Troszkę się już w tym temacie uspokoiłam Nie chciałabym zrobić kupy przy moim mężu Myśle ze jemu by to szczegolnie nie przeszkadzało ale ja bym sie wraz z łózkiem porodowym zapadła pod ziemięChoć z drugiej strony w czasie porodu wszystko jest możliwe, wogóle nie wiem czy mój mąż da radę to przeżyć może okazać się że to on będzie potrzebował wsparcia
reklama
Ha ha! Po lewatywie komfort psychiczny? To ja miałam zgoła inaczej... Po lewatywie tak mnie czyściło cały poród, że położna musiała kilka razy zmieniac podklad , z tym, ze ból i wszystko inne sprawiło, że nie miało to dla mnie żadnego znaczenia!! Najważniejsze było przeć tak, żeby pomóc dziecku. Na szczęście położna przy porodzie była tak profesjonalna, że robiła to tak (tzn "sprzatała"), że mąż niczego nawet nie zauważył (bo mąż oczywiscie był przy mnie, nie gapił się między moje rozwalone nogi- zresztą nie wiem czy by to przeżył ;-))
Ale i wcześniej nie miałam nigdy nic przeciwko lewatywie, bo tez uważałam, że lepiej mieć to z głowy... No cóż, życie to trochę zweryfikowało ;-)
A jak wyglądało samo zrobienie? Hmm... akurat zespół który był na oddziale podczas przyjęcia nie był zbyt miły i,za przeproszeniem, wetknięto mi w tyłek lewatywę w trakcie gdy odpowiadałam drugiej pielęgniarce na pytania z ankiety potrzebnej do przyjęcia na oddział... Ale, heh, zdziwiona nie byłam, bo wiedziałam, że w tym akurat szpitalu się ją wykonuje każdej pacjentce, tyle że sposób mnie trochę .. onieśmielił. A sama lewatywa? Lajcik! Ciepły płyn wtłaczają... nawet miłe doznania:-):-);-) Wierz mi, w świetle tego co dzieje się dalej, nie ma to żadnego znaczenia. Mówię to ja- osoba, która nawet siku nie może zrobić przy własnym chłopie... ;-)Tylko zaznaczam, nie zawsze jest tak, że jak lewatywa zrobiona, to potem masz spokój, amen. Ja miałam lewatywę ok 5 rano, urodziłam po 12 i cały czas mnie czyściło niestety. Ale... naprawdę bylo mi wszystko jedno. Wybaczcie zwierzenia intymne, ale jeśli ma to komuś pomóc...
po porodzie kiedy zszywał mnie lekarz mówiłam położnej, że tak mi głupio... a ona na to, że mam nie gadać głupot, to ich praca i to normalna rzecz! Była naprawdę super, musiałam jej się odwdzięczyć!
Ale i wcześniej nie miałam nigdy nic przeciwko lewatywie, bo tez uważałam, że lepiej mieć to z głowy... No cóż, życie to trochę zweryfikowało ;-)
A jak wyglądało samo zrobienie? Hmm... akurat zespół który był na oddziale podczas przyjęcia nie był zbyt miły i,za przeproszeniem, wetknięto mi w tyłek lewatywę w trakcie gdy odpowiadałam drugiej pielęgniarce na pytania z ankiety potrzebnej do przyjęcia na oddział... Ale, heh, zdziwiona nie byłam, bo wiedziałam, że w tym akurat szpitalu się ją wykonuje każdej pacjentce, tyle że sposób mnie trochę .. onieśmielił. A sama lewatywa? Lajcik! Ciepły płyn wtłaczają... nawet miłe doznania:-):-);-) Wierz mi, w świetle tego co dzieje się dalej, nie ma to żadnego znaczenia. Mówię to ja- osoba, która nawet siku nie może zrobić przy własnym chłopie... ;-)Tylko zaznaczam, nie zawsze jest tak, że jak lewatywa zrobiona, to potem masz spokój, amen. Ja miałam lewatywę ok 5 rano, urodziłam po 12 i cały czas mnie czyściło niestety. Ale... naprawdę bylo mi wszystko jedno. Wybaczcie zwierzenia intymne, ale jeśli ma to komuś pomóc...
po porodzie kiedy zszywał mnie lekarz mówiłam położnej, że tak mi głupio... a ona na to, że mam nie gadać głupot, to ich praca i to normalna rzecz! Była naprawdę super, musiałam jej się odwdzięczyć!
Ostatnia edycja:
Ja nie mialam lewatywy zrobionej,bo polozna myslala,ze czopek zalatwi sprawe a co na mnie taki czopek !!!
