Jestem po wizycie. Córa 1600. I dołączam do dziewczyn z pessarem. Moja szyjka co prawda skróciła się tylko do 24 mm z 25 co było na ostatniej wizycie, ale lekarka stwierdziła, że miękka, i dziecko bardzo mi napiera, ogólnie jest bardzo nisko. Tak mówi ta lekarka, że ma nadzieję, że wytrzymam jakoś 6 tygodni, a ja przestraszona, że mam w planach przenosić tą ciążę i spokojnie urodzić w połowie lipca.. Ogólnie mnie tak bolało to założenie pessaru, bo coś go włożyła źle, i odwracała go w środku, a mi się zrobiło tak ciepło z bólu, i myśli, że to tylko głupi krążek, a gdzie tam poród... Aaaaa.. I mam leżeć i się oszczędzać. Tak więc od dziś wdrażam to w życie.