reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

L4

reklama
no dokładnie 😉 Widać to mocno w tym wątku 😅
Pozdrawiam Was serdecznie i zostawiam z tym, że jeśli kobiety w ciąży, którym nic nie dolega korzystają z prawa do L4 to równie dobrze, mogą skorzystać z prawa dostosowania pracy do ciężarnej. Będzie mniej poszkodowanych 😉 To Nasze dzieci będą cierpieć z tego powodu i Wasze córki, które będą potrzebowały naprawdę L4 z powodów zdrowotnych w ciąży, bo teraz jest to nadużywane 😉
Zauważ tutaj problem pracodawców którym nie jest na rękę dostosowywać tej pracy i sugerują l4. Rozumiem, można się kłócić i walczyć, ale ile z tych kobiet miałaby pewna prace po powrocie z urlopu macierzyńskiego?

Pozdrawiam z pracy, w 35tc, będę pracować do 38tc a urodzę w 39tc ☺️
 
Tak czytam sobie to wszystko z boku i jestem lekko przerażona. Życie nauczyło mnie, że każdy kij ma dwa końce i każda osoba bagaż doświadczeń życiowych, ale jedyne co mogę ZE SWOJEGO doświadczenia dodać to to, że sama nie lubię szemranych l4 bo uważam, że jest do nie fair jeśli chodzi o resztę wsółpracowników. Jednak przy poprzedniej w ciąży (de facto poronionej) przy poinformowaniu pracodawcy o moim stanie usłyszałam „dostaniesz zaświadczenie to idziesz na l4” powiedziałam, ze wg prawa pracy maja mi dostowowac stanowisko to usłyszałam, u nas w firmie się tego nie praktykuje- możesz pracować normalnie jeśli nie będzie Ci za ciężko- wiem, że jest możliwość zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy, możliwość jest w teorii a praktyka to już co innego. Oczywiście swoje prawa znam i w tej sytuacji mam iść do PIPu stresować się czy się sprawą zajmą bądź czy będzie na moją korzyść i czy będę miała gdzie wracać- (nie oszukujmy się, ale ciąże można donosić zdrową bądź poronić) Później patrzy się szefostwo na Ciebie spod byka bo obroniłaś swoje prawa i robią Ci pod górkę. Ja też lubię swoją pracę, ale batalia z PIPem i pracodawcą to chyba ostatnie rzeczy, które chciałabym teraz uskuteczniać, w ciąży. Jestem po jednym poronieniu i naprawdę chciałabym to dzieciątko donosić oraz wykluczyć szkodliwe dla siebie czynniki. Stąd mam też do Was wszystkich pytanie w obecnej konwersacji- czy są kobiety, które pomimo sprzeciwu pracodawcy zmiany stanowiska bądź zwolnienia z obowiązku pracy poszły z tym do PIPu? I jak sprawa się potoczyła ?
 
nie, wręcz przeciwnie, bo się należy, oznaczyłam koleżankę, która mnie wyśmiewa. Ale jak widać są równi i równiejsi. Jedni mogą po innych jechać, a drudzy nie 🤦‍♀️
Dla mnie to co mówisz jest nielogiczne...
Po poronieniu L4 mi się należy, na złe samopoczucie w ciąży nie (tzn na zmęczenie nie, na coś innego może uznasz że tak), bo jak się źle czuje w ciąży to mam wymagać od pracodawcy zwolnienie z obowiązku wykonywania pracy (na jakiej podstawie? To nie jego warunki są uciążliwe a moje samopoczucie jest złe).
Rozumiem że sama miałaś wskazania związane z nerkami i pracodawca zwolnił Cię z obowiązku świadczenia pracy, masz migreny w ciąży, ok rozumiem. Ale migreny w pracy nie są powodem dla którego pracodawca musiałby dostosować dla mnie miejsce pracy, to po prostu złe samopoczucie spotęgowane ciążą na które dostałabym L4. Z jednej strony uważasz że osoby chorujące na choroby przewlekłe jakoś nie dostają wiecznego L4 i muszą pracować, a z drugiej sama nie pracujesz mając migreny w ciąży 🤷 takiego przywileju nie mają chyba Twoi koledzy i koleżanki z pracy cierpiący z powodu migren. Czy jak oni braliby L4 to byłoby ok? A jak w ciąży biorę L4 na migreny to już nie ok?
Nie rozumiem tej logiki, dla mnie ona sprowadza się do tego co pisałam wcześniej: ocenianie i decydowanie czy co kto zrobił jest słuszne ze swojego punktu widzenia. Dla mnie to jest właśnie definicja bycia "narrow minded" jak już tu zostało wspomniane.
Nie rozumiem też po co dodałaś ten komentarz że po poronieniach nie brałaś L4. Co on wniósł? Odniósł się znowu do Twojej szlachetnej postawy wobec społeczeństwa że nie wyłudzasz? Potem odpisałaś że jednak się należy w takiej sytuacji - no dziękuję za pozytywną ocenę 🙃 tylko co ten komentarz miał wnieść?
Na prawdę pisze to bez złośliwości ;)
 