No wiec figurka z brazu byla postawiona i nawet czulam jak wychodzi a zaraz po niej moja misia.Maz byl przy porodzie w krocze mi tez nie patrzal...ale do dnia dzisiejszego nie spytalam go o to czy wie o figurce z brazu...pewnie wie,bo pewnie poczul
Eh...gdybym wiedziala to bym poprosila o prawdziwa lewatywe...a ten czopek to moga sobie wsadzic...wlasnie tam gdzie sie go wklada
No wiec figurka z brazu byla postawiona i nawet czulam jak wychodzi a zaraz po niej moja misia.Maz byl przy porodzie w krocze mi tez nie patrzal...ale do dnia dzisiejszego nie spytalam go o to czy wie o figurce z brazu...pewnie wie,bo pewnie poczul
Eh...gdybym wiedziala to bym poprosila o prawdziwa lewatywe...a ten czopek to moga sobie wsadzic...wlasnie tam gdzie sie go wklada
Figurka z brązu postawiona... Ha ha dobre!!!Ja nie mialam lewatywy zrobionej,bo polozna myslala,ze czopek zalatwi sprawe a co na mnie taki czopek !!!
No wiec figurka z brazu byla postawiona i nawet czulam jak wychodzi a zaraz po niej moja misia.Maz byl przy porodzie w krocze mi tez nie patrzal...ale do dnia dzisiejszego nie spytalam go o to czy wie o figurce z brazu...pewnie wie,bo pewnie poczul
Eh...gdybym wiedziala to bym poprosila o prawdziwa lewatywe...a ten czopek to moga sobie wsadzic...wlasnie tam gdzie sie go wklada
Ale powiedzcie same- te ktore to przeszły- ile rzeczy przestaje mieć znaczenie w obliczu wielkiego bólu... (no, chyba, że miałyście inaczej) Ja czułam, że niestety nie dam rady załatwić tego elegancko ;-), ale mąż był cały poród ze mną i miał świadomość co się ze mną dzieje. Bo jak już miałam skurcze itd to bylismy na porodówce sami i co chwila lądowałam w kiblu wydając cudne odgłosy.... no i masz- cud narodzin :-)
Dla mnie nie miałoby znaczenia gdyby tam przybyło stado studentów, choć zawsze byłam przeciwna takim praktykom...
Ostatnia edycja:
Anecia1111
Fanka BB :)
Świetny temat, uśmialam się po pachy I tak sobie myślę żę dobrze że mi się to nie przytarfio na porodówce :-) Ja poszłam jakieś 2 godz przed porodem bo mnie cholernie przycisnęło i to bez żadnej lewatywy, czopka itp. Zresztą w tym szpitalu w którym rodziam nie dają niczego takiego... radź sobie człowieku sam ;-) :-)
Bombusia
Fanka BB :)
Z uwagi na to, ze pojechałam rodzic z rozwarciem na 9 cm to juz nie było czasu na lewatywe, oczywiscie zawołałam, aby mi zrobili (bo u nas robią bez problemów) ale dr powiedziała "no cos ty chcesz nam do WC urodzic"?? i nie zrobili mi, ale tez nie było żadnej figurki, jakis cud chyba hmmm;-) po godzince maluch był juz na brzuszku
reklama
ja też się zdrowo uśmiałam po przeczytaniu tego wątku )) Mam dwa porody za sobą i dwie lewatywy przed i nie jestem pewna do końca czy podczas porodu coś się nie przydażyło. Ale dziewczyny, to wszystko natura, a położne i lekarze już wszystko widzieli. No może przyszły tatuś nie widział wszystkiego, ale można z nim pogadać żeby się trzymał bardziej z przodu Ja też bardzo obawiałam się tej fizjologii porodu, mało czarownej otoczki, ale kochane to wszystko tak właśnie odbywa się od milionów lat i Wy niebawem będziecie częścią tego cudu.
Przed ciążami to zanim poszłam do ginekologa to dwa dni się stresowałam, a potem miałam zagrożone ciąże, częste wizyty u ginekologa i pobyty w szpitalach, co chwilę ktoś nowy zaglądał mi krocze. A tak wogóle, to zauwazyłyście że w ciązy do powszechnego użycia nawet w szerszym gronie wchodzą do użycia wyrazy: krocze, szyjka macicy i macica?
Przed ciążami to zanim poszłam do ginekologa to dwa dni się stresowałam, a potem miałam zagrożone ciąże, częste wizyty u ginekologa i pobyty w szpitalach, co chwilę ktoś nowy zaglądał mi krocze. A tak wogóle, to zauwazyłyście że w ciązy do powszechnego użycia nawet w szerszym gronie wchodzą do użycia wyrazy: krocze, szyjka macicy i macica?
Podziel się: