Ankami, wklejam linki dla Ciebie i dziewczyn, które mają ochotę na małą próbkę Cro :-).
To jest jeden z moich ulubionych kawałków:
http://www.youtube.com/watch?v=THLotNUXld4
A to taki bardziej zaangażowany:
http://www.youtube.com/watch?v=VI96a6cTQg8&mode=related&search=
Asiu, to w ogóle nie jest kwestia emancypacji! Sama nie wiem, czy bardziej mnie bawi, czy też irytuje nazywanie dążenia do partnerstwa "feminizmem". Szacunek należy mieć nie tylko do partnera, ale także do samej siebie. Jeśli to właśnie uważasz za "głupotę, która sama przechodzi", to na tyle różnimy się pojęciami, że pewnie nigdy się w tej materii nie zrozumiemy.
Ta różnica wynika pewnie i z tego, że - jak piszesz - nigdy normalnie nie pracowałaś. Rozumiem, że zawsze miałaś po prostu więcej czasu czy też byłaś mniej zmęczona od męża. Tak jak pisałam w tym poprzednim poście: w tej sytuacji to naturalne, że ta mniej zaangażowana w normalne dorosłe życie osoba więcej zajmuje się domem.
A tak w ogóle - to wiesz, skoro czuje się taka w pełni na równi z nim, to dlaczego zawsze jak jadę na zakupy to on płaci??
Skoro godzisz się na taką rolę, to OK - Twój wybór. Ja tego nie rozumiem.
A nie oszukujmy się - gdzie kobieta dzisiaj może zarobić takie pieniądze, żeby opłacić rachunki i jeszcze żyć jak księżniczka????
To już wygląda tak, jakby małżeństwo było transakcją wiązaną, takim aktem kupna-sprzedaży. Jeśli Ci to odpowiada, w porządku. Ja się nie godzę na takie pojmowanie związku i jest mi z tym bardzo dobrze.