@Aleksandra893 Daremne Twoje pytanie, bo nikt się nie fatyguje do pracodawcy, bo im się L4 należy 😂

@Salamatka Od określenia co możesz w pracy, a czego nie możesz jest zaświadczenie lekarskie, w którym jest jasno napisane jakich prac nie możesz wykonywać. Ale skąd ty mogłabyś to wiedzieć?
 
Tak czytam sobie to wszystko z boku i jestem lekko przerażona. Życie nauczyło mnie, że każdy kij ma dwa końce i każda osoba bagaż doświadczeń życiowych, ale jedyne co mogę ZE SWOJEGO doświadczenia dodać to to, że sama nie lubię szemranych l4 bo uważam, że jest do nie fair jeśli chodzi o resztę wsółpracowników. Jednak przy poprzedniej w ciąży (de facto poronionej) przy poinformowaniu pracodawcy o moim stanie usłyszałam „dostaniesz zaświadczenie to idziesz na l4” powiedziałam, ze wg prawa pracy maja mi dostowowac stanowisko to usłyszałam, u nas w firmie się tego nie praktykuje- możesz pracować normalnie jeśli nie będzie Ci za ciężko- wiem, że jest możliwość zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy, możliwość jest w teorii a praktyka to już co innego. Oczywiście swoje prawa znam i w tej sytuacji mam iść do PIPu stresować się czy się sprawą zajmą bądź czy będzie na moją korzyść i czy będę miała gdzie wracać- (nie oszukujmy się, ale ciąże można donosić zdrową bądź poronić) Później patrzy się szefostwo na Ciebie spod byka bo obroniłaś swoje prawa i robią Ci pod górkę. Ja też lubię swoją pracę, ale batalia z PIPem i pracodawcą to chyba ostatnie rzeczy, które chciałabym teraz uskuteczniać, w ciąży. Jestem po jednym poronieniu i naprawdę chciałabym to dzieciątko donosić oraz wykluczyć szkodliwe dla siebie czynniki. Stąd mam też do Was wszystkich pytanie w obecnej konwersacji- czy są kobiety, które pomimo sprzeciwu pracodawcy zmiany stanowiska bądź zwolnienia z obowiązku pracy poszły z tym do PIPu? I jak sprawa się potoczyła ?
zaklaskałam gdy czytałam Twój post, bardzo mnie cieszy Twoja świadomość ♥️ Rozumiem sytuację w jakiej się znalazłaś, z drugiej strony jeśli pracodawca nie respektuje tego prawa, to równie dobrze może nie respektować też innych… Ile jest sytuacji, że pracownicy dostają za małe pieniądze (głupi przykład jednego odcinka Kuchennych Rewolucji gdzie okazało się, że Pani szefowa nie płaciła pełnej wypłaty, a pracownice i tak tam tkwiły), ile dostaje najniższą krajową na papierze, a resztę pod stołem. Sytuacje gdzie niby jesteś wg umowy pracownikiem np. księgowym, a w praktyce zapierdzielasz jeszcze na magazynie, pomimo iż Twoja umowa i rozmowa o prace mówią całkiem co innego. Mądrzejszy się na to nie zgodzi i odejdzie, ale są osoby, które zwyczajnie boją się walki i tkwią w tym szambie. Jeśli nie zaczniemy walczyć o swoje prawa to ta jakbyśmy dawali przyzwolenie na takie praktyki i to jest straszne… Mam jednak nadzieję, że Twoja sytuacja się wyklaruje o sama jestem ciekawa jak wygląda taka walka
 
Dla mnie to co mówisz jest nielogiczne...
Po poronieniu L4 mi się należy, na złe samopoczucie w ciąży nie (tzn na zmęczenie nie, na coś innego może uznasz że tak), bo jak się źle czuje w ciąży to mam wymagać od pracodawcy zwolnienie z obowiązku wykonywania pracy (na jakiej podstawie? To nie jego warunki są uciążliwe a moje samopoczucie jest złe).
Rozumiem że sama miałaś wskazania związane z nerkami i pracodawca zwolnił Cię z obowiązku świadczenia pracy, masz migreny w ciąży, ok rozumiem. Ale migreny w pracy nie są powodem dla którego pracodawca musiałby dostosować dla mnie miejsce pracy, to po prostu złe samopoczucie spotęgowane ciążą na które dostałabym L4. Z jednej strony uważasz że osoby chorujące na choroby przewlekłe jakoś nie dostają wiecznego L4 i muszą pracować, a z drugiej sama nie pracujesz mając migreny w ciąży 🤷 takiego przywileju nie mają chyba Twoi koledzy i koleżanki z pracy cierpiący z powodu migren. Czy jak oni braliby L4 to byłoby ok? A jak w ciąży biorę L4 na migreny to już nie ok?
Nie rozumiem tej logiki, dla mnie ona sprowadza się do tego co pisałam wcześniej: ocenianie i decydowanie czy co kto zrobił jest słuszne ze swojego punktu widzenia. Dla mnie to jest właśnie definicja bycia "narrow minded" jak już tu zostało wspomniane.
Nie rozumiem też po co dodałaś ten komentarz że po poronieniach nie brałaś L4. Co on wniósł? Odniósł się znowu do Twojej szlachetnej postawy wobec społeczeństwa że nie wyłudzasz? Potem odpisałaś że jednak się należy w takiej sytuacji - no dziękuję za pozytywną ocenę 🙃 tylko co ten komentarz miał wnieść?
Na prawdę pisze to bez złośliwości ;)
dalej nie rozumiesz. Przypomnę, że cały czas odpowiadam na komentarze, gdzie czytałam, że kobieta już od starań wiedziała, że idzie na L4 jak tylko zajdzie w ciążę (czyli już z góry wie, że będzie się źle czuć?) i odpowiada, że w ciąży l4 się należy, bo chcę sobie odpocząć od pracy. To jest złe samopoczucie? A dodałam post o poronieniach, bo dziewczyna zaczęła po mnie jechać, że do pracy bidulka się nie nadaję - przeczytałaś to? Chciałam jej podreślić, że nie wykorzystuję każdej okazji, żeby tylko nie pracować. Napisałam do konkretnej osoby, a Ty to przeinaczasz
 
reklama
Dla mnie to co mówisz jest nielogiczne...
Po poronieniu L4 mi się należy, na złe samopoczucie w ciąży nie (tzn na zmęczenie nie, na coś innego może uznasz że tak), bo jak się źle czuje w ciąży to mam wymagać od pracodawcy zwolnienie z obowiązku wykonywania pracy (na jakiej podstawie? To nie jego warunki są uciążliwe a moje samopoczucie jest złe).
Rozumiem że sama miałaś wskazania związane z nerkami i pracodawca zwolnił Cię z obowiązku świadczenia pracy, masz migreny w ciąży, ok rozumiem. Ale migreny w pracy nie są powodem dla którego pracodawca musiałby dostosować dla mnie miejsce pracy, to po prostu złe samopoczucie spotęgowane ciążą na które dostałabym L4. Z jednej strony uważasz że osoby chorujące na choroby przewlekłe jakoś nie dostają wiecznego L4 i muszą pracować, a z drugiej sama nie pracujesz mając migreny w ciąży 🤷 takiego przywileju nie mają chyba Twoi koledzy i koleżanki z pracy cierpiący z powodu migren. Czy jak oni braliby L4 to byłoby ok? A jak w ciąży biorę L4 na migreny to już nie ok?
Nie rozumiem tej logiki, dla mnie ona sprowadza się do tego co pisałam wcześniej: ocenianie i decydowanie czy co kto zrobił jest słuszne ze swojego punktu widzenia. Dla mnie to jest właśnie definicja bycia "narrow minded" jak już tu zostało wspomniane.
Nie rozumiem też po co dodałaś ten komentarz że po poronieniach nie brałaś L4. Co on wniósł? Odniósł się znowu do Twojej szlachetnej postawy wobec społeczeństwa że nie wyłudzasz? Potem odpisałaś że jednak się należy w takiej sytuacji - no dziękuję za pozytywną ocenę 🙃 tylko co ten komentarz miał wnieść?
Na prawdę pisze to bez złośliwości ;)
jeszcze odniosę się do moich migren. Miałam je też bez ciąży, ale tylko hormonalnie przed i w trakcie okresu. W ciąży są one spowodowane siedzeniem przed ekranem komputera. Rozumiem, że mam siedzieć w pracy i nic nie robić? Dlatego siedzę w domu - proste. Niestety nie mogę wykonywać mojej pracy na telefonie, a szkoda
 
Do góry