Hmmm
Nie jest to takie proste Rudka
1. Pewnie to prawda ale nie mam jak go wyciągnąć niestety
2. Nie mam zamiaru budzić dziecka które smacznie śpi i zmuszać do jedzenia jak i tak nie bedzie chciała jeść
3. Laktator używałam z przymusu i bardzo mi pomógł. Ika od początku wisiała mi na cycku i karmiłam ją po 1,5 godziny czasem bo ciągle jej było mało.Zanim zaczelam te wszystkie cyrki byłam u lekarza i okazało się że dziecko zamiast przybierać na wadze, chudnie. Kazała dużo pić i przystawiać jak najczęściej. Niestety mimo tych działań Ika nie wypijała wszystkiego z piersi. Kończyłyśmy karmienie a ona nadal płakała (wtedy jeszcze myślałam że to kolka). Lekarka kazała ją sprtawdzić i ważyć przed i po karmieniu...i co się okazało, potrafiła przez 40 min wypić tylko 50 ml. (a mleko w cycku jeszcze było). Ponieważ bałam się o jej zdrowie i o swój pokarm, zaczęłam odciągać po karmieniu i dawać jej. Ważyłam ją też regularnie przed i po karmieniu żeby wiedzieć ile zjadła z piersi.W nocy odciągałam pokarm co 3 godziny i dawałam to następnego dnia i naprawdę nieżle mi szło. Coprawda bujałyśmy się razem..a moje dziecko było tak wygłodzone że chciało więcej. Więc dawałam sztuczne jak w piersiach nie było (a w ciągu dnia bywało że odciągałam co godzinę żeby pobudzić laktację), na pobudzenie laktacji przez moje dziecko nie miałam co liczyć....niestety.
Piłam wszytkie możliwe herbatki, stosowałam wszystkie metody które znalazłam w necie i mleczka nie przybywało ale przynajmniej miałam te 120 ml na 1 odciągnięcie....pewnego dnia nie mogłam odciągnąć już nic....a moje dziecko jak zwykle po kilku minutach wypluwało cyca i żądało jeść. Męczyłam się tak jeszcze tydzień, odciąganie trwało czasem i 1,5 godziny (dlatego często czytałam forum w nocy
) ale czułam że warto.
Teraz czuję się bezsilna a mój małżonek już dawno mówił mi że nie mam co się męczyć..ja jednak chciałam jak najwięcej karmić..tyle ile się dało.
4. Smoczka Ika nienawidzi nienawiścią prawdziwą i zażyłą i niegdy go nie chciała.
Ach...może to też ważny fakt. Mam jakieś piersi co nie mają dobrego kształtu do karmienia dziecka i w szpitalu dziecko nie jadło po urodzeniu prawie 2 dni
.. Ile ja się napłakałam. Robiłam awantury pielegniarkom że mają mi pomóc przystawić dziecko do cyca bo nie mogę patrzeć jak płacze. Na szczęście znalazła sie taka jedna co jej się udało skutecznie ikę do mojej piersi przykleić:-)....potem w szpitalu jak karmienie się zblizało to miałam takiego stresa czy dziecko chwyci czy nie. Jakoś pomału nauczyła się i jak chwyciła o co chodzi to budzila się co 2 godziny i nadrabiała.
Może w tym tkwi problem, może jej się ciężko pije jak już nie leci tak łatwo. Niewiem...
Ale wierzcie mi że serce mnie boli jak już nie mogę jej karmić.
Myślałam że to prostsze będzie.
Ufffff... to juz znacie moją historię na temat karmienia.