Ja tam może mało ambitna jestem, ale mam juz dość studiów i robienia kariery, latałam tyle lat, na uczelnie i do pracy i co mi z tego magistra, tylko kilka dni więcej urlopu ;-) Żartuję oczywiscie, ale pracuję teraz w międzynarodowej firmie, mam fajne stanowisko, a tak naprawdę nie wiem czy nie zrezygnuję po dzidziusiu i nie zajmę się czymś zupełnie innym. Zaczynam dochodzic coraz częsciej do wniosku że praca, nawet najfajniesza na świecie, to dla mnie tylko... praca. Środek do osiągnięcia celu - moze czasem podwyzszenia poczucia własnej wartości czy jakiejs satysfakcji, ale coraz częściej patrzę na nią po prostu jak na sposób zarabiania pieniędzy, aby normalnie życ. Rodzina, mój mężczyzna i dziecko jest dla mnie w tej chwili najwazniejsza na świecie. A firma.. niech sobie żyje własnym życiem. Nie zawali się beze mnie.
Piekę ciasto. W życiu nie upiekłam ciasta :-) Zyczcie mi powodzenia!
Piekę ciasto. W życiu nie upiekłam ciasta :-) Zyczcie mi powodzenia!