mamy 2018

Jestem po wizycie. Córa 1600. I dołączam do dziewczyn z pessarem. Moja szyjka co prawda skróciła się tylko do 24 mm z 25 co było na ostatniej wizycie, ale lekarka stwierdziła, że miękka, i dziecko bardzo mi napiera, ogólnie jest bardzo nisko. Tak mówi ta lekarka, że ma nadzieję, że wytrzymam jakoś 6 tygodni, a ja przestraszona, że mam w planach przenosić tą ciążę i spokojnie urodzić w połowie lipca.. Ogólnie mnie tak bolało to założenie pessaru, bo coś go włożyła źle, i odwracała go w środku, a mi się zrobiło tak ciepło z bólu, i myśli, że to tylko głupi krążek, a gdzie tam poród... Aaaaa.. I mam leżeć i się oszczędzać. Tak więc od dziś wdrażam to w życie.

Witaj w gronie leżących. Ja już w tej pozycji 22 tygodnie...
 
reklama
Staś waży 1360 gramów i przybrał 500 g w 3 tygodnie. Ja za to niecały kilogram na plusie :)
Ryzyka przedwczesnego porodu praktycznie nie ma, bo szwy trzymają, a że są dwa to nawet jak jeden spełznie to będzie trzymał drugi. Planowo szwy ściągamy w 38 tygodniu, w gabinecie mojego lekarza. Dopiero jak się nie uda to do szpitala. Po pół roku szwy mogą być wzrośniete i samo ich usuwanie bolesne. Dobrze, że już wiem to się przygotuję psychicznie ;)
Dotychczasowa aktywność nie zaszkodziła, więc nic nie muszę zmieniać w trybie życia :)
 
A ja dzisiaj jeszcze w łóżku, śniadania nie jadlam[emoji5]️ szok normalnie dzień leniucha. Ostatnio się zastanawiałam nad restauracja na Komunię dla Marysi i sobie wyobraźcie na 2020 wszystko już u nas pozajmowane. I wpadłam na inny pomysl o którym nie trzeba myśleć 2 lata wcześniej
Kinga wyobrazam sobie, bo u mojego M zaraz po komuniach sa rezerwacje na nastepny rok[emoji6]
 
Zgadza się, ale moim zdaniem nie tylko chemia jest tu winna :) nie wiem czy widziałaś, ale wyżej pisałam "A mi się wydaje, że nie tylko przez chemie... Medycyna pomaga urodzić się słabym dzieciom, które kiedyś by nie przeżyły :((Była selekcja) a teraz dzięki postępowi nauki dużo słabszych dzieci ma szanse ... I te słabsze maleństwa mają dzieci i te też już w genach mają pewne obciążenia... Ja oczywiście jestem szczęśliwa, że medycyna idzie do przodu itp ale trochę też przez to co pokolenie to słabsze od poprzedniego"
Widziałam, ale nie do końca się zgadzam...
Nie zawsze tak jest - przy szeroko pojętej prokreacji co innego ma znaczenie niż nawet przy przeżyciu... Tak naprawdę problemów genetycznych, albo choćby skłonności genetycznych, które się przekazuję jest relatywnie niewiele (w stosunku do ogółu chorób i problemów)

Tak samo jak wiele osób mówi np o "dziedzicznych skłonnościach do tycia", ale poza wąską grupą, kiedy otyłość jest spowodowana chorobą, dużo więcej jest takich spowodowanych odżywianiem i trybem życia, które też się przekazuje dzieciom - nie raz widziałam rodzinę: otyli rodzice z otyłymi dziećmi, jedzacy wielkie hamburgery i zapijając colą... Oczywiście nie zawsze, ale niestety bardzo często...

Mąż kuzynki waży 130kg, i "chce schudnąć", ale przecież bez coli, piwa i golonki żyć się nie da, a aktywności fizycznej zero (w domu nic nie robi, bo nie na czasu, tylko do auta i z auta...)
Jeden syn ma podobne "predyspozycje", tzn bez paczki chipsów w ręce go się raczej nie widuje, nawet jak dostanie coś zdrowego do jedzenia, to on zawsze "to co tata"... A drugi syn jeździ na rowerze, rusza się, nie je fastfoodów, i o nadwadze nie ma mowy... Geny? Czy raczej nawyki? [emoji6]

Sporo z nas ma problemy hormonalne - nie dlatego, że od urodzenia tak było, ale choćby przez Czernobyl - a już samo uszkodzenie tarczycy to naprawdę problem, w wielu przypadkach uniemożliwiajacy urodzenie...
Ile z was (rocznik 86+) ma jakiekolwiek problemy z tarczycą? Nasze mamy tego problemu nie miały, urodziłyśmy się zupełnie zdrowe....
A młodsze dziewczyny, ale mające młode mamy (takie, które w 86 nie skończyły jeszcze dojrzewać) - ile waszych mam ma problemy z tarczycą?
Ile z was bierze luteinę itd? Zaburzenia hormonalne też najczęściej wpływ środowiska, przebytych chorób itd.
Tak naprawdę chorób, które uniemożliwiają zdrowe donoszenie ciąży, a które mogą być przekazane w genach jest zdecydowanie mniej niż takich "nabytych"...
Nie przekażę córce niedoczynności tarczycy, bo Czernobyl drugi raz nie walnie, a to problemy nabyte... A inne problemy hormonalne, które miałam same "zniknęły" jak zmieniłam sposób żywienia (progesteron i jeszcze coś tam badałam, nie pamiętam ci, ale zmiany ogólnie duże...)
Koleżanka ma odklejającą się siatkówkę, wiadomo, tylko cc... Ale nie przekażę tego dziecku, bo u niej to skutek pobicia...
I tak dalej...

Zgadzam się z tym, co napisałaś w przypadku niektórych wad wrodzonych i chorób, które można ewentualnie przekazać "w genach".... Ale ogólnie jednak moim zdaniem środowisko dużo bardziej...

Aha, i kiedyś kobiety rodziły dużo wcześniej, a to też ma niemałe znaczenie (i pisze to ta w pierwszej ciąży 35+...)
 
reklama
Do góry