Witaj!
Ja jestem silnie uczulona na pyłki traw i żyta. Domyślam się, że wiesz, jak się czuję od kilku tygodni.... nie mam na szczęście duszności, tym, co mnie najbardziej męczy są potwornie swędzące oczy. Po prostu nie sposób nie zatrzeć ich dokumentnie, aż białka stają się upiornie czerwone, wdaje się stan zapalny, itd. Do takiego stanu doprowadzam się regularnie w okresie mojej alergii. Poza tym katar, zatkany nos, jestem pozbawiona węchu, ale to jeszcze jestem w stanie znieść.
Dostałam krople do oczu Opatanol wymiennie z Cusicrom. Nie za bardzo to działa, ale przecież nic poważniejszego nie można brać, nie mówiąc o tabletkach.
Do nosa lekarka kazała używać Flixonase, które mi bardzo pomaga. Wprawdzie w ulotce napisano, że wyłącznie po konsultacji z lekarzem oraz jeżeli korzyści dla matki zdecydowanie przewyższają ryzyko dla dziecka itd.
Staram się jak najmniej wychodzić na dwór, ale są to starania próżne (zawożenie i przywożenie starszego syna ze żłobka, spacery, zakupy itd.). W ostatnich dniach czuję się trochę lepiej, więc domyślam się, że poziom pyłków chyba zaczyna spadać.
Powodzenia i proszę napisz czy masz jakieś inne skuteczne sposoby na przetrwanie